453 tysięcy złotych zadośćuczynienia ma zapłacić Skarb Państwa byłemu prezesowi Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusławowi Seredyńskiemu – orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie. Uznano, że zatrzymanie mężczyzny przez CBA, do którego doszło w 2009 roku, było bezprawne i niesłuszne.

Seredyński żądał 1,5 miliona złotych zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i ponad 500 tysięcy złotych odszkodowania za straty moralne i materialne. Prokuratura przyznawała, że należą mu się pieniądze, ale nie powinna to być aż tak duża suma. Sąd podzielił to stanowisko i uznał, że mężczyzna ma otrzymać 403 tysiące złotych odszkodowania za poniesione szkody materialne i 50 tysięcy złotych za straty moralne. Przed aresztowaniem miał dość wysoki status społeczny. Po aresztowaniu jego życie uległo drastycznemu załamaniu zarówno w sferze zawodowej, jak i osobistej - argumentował sędzia Piotr Gąciarek. Dodał, że nagłośnienie zatrzymania skazało mężczyznę na utratę dobrego imienia i doprowadziło do zwolnienia go z pracy.

Wyrok ogłoszony dziś przez sąd nie jest prawomocny. Obie strony nie wykluczają złożenia apelacji. 

W 2009 r. Bogusław Seredyński, prezes Wydawnictw Naukowo-Technicznych, został zatrzymany przez CBA wraz z Weroniką Marczuk. Zrzucano im przyjęcie łapówek za "korzystne rozstrzygnięcie" prywatyzacji WNT. Sąd zwolnił oboje aresztu po wpłaceniu kaucji.

Początkowo warszawska prokuratura postawiła obojgu zarzuty korupcyjne, ale w 2011 r. śledztwo umorzono z braku znamion przestępstwa. Śledczy uznali, że nie było wiarygodnego podejrzenia, iż Seredyński może chcieć wziąć łapówkę. W tej sytuacji służby nie powinny przeprowadzić prowokacji policyjnej. 

Seredyński tłumaczył, że kilka razy odmówił przyjęcia łapówki od dwóch agentów CBA udających biznesmenów. Był wśród nich m.in. słynny dziś poseł PiS Tomasz Kaczmarek. Gdy mężczyzna nie przyjął pieniędzy, funkcjonariusze mieli mu je podrzucić po wcześniejszym upiciu go.

(mn)