Uwolniona załoga amerykańskiego samolotu zwiadowczego wylądowała wczoraj w bazie lotniczej Hickam na Hawajach. Dla 3 kobiet i 21 mężczyzn, którzy od początku kwietnia byli przetrzymywani na chińskiej wyspie Hainan, to już drugi przystanek w drodze do domu - wcześniej przewieziono ich do amerykańskiej bazy na Guam.

Załoga opuściła pokład wojskowego C-17, po kilku oficjalnych przemówieniach członkowie załogi są znów przesłuchiwani przez specjalistów służb specjalnych. Chcą oni ustalić jak duże szkody dla wywiadu wyrządziło awaryjne lądowanie EP-3 na wyspie Hainan. Dla rodzin członków załogi najważniejsze jest jednak to, że wrócą do domu, cali i zdrowi, już na święta. Ameryka świętuje, ale problemy pozostały. Z dużym napięciem oczekiwane są przyszłotygodniowe rozmowy dotyczące zwrotu supertajnej maszyny i żądania Chin dotyczące zaprzestania prowadzonych przez USA lotów zwiadowczych. Obserwatorzy podkreślają, że dalsze losy EP-3 mogą określić całość przyszłych stosunków amerykańsko-chińskich. Jak na razie, Amerykanie nie chcą słyszeć o zaprzestaniu prowadzenia lotów zwiadowczych – nawet gdyby ich samoloty wywiadowcze miały latać pod osłoną myśliwców. Po serii zarzutów, że administracja Busha popełniła błąd, dwukrotnie wyrażając ubolewanie w oświadczeniu wystosowanym do Chin – teraz Biały Dom podkreśla, że oprócz oficjalnego wystąpienia nie było żadnych innych porozumień.

Tymczasem prezydent Stanów Zjednoczonych George Bush uznał, że po wylądowaniu załogi samolotu EP-3 na Hawajach, może w ostrzejszym tonie wypowiedzieć się o przyczynach powietrznej kraksy i rozwoju stosunków amerykańsko - chińskich. Tym bardziej, że można już poznać przebieg wypadków z relacji uwolnionych żołnierzy. "Poproszę przedstawicieli Stanów Zjednoczonych, którzy będą rozmawiać z Chińczykami, by zadawali im kłopotliwe pytania o ostatnie praktyki pilotów chińskich myśliwców prowokowania naszych maszyn przebywających legalnie w przestrzeni międzynarodowej" - powiedział Bush. Prezydent jest przekonany, że Amerykanie nie spowodowali kolizji, podziękował też pilotowi EP-3, który zdołał bezpiecznie wylądować na Hainanie, mimo uszkodzenia maszyny. Bush uważa też, że cała ta sprawa nie służy rozwojowi kontaktów Pekinu z Waszyngtonem. A takie relacje byłyby korzystne dla pokoju na świecie.

Foto EPA

02:45