To premier Jerzy Buzek i szef polskiej dyplomacji Bronisław Geremek byli inicjatorami wydalenia z Polski rosyjskich dyplomatów - twierdzi moskiewska prasa i prorokuje, że za wpadkę w Polsce w rosyjskim wywiadzie polecą głowy.

Według "Niezawisimajej gaziety", prezydent Kwaśniewski wahał się do ostatniej chwili. Przeciwny był natomiast minister obrony Janusz Onyszkiewicz. Podejmując decyzję o wydaleniu Rosjan, polski rząd brał pod uwagę - jak pisze gazeta - czynniki polityczne, takie jak zbliżające się wybory. Strona polska była, według Niezawisimajej gaziety" doskonale poinformowana o obowiązkach poszczególnych oficerów. Wśród wydalonych byli nie tylko oficerowie zajmujący się wywiadem politycznym i gospodarczym, czy prowadzący działalność operacyjną, ale także spełniający funkcje czysto techniczne. Według tego dziennika, wkrótce rosyjski wywiad wojskowy GRU może mieć kłopoty w Pradze. "Pod koniec zeszłego roku szefostwo czeskiego kontrwywiadu zwróciło się do przywódców politycznych i wojskowych z propozycją uznania za osoby niepożądane szeregu dyplomatów rosyjskiej ambasady w Pradze, w tym dwóch oficerów z ataszatu wojskowego" - pisze "Niezawisimaja gazieta". Według gazety za wpadkę rosyjskiego wywiadu polecą głowy. Ostatnie wydarzenia w Warszawie ma zaś przeanalizować specjalna komisja. Później prawdopodobnie zaleci przegrupowanie ocalałej agentury. "Niezawisimaja gazieta" pisze o sukcesie polskiego kontrwywiadu, tym razem o zablokowaniu dostępu do tajnych materiałów tym Polakom, których lojalność budziła podejrzenie. "Ci, którzy potencjalnie byli gotowi nawiązać konspiracyjne kontakty z rosyjskim wywiadem zagranicznym, lub podjęli praktyczne kroki w tym kierunku, teraz zrezygnują z wszelkich nieusankcjonowanych kontaktów z ambasadą Rosji" - przewiduje "Gazjeta".

Wiadomości RMF FM 13:45