Zakończyła się kontrola kuratorium w szkole podstawowej w Kostomłotach w związku ze śmiercią 10-latka na lekcji wf-u. Nie wykazała ona nieprawidłowości. W piątek podczas lekcji wychowania fizycznego chłopiec spadł z drabinek. Mimo dwugodzinnej reanimacji, nie udało się go uratować.

Do zdarzenia doszło w piątek około południa w szkole podstawowej w podwrocławskich Kostomłotach. 10-letni chłopiec podczas lekcji wychowania fizycznego spadł z drabinek; doszło do zatrzymania krążenia - przekazał w sobotę PAP dyżurny stanowiska kierowania Państwowej Straży Pożarnej w Środzie Śląskiej.

"Zasłabł i zsunął się z drabinki"

W szkole została wczoraj przeprowadzona kontrola Dolnośląskiego Kuratora Oświaty. Nie wykazała ona żadnych nieprawidłowości. Wręcz przeciwnie szkoła zachowała wszelkie procedury bezpieczeństwa. Należy powiedzieć, że chłopiec nie wykonywał z klasą żadnych niebezpiecznych ćwiczeń, były to zwyczajne ćwiczenia na drabinkach, w których uczniowie przechodzili z jednej na drugą, na bardzo niskiej wysokości, na pierwszym stopniu drabinki. Chłopiec nie spadł z wysokości, tylko zasłabł i zsunął się z drabinki - mówi rzeczniczka kuratorium Krystyna Kaczorowska.

Dodała, że dyrektor szkoły już w weekend zadbała o udzielenie pomocy psychologiczno-pedagogicznej. W poniedziałek również odbyły się spotkania z młodzieżą i nauczycielami. Społeczność wspierają także psychologowie z sąsiednich szkół. Wyrażamy wielkie ubolewanie, że taka tragedia się wydarzyła, współczujemy całej społeczności szkolnej - powiedziała Kaczorowska.

Sprawą zajęła się prokuratura

Okoliczności śmierci chłopca wyjaśnia prokuratura. Z uwagi na to, że sprawa dotyczy dziecka, śledczy na chwilę obecną nie informują o szczegółach postępowania.

Sekcja zwłok 10-latka nie wykazała jednoznacznej przyczyny śmierci. Jak mówi prokurator Radosław Żarkowski, zlecono dodatkowe badania.

Do zdarzenia doszło w piątek około południa w szkole podstawowej w podwrocławskich Kostomłotach, podczas lekcji wf-u. Jako pierwsza na miejsce wypadku dotarła straż pożarna. 

Jeszcze przed przyjazdem strażaków resuscytację krążeniowo-oddechową prowadzili: lekarz z pobliskiego ośrodka zdrowia wraz z pielęgniarką, a wcześniej także nauczyciele. Po ok. 20 minutach od otrzymania zgłoszenia na miejsce dojechał także Zespół Ratownictwa Medycznego z Wrocławia. W tym czasie dwie karetki pogotowia działające w powiecie średzkim były zajęte.

Dyspozytornia pogotowia we Wrocławiu wezwała do wsparcia również śmigłowiec LPR.

Mimo trwającej około dwie godziny resuscytacji, nie udało się uratować życia chłopca.