Tomasz Skory: Komitet Integracji Europejskiej dyskutował dzisiaj nad raportem zespołu ekspertów, którzy mieli ocenić propozycje Komisji Europejskiej dla państw przygotowujących się do członkostwa w Unii. Miała z tego powstać propozycja stanowiska negocjacyjnego, które miał zająć rząd w rozmowach z Unią Europejską. Nic takiego nie nastąpiło, prace zespołu przedłużono do końca marca tym razem. Czy to nowa taktyka negocjacyjna – przewlekać, przewlekać?

Krzysztof Bobiński: Sądzę, że nie jest to zła taktyka, bo trzeba pamiętać o wielu rzeczach. Przede wszystkim nie ma jeszcze formalnego stanowiska Unii Europejskiej, to co mamy, to nota informacyjna zrobiona dla państw członkowskich przez Komisję Europejską. One muszą się zastanowić i muszą jeszcze przedstawić swoje stanowisko. One dopiero przedstawią swoje stanowisko pod koniec czerwca, jeżeli dobrze pójdzie. Więc Polska tutaj nie musi do końca odpowiadać. Wydarzy się jeszcze parę rzeczy po drodze, właśnie w marcu. W tej chwili prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski leci do Sztokholmu na takie spotkanie szefów niektórych państw. Tam będzie mógł porozmawiać. Nie wiem, czy tam będzie Tony Blair, ale będą różni szefowie socjaldemokratycznych państw i on będzie mógł z nimi porozmawiać spokojnie właśnie ile ma taki kraj jak Polska dostać w przyszłości. A potem jest 14 i 15 szczyt w Barcelonie, na którym będą wszyscy przywódcy i państw członkowskich i będą wszyscy kandydaci. I będą sobie mogli porozmawiać. Więc w tej chwili wychodzenie za jakimś buńczucznym stanowiskiem, a to trzeba by zrobić, bo w koalicji jest PSL, no może warto poczekać przez chwilę.

Tomasz Skory: Ale od różnicy zdań, tak to nazwijmy delikatnie, miedzy wicepremierem Kalinowskim a panią minister Huebner, członkowie rządu zapewniali od tygodnia, że podobnych różnic zdań nie będzie, kiedy tylko rząd określi swoje zdanie. Rząd tego nie zrobił, te incydenty mogą pojawiać się znowu. Będziemy śmieszni.

Krzysztof Bobiński: Mogą się pojawiać, ale zobaczmy jak się zachowa prezes PSL. Od paru dni już nic nie mówi.

Tomasz Skory: Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że Polakom miesiąc niemal zajęło zorientowanie się, że propozycja Komisji Europejskiej dotyczy nie tylko rolnictwa, a tym się do tej pory Polacy zajmowali i jak się tylko zorientowali to poszerzyli ten zespół do oceny propozycji o Ministerstwo Środowiska, Gospodarki, Skarbu itd. No jesteśmy troszkę śmieszni znowu.

Krzysztof Bobiński: Ja nie wiem, czy śmieszni. To są bardzo trudne problemy. Można powiedzieć, że Unia się spóźnia też, bo gdyby Unia w Berlinie w 1999 roku, jakby ruszyła sprawy rolnictwa, jakby ruszyła reformy rolnictwa, to wtedy by było o wiele łatwiej. Wtedy Chirac chciał na przykład zrobić na złość Schroederowi i zablokował wszelkie zmiany. Teraz jest ten problem, że niektóre kraje, jak Holandia powiedziały: „dobra zanim zaczniemy się zastanawiać, ile mają Polacy czy Czesi, czy Węgrzy dostać, to musimy się dowiedzieć jak ta polityka rolna będzie w przyszłości wyglądać”. A to jest bardzo, bardzo trudny problem.

Tomasz Skory: Czy my jesteśmy wobec Unii Europejskiej bezradni, bo takie wrażenie by można odnieść. Dzisiaj jeden z kolegów dziennikarzy na konferencji po posiedzeniu Komitetu Integracji Europejskiej dość długo słuchał ogólników i takich bardzo szeroko zakrojonych zdań, z których nie wiele wynikało, a potem zapytał, czy pani minister Huebner ma coś do powiedzenia, bo on musi swoim widzom przekazać jakiś komunikat. To wygląda jak bezradność.

Krzysztof Bobiński: Tak i nie. Każdy kraj wchodzący do Unii w pewnym momencie rozumie i dochodzi do wniosku, że to jest bardzo poniżający i przykry proces. Bo jak człowiek, czy kraj jest petentem, to musi się zgadzać na prawie wszystko. W tym sensie i Anglicy to przeżyli i Duńczycy i prawie wszyscy po kolei. Jedyni, którzy tego nie przeżyli to ci, którzy założyli Unię – ta szóstka, bo oni ją zakładali. I to będzie bardzo przykre i to jest bardzo przykre i tu powstaje poczucie bezradności, ale z drugiej strony, gdzie Polska nie jest bezradna, to jest w myśleniu o tym, jak to wszystko powinno wyglądać i w wychodzeniu z propozycjami. Tutaj to się nie dziej. To znaczy, krzyczymy i walczymy o 25, czy 100, czy 50%, ale tak naprawdę nie wychodzą z Polski propozycje, jak ten kontynent ma być urządzony. Kontynent, w którym jest biedna część i bogata część. I jak te przepływy mają iść z jednego do drugiego i czy w ogóle mają iść. Tutaj jest bardzo duże pole do popisu dla myślenia ze strony Polskiej, gdyby Polska wyszła z dobrymi pomysłami, to wtedy myślę, że kraje zachodnie zaczęłyby się zastanawiać.

Tomasz Skory: Agencje restrukturyzacji i modernizacji rolnictwa, która dzisiaj miała zdecydować, bo tak mówił prezes Bendkowski, o renegocjowaniu, bądź zerwaniu umowy z Hewlett-Packardem na budowę systemu IACS, przedłużyła termin wydania tej decyzji do poniedziałku. Nieoficjalnie mówi się, że decyzja zostanie wypowiedziana, czy to znaczy, że możemy się pożegnać nawet z tymi skromnymi 25% dopłatami?

Krzysztof Bobiński: Nie bo w propozycji Komisji Europejskiej jest tak, że 25% będzie dla każdego rolnika. Tu nie trzeba liczyć ile on ma krów, świń i kur.

Tomasz Skory: IACS jest nie potrzebny.

Krzysztof Bobiński: IACS jest nie potrzebny, bo to przez pięć lat będzie wydawany na podstawie tego ile ma ziemi. Gdyby Polska odrzuciła tą propozycję i poszła na dopłaty do zwierząt, do hektarów, to wtedy IACS jest potrzebny. Ale dlatego właśnie Unia wyszła z tą propozycją, bo czuła, że niektóre kraje nie zdążą.