Brazylijska marynarka i lotnictwo zakończyły w piątek poszukiwania zwłok i szczątków francuskiego Airbusa A330, który 1 czerwca spadł do Atlantyku. Na jego pokładzie podróżowało z Rio de Janeiro do Paryża 228 osób, w tym dwóch Polaków. Według mediów, brazylijscy eksperci ocenili, że to, co jeszcze ewentualnie można by znaleźć w oceanie, nie ma większego znaczenia.

Od dziewięciu dni nie znaleziono już żadnego ciała - powiedział ppłk Henry Munhoz podczas konferencji prasowej w Recife. Jego zdaniem, odnalezienie dalszych zwłok i fragmentów samolotu jest mało prawdopodobne.

Nic nie wskazuje jednak na to, by strona francuska, która prowadzi niezależne poszukiwania, miała postąpić podobnie. Wiadomo, że poszukiwania automatycznych rejestratorów przebiegu lotu, tzw. czarnych skrzynek, będą kontynuowane. Znalezienie ich mogłoby wyjaśnić przyczyny tragicznej katastrofy, które nadal pozostają nieznane.

Poszukiwania od początku utrudniała duża odległość od brzegów i niesprzyjające warunki atmosferyczne. Oprócz sił francuskich i brazylijskich uczestniczyły w nich również samoloty hiszpańskie i amerykańskie. Dotychczas odnaleziono 51 ciał i około 600 fragmentów samolotu.