Talibowie, fundamentaliści islamscy rządzący w Afganistanie muszą zamknąć swoje przedstawicielstwo w Nowym Jorku – zażądały tego władze Stanów Zjednoczonych.

Poinformował o tym wczoraj rzecznik Departamentu Stanu Richard Boucher. Wyjaśnił on, że posunięcie to jest konsekwencją grudniowej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, która z inicjatywy USA i Rosji zaostrzyła sankcje międzynarodowe przeciwko władzom w Kabulu. Talibowie odmawiają wydania ukrywającego się w Afganistanie saudyjskiego terrorysty Osamy bin Ladena, ściganego przez Stany Zjednoczone za zamachy bombowe przeciwko ambasadom USA w kilku krajach afrykańskich. Według Bouchera, decyzję rządu USA szefowi nowojorskiego przedstawicielstwa Talibów Abdulowi Hakeemowi Mudżahidowi przekazał w czwartek asystent sekretarza stanu Alan Eastham. W biurze Talibów w Nowym Jorku, które nie ma oficjalnego statusu, pracują trzy osoby. Do ich zadań należy m.in. utrzymywanie kontaktów z ONZ i Waszyngtonem, a także koordynowanie międzynarodowej pomocy humanitarnej dla Afganistanu.

00:00