Mieszkańcy łódzkiego Manhattanu muszą zmagać się z egipskimi ciemnościami i niedziałającymi windami. A to dlatego, że zadłużona spółdzielnia mieszkaniowa "Śródmieście" nie płaciła za prąd. Zasilania nie ma teraz co najmniej pół tysiąca osób - dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka.

Nie wszystkie budynki, zarządzane przez spółdzielnię "Śródmieście", są odcięte od zasilania. Są wieżowce, gdzie tylko w jednej klatce nie ma prądu.

Łodzianin, z którym rozmawiała nasza reporterka, opowiada, jak dostaje się na 15. piętro: Muszę wejść do I klatki, windą na 7. piętro, a potem łącznikiem do właściwej klatki i potem po schodach siedem pięter w górę.

To tragedia dla ludzi, którzy tu mieszkają - nieważne, czy to będzie 2., 3. czy 24. piętro, dlatego że tutaj klatki są ślepe. Gdy nie ma prądu, to można tylko iść z latarką, ewentualnie ze świecą - dodaje młoda kobieta z dzieckiem na rękach.

Szkoda słów... tego już nawet nie chce się komentować - mówi z kolei mężczyzna, który taszczy ogromną i ciężką torbę. Widzi pani, muszę z tym wszystkim iść do sąsiedniej windy, a potem jeszcze zasuwać na górę - dodaje.

Zasilania nie ma co najmniej pół tysiąca osób, ale spółdzielnia zawarła już porozumienie ze sprzedawcą prądu. Dostawy energii elektrycznej mają wrócić w ciągu kilkunastu najbliższych godzin. Jutro już wszyscy spółdzielcy powinni mieć zasilanie.

(acz)