Oddziały kurdyjskie, wspomagane przez lotnictwo USA, odbiły z rąk dżihadystów największą w Iraku zaporę wodną na Tygrysie koło Mosulu. Przywódcy Państwa Islamskiego, według magazynu "Time", rozważali jej zniszczenie w celu zalania Bagdadu.

"Zapora w Mosulu jest całkowicie wolna!" - oświadczył jeden z kurdyjskich dowódców Ali Awni. Dodał, że walki z oddziałami dżihadystów Państwa Islamskiego toczą się już obecnie o całe 100 kilometrów od zapory, pod miejscowością Tal Kaif.

Gdyby dżihadystom udało się zniszczyć zaporę wodną koło Mosulu, fala, która dotarłaby z północy do stolicy Iraku leżącej nad Tygrysem, miałaby kilka metrów wysokości.

Zbiornik wodny pod Mosulem zaopatruje w wodę znaczną część Iraku, a elektrownia wodna na zaporze ma strategiczne znaczenie dla kraju.

Natarcie w kierunku Mosulu kurdyjskie siły zbrojne rozpoczęły w sobotę. Już w niedzielę rano opanowały częściowo rejon zapory wodnej.

Amerykańskie lotnictwo - myśliwce i samoloty bezzałogowe - dokonało z kolei w niedzielę 14 nalotów na pozycje dżihadystów w rejonie zapory - poinformowało dowództwo wojskowe USA dla Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej.

Naloty na cele wojskowe Państwa Islamskiego Amerykanie rozpoczęli 8 sierpnia. Pozwoliły one oddziałom kurdyjskim na kontratak z kierunku Ibrilu, stolicy autonomicznego okręgu kurdyjskiego na północy Iraku, w którego rejonie schroniło się 200 000 irackich uchodźców uciekających przed dżihadystami. W większości są to jazydzi, niemuzułmańska grupa etniczna, wyznająca eklektyczną religię, którzy są mordowani i traktowani ze szczególnym okrucieństwem przez bojowników Państwa Islamskiego.

(acz)