Elektrownia Rybnik rozpoczęła szacowanie strat po wczorajszym pożarze. Akcja strażaków w tym miejscu skończyła się dopiero rano. Wiadomo, że jeden z wyłączonych wczoraj bloków energetycznych nie będzie działał przez miesiąc.

Zwykle przyczyną pożaru transformatora - a tak było w Rybniku - jest najpierw uszkodzenie izolacji, potem zwarcie, następnie wytworzenie dużej energii i wreszcie zapalenie się oleju. A w transformatorze było go około 60 ton.

Dziś strażacy przyznają - wczoraj było bardzo groźnie. Zaczęły się już palić umieszczone pod podłogą kanały z przewodami, a to mogło spowodować pożar w całej elektrowni. Było też zagrożenie uszkodzenia przewodów z wodorem.

Naprawa uszkodzonego transformatora zajmie około miesiąca. Drugi z wyłączonych bloków ma być uruchomiony za dwa dni. W rybnickiej elektrowni nikt nie chce na razie dywagować, jak duże mogą być straty z tego powodu. Ich szacowaniem oraz ustalaniem przyczyn pożaru zajmie się teraz kilka powołanych już w tej sprawie komisji.

(j.)