Jeszcze dziś wniosek o powołanie nowego komendanta głównego policji trafi na biurko premier Beaty Szydło. Poinformował o tym w rozmowie z reporterem RMF FM wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński.
Mamy taką kandydaturę, zostanie przedstawiona pani premier, ale o nazwisku i parametrach, czyli np. stażu służby, stopniu, nie będę mówił. Proszę zrozumieć procedurę, która obowiązuje - decyzję podejmuje pani premier na wniosek ministra spraw wewnętrznych - mówi wiceszef resortu spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński.
W ostatnich tygodniach trwało intensywne sprawdzanie kandydatów - prześwietlono piętnastu oficerów policji, którzy kandydują na stanowisko komendanta głównego. Po weryfikacji ich życiorysów przez służby, połowa odpadła.
Ministerstwo - jak widać - po wpadce ze Zbigniewem Majem zastosowało bardzo ostre kryteria, by nie doszło do kolejnej kompromitacji. Kandydatów sprawdzano praktycznie we wszelkich bazach - policyjnych, a także służb specjalnych: CBA oraz ABW.
Prowadzono wywiady na temat przeszłości kandydatów, sprawdzano, czy w jakiejkolwiek roli przewijają - bądź przewijali się - w prokuratorskich śledztwach. Według naszych rozmówców najdrobniejsze wątpliwości sprawiały, że weryfikowany oficer wypadał z gry o fotel komendanta głównego.
Przypomnijmy - w lutym z szefowania policji zrezygnował Zbigniew Maj. Jego obowiązki przejął dotychczasowy pierwszy zastępca insp. Andrzej Szymczyk.
Insp. Maj swoją decyzję uzasadniał prowokacją przygotowaną wobec niego przez byłych pracowników Biura Spraw Wewnętrznych, a rezygnację złożył, żeby nie obciążać całej formacji.
O kulisach rezygnacji insp. Maja dziennikarze śledczy RMF FM informowali jako pierwsi.
Kilku oficerów z Biura Spraw Wewnętrznych, czyli tak zwanej policji w policji, zamierzało poprzez tajne działania zniesławić Zbigniewa Maja. Jak ustalili nasi dziennikarze, wykorzystali do tego byłego informatora policji, który działał w kręgach kaliskiego półświatka.
To ten człowiek kilkanaście lat temu, kiedy Maj pracował w Kaliszu, był jego informatorem. Jednak współpraca została zerwana, gdy ten popełnił przestępstwo i w 2005 roku trafił za kraty.
Jak się dowiedzieliśmy - miał pretensje do obecnego szefowa policji, że ten nie pomógł mu podczas śledztwa i procesu sądowego.
Później, po ponad 2 latach, gdy informator wyszedł z więzienia, najpierw szantażował obecnego komendanta głównego, potem zaczął rozpuszczać plotki na jego temat. Sugerował, że Zbigniew Maj przyjął od niego 5 butelek alkoholu, a także pożyczył 10 tysięcy złotych, których nie oddał.
Sprawa została wyjaśniana, nie znaleziono żadnych nieprawidłowości w postępowaniu Maja.
Co ważne policjanci z BSW, ukryli informacje przed swoimi przełożonymi. Kiedy okazało się, że Maj może być szefem policji, odświeżono materiały i przekazano prokuraturze z wnioskiem o wszczęcie śledztwa w sprawie.
(mpw)