​Brytyjka walczy w sądzie o konia. Decyzją władz szkockiej wyspy Lewis, został on usunięty z jej domu, w którym mieszkał na parterze. Brytyjczycy znani są z zamiłowania do zwierząt, ale takiego przypadku jeszcze nie odnotowano.

​Brytyjka walczy w sądzie o konia. Decyzją władz szkockiej wyspy Lewis, został on usunięty z jej domu, w którym mieszkał na parterze. Brytyjczycy znani są z zamiłowania do zwierząt, ale takiego przypadku jeszcze nie odnotowano.
Zdjęcie ilustracyjne /PAP/EPA/TRACEY NEARMY /PAP/EPA

Koń mieszkał we frontowym pokoju zwykłego domu "bliźniaka". Spędził tam dwie zimy, jednak został usunięty decyzją władz lokalnych. Nie dbam o własny komfort, dla mnie ważniejszy jest mój kucyk - powiedziała właścicielka, pani Stephanie Noble.

Postanowiła umieścić zwierzę we własnym domu, ponieważ jej zdaniem, nigdzie na wyspie nie ma odpowiednich stajni, gdzie mogłoby ono przebywać. Największy pokój w domu wypełniła słomą, a sama przeniosła się na piętro, do sypialni.

Według inspektorów, którzy przeprowadzili kontrolę w mieszkaniu, zwierzę było zdrowe i otoczone należytą opieką. Chodziło bardziej o względy bezpieczeństwa - urzędników najbardziej niepokoiła gnijąca od moczu podłoga i obecność instalacji elektrycznej w pomieszczeniu.

Opiekunka konia domaga się jego zwrotu. Jej zdaniem władze gminy przymykały oko na sytuację przez dwa lata. Nie rozumie dlaczego musiała się rozstać z koniem i ma nadzieję, że sąd zadecyduje na jej korzyść.

Sąsiedzi pani Noble podchodzą do tej sprawy znacznie mniej entuzjastycznie.

(łł)