Sześcioro zachodnich zakładników, uwolnionych dzięki mediacji libijskiej po czterech miesiącach, spędzonych w rękach separatystów islamskich na Filipinach, odleciało z Libii do swoich krajów.

Francuzki i Niemiec są już w domu. W Trypolisie wzięli wczoraj udział w specjalnej ceremonii powitalnej, w której jednak, wbrew oczekiwaniom, nie wziął udziału libijski przywódca Muammar Kadafi. Podczas ceremonii powitania przedstawiciele libijskich władz kilkukrotnie podkreślali, że to właśnie Kadafiemu obcokrajowcy zawdzięczają wolność.

Powitanie zorganizowano w koszarach, zbombardowanych przez Stany Zjednoczone 14 lat temu w odwecie za udział Libii w zorganizowaniu zamachu bombowego na dyskotekę w zachodnim Berlinie. Na głównej ścianie koszar widnieje wielkie malowidło przedstawiające pięść miażdżącą amerykański myśliwiec.

Libia zapowiada, że będzie dążyła do uwolnienia wszystkich zakładników przetrzymywanych przez filipińskich islamistów. Zdaniem obserwatorów, Trypolis chce w ten sposób odzyskać międzynarodowe zaufanie po latach izolacji, w jakiej znalazł się w związku z podejrzeniem o udział w zamachu na samolot pasażerski linii PANAM, który rozbił się nad Lockerbie w Szkocji w 1988 roku.

W rękach separatystów na wyspie Jolo na południu Filipin pozostaje jeszcze osiemnastu zakładników - sześciu cudzoziemców i dwunastu Filipińczyków.

00:30