Od kilku godzin na Bliskim Wschodzie obowiązuje zawieszenie broni między Izraelem a Autonomią Palestyńską. Zgodnie z umową wynegocjowaną wczoraj w Szarm el-Szejk, obie strony zgodziły się na odstąpienie od jakichkolwiek aktów przemocy.

Nikt nie ma wątpliwości, że najbliższe godziny będą prawdziwym testem dla wiarygodności tego układu. Wcześniej rząd Izraela otworzył przejścia graniczne łączące Zachodni Brzeg z Jordanią oraz Strefę Gazy z Egiptem. Sytuację na terenach palestyńskich, okupowanych przez Izrael po zawieszeniu broni obserwują specjalni wysłannicy RMF FM Wojciech Jankowski i Marek Balawajder:

Podobnie jak w Strefie Gazy i innych miejscach Zachodniego Brzegu tak i w Betlejem wciąż dochodzi do walk ulicznych. Palestyńczycy obrzucają kamieniami i koktajlami Mołotowa posterunek wojska izraelskiego. Izraelczycy odpowiadają gumowymi kulami. Wygląda na to, że ludzie na ulicach nie robią sobie nic z ustaleń poczynionych w Egipcie. Trudno też powiedzieć czy kamienie przestaną latać po tym jak o 15 przedstawiciel rządu Izraelskiego zadeklarował na konferencji prasowej w Jerozolimie odblokowanie Autonomii w sześciu miejscach. Napięcie nie opada także niedaleko od Betlejem. Tam prawie przez cały dzień trwały demonstracje organizowane przez palestyńskie bojówki. Młodzi ludzie, niektórzy uzbrojeni w karabiny Kałasznikowa lub M-16 sprzeciwiają się jakimkolwiek porozumieniom z Izraelem. Co kilkadziesiąt minut wychodzą na ulice i głośno krzyczą. W Gilo dzielnicy Jerozolimy, która wczoraj została ostrzelana przez Palestyńczyków wciąż trwa pełna mobilizacja.

W Strefie Gazy zniszczony został autobus wiozący osadników żydowskich do osiedla Gush Kalif. Kiedy pojazd przejeżdżał jedną z ulic, wybuchła obok niego bomba. Na szczęście osadnicy wyszli z zamachu bez żadnych obrażeń. Tymczasem władze Autonomii wydały oświadczenie, wzywające swoich obywateli do wstrzymania wszelkich działań, mogących prowadzić do wzrostu napięcia i przemocy. W dzisiejszych starciach i zamieszkach nie było żadnych ofiar.

Odpowiedzą za lincz

Wcześniej izraelska armia aresztowała ośmiu młodych Palestyńczyków podejrzanych o udział w ubiegłotygodniowym linczu izraelskich żołnierzy w Ramallah.

Rodziny zaginionych od dwóch dni Palestyńczyków twierdzą, że zostali oni uprowadzeni przez tajne służby izraelskie. Pośród zatrzymanych jest osobnik, który afiszował się rękami umazanymi krwią ofiar linczu. Kilkunastu innych uczestników tego incydentu również opuściło swe domy. Lincz został sfilmowany przez włoską telewizję RTI. Na taśmie bez trudu można rozpoznać twarze morderców. Dziennikarz, autor zdjęć, został odwołany do Rzymu. Wcześniej przeprosił Palestyńczyków za naruszenie kodeksu dziennikarskiego.

Po wydarzeniach w Ramallah Izrael przeprowadził odwetowe naloty na to miasto, a także na Gazę. Palestyński posterunek, gdzie dokonano linczu, został zniszczony przez izraelskie helikoptery. Izraelskie władze zapowiadały od początku, że sprawcy zbrodni zostaną wytropieni i ukarani.

Posłuchaj korespondencji Elego Barbura z Tel Awiwu:

00:15