Holenderskie i belgijskie służby bezpieczeństwa wpadły na trop podejrzanych ataków - prawdopodobnie ze strony Chin. W ostatnich dniach skrzynki mailowe belgijskich ministrów były zasypywane przez wiadomości, które mogły doprowadzić do zniszczenia całego systemu informatycznego federalnego rządu.

Belgijski minister sprawiedliwości twierdzi, że ma 100-procentowego dowodu na to, że atak pochodzi z Chin, ale wskazuje na to wiele poszlak.

Belgia jest łakomym kąskiem dla Pekinu, nie tylko dlatego, że na jej terytorium siedzibę mają NATO i Komisja Europejska. Bruksela ma także bardzo rozwinięte kontakty z krajami Afryki, co także interesuje Chińczyków.

Rok temu estoński rząd został cybernetycznie zaatakowany przez Rosję, co doprowadziło na pewien czas do jego paraliżu. Aby zapobiec takiej sytuacji w przyszłości, NATO powołało specjalną jednostkę informatyków, która ma pomagać sojusznikom w razie cybernetycznego ataku terrorystycznego.