Coraz więcej Polaków przesiada się na rower, co nie uszło uwagi polityków. Zaczęli wykorzystywać rower w kampaniach, a cykliści walczą o inwestycje w swoje drogi.

Dziennik podkreśla, że ostatnie lata to prawdziwy rowerowy boom w miastach, które zaczęły się otwierać na cyklistów. Rower staje się alternatywą dla samochodu i komunikacji miejskiej w dojeździe do pracy albo na uczelnię. 

W stolicy punktem zwrotnym było uruchomienie systemu Warszawskiego Roweru Publicznego"Veturilo", do którego zapisało się 200 tys. osób. Efektem był skokowy wzrost liczby cyklistów. W Warszawie stanowią oni już 2,5 proc.ruchu. To o 40 proc. więcej niż rok temu - mówi w rozmowie z "Wyborczą" Łukasz Puchalski, rowerowy pełnomocnik stołecznego ratusza.

Nie dziwi, że dwa kółka stały się gorącym politycznym tematem i cieszą się poparciem ponadpartyjnym - podsumowuje gazeta dodając, że najgłośniejszym prorowerowym głosem w polityce było zorganizowane na wniosek PO tegoroczne krakowskie referendum, w którym 85 proc. głosujących poparło budowę nowych tras.

Zawsze chcieliśmy, by rower wszedł do politycznego mainstreamu, anie był własnością tylko jednej partii - twierdzi Marcin Hyła, prezes sieci Miasta dla Rowerów. 

Dziennik pisze, że postulaty rowerowe pojawiają się w licznych miejskich strategiach transportowych, niektóre gminy (np.Elbląg i Katowice) uchwalają nawet specjalne polityki rowerowe. Na razie jednak politycy chętniej mówią o rowerach, niż wydają na nie pieniądze. Wrocław w tym roku przeznaczy na infrastrukturę rowerową tylko 9 mln zł (a ma już 5 proc. ruchu!),Warszawa -ok. 20 mln zł, czyli półtorapromila budżetu. Dlatego cykliści skwapliwie wykorzystują pojawiające się budżety obywatelskie - np. we Wrocławiu walczą o 1,5 mln zł, za które chcą zbudować 10 km tras w centrum - czytamy. 

Więcej na ten temat w najnowszej "Gazecie Wyborczej". Tam również przeczytacie:

- Jak rozmawiać z Kremlem?

- Co powie pani premier?

(mal)