Dyplomaci amerykańscy powiedzieli po trzecim spotkaniu, w sobotę, z członkami załogi amerykańskiego samolotu, przetrzymywanymi od tygodnia przez władze chińskie, że są oni traktowani dobrze i zachowują dobry nastrój. Trzecie spotkanie z 24-osobową załogą szpiegowskiego EP-3 trwało godzinę. Chiński wicepremier Qian Quichen, w ujawnionym w sobotę liście do szefa dyplomacji USA Colina Powella ponowił żądanie oficjalnych przeprosin.

"Mogłem po raz kolejny potwierdzić, że są dobrze traktowani i w dobrych nastrojach" - powiedział na konferencji prasowej attache wojskowy USA w Pekinie, gen. Neal Sealock. Trzecie spotkanie z 24-osobową załogą amerykańskiego samolotu szpiegowskiego EP-3 trwało godzinę. Generałowi Sealockowi towarzyszył amerykański konsul Ted Gong. Sealock mówił, że Amerykanów bardzo ucieszyły e-maile od bliskich, które strona chińska pozwoliła dostarczyć i że "oczekują oni powrotu do domu". Zanim doszło do kontaktu załogi z przedstawicielami rządu USA, Neal Sealock i Ted Gong przez dwie godziny ustalali z Chińczykami warunki spotkania. Wcześniej oficjalne listy z wyrazami ubolewania z powodu wypadku wymieniły obie strony - Pekin i Waszyngton.Być może właśnie ten gest przyczynił się do zaproponowania przez Chińczyków spotkania delegacji USA z załogą amerykańskiej maszyny. W piątek przedstawiciele prezydentów USA George'a Busha i Chin Jianga Zemina wymienili propozycje listu, jaki Stany Zjednoczone mają skierować w związku ze sprawą samolotu szpiegowskiego - poinformował o tym sobotni "New York Times". "Najtrudniejszą częścią negocjacji jest język, jaki ma zostać użyty w liście" - powiedział senator Joseph Warner, szef senackiej komisji ds. sił zbrojnych. "Pragniemy wypracować list, który będzie zawierał rezultaty wymiany poglądów. Początkowo na szczeblu ambasadorów, potem ministrów spraw zagranicznych, a wreszcie na poziomie prezydentów - naszego i chińskiego. W ten sposób wypracowane zostanie wzajemne zrozumienie" - powiedział senator Warner. Chiński wicepremier Qian Quichen, w ujawnionym w sobotę liście do szefa dyplomacji USA Colina Powella ponowił żądanie oficjalnych przeprosin. W liście Qian Qichen stwierdza, że amerykańskie wyjaśnienia w sprawie kolizji samolotów "są nie do zaakceptowania", a naród chiński jest z tego powodu bardzo niezadowolony. Wcześniej różni amerykańscy politycy wyrażali przekonanie co do rychłego przełomu w samolotowym sporze. Nadzieje wiązały się głównie z pracą dyplomatów USA i Chin nad tekstem wspólnego oświadczenia. Jak informował szef senackiej komisji sił zbrojnych, John Warner, obie strony miałyby w oświadczeniu przedstawić własną "interpretacje wydarzenia", podkreślić wypracowane uzgodnienia i tym samym utorować drogę do uwolnienia załogi i zwrotu samolotu. Według źródeł amerykańskich, dokument ma ponadto informować o powołaniu wspólnej komisji do zbadania incydentu oraz wyrażać amerykańskie ubolewanie, ale nie przeprosiny, z powodu zaginięcia chińskiego pilota. Chińczycy domagają się wprawdzie przeprosin, jednakże ostatnia wypowiedź ich prezydenta odebrana została w Waszyngtonie, jako znak, że Pekinowi może wystarczyć proste "przepraszamy" zamiast wylewnych ubolewań i brania na siebie winy przez Waszyngton. "Odwiedziłem wiele krajów" - mówił chiński prezydent - "I wiem, że jak dojdzie do wypadku między ludźmi, to obie strony używają słowa ‘przepraszam’". Ostatecznej wersji listu nie podpisze jednak prezydent Bush, a ambasador USA w Pekinie Joseph W. Prueher.

Kolizja amerykańskiego samolotu szpiegowskiego i chińskiego myśliwca nastąpiła 6 dni temu. Pilot chińskiej maszyny poniósł śmierć, natomiast amerykańska maszyna awaryjnie lądowała na Hajnanie. Jej 24-osobowej załodze nic się nie stało. Jednak na linii Pekin - Waszyngton wzrosło napięcie, bo Chińczycy zarzucili Amerykanom naruszenie ich przestrzeni powietrznej.

foto EPA

00:15