Sejm odrzucił wniosek posłów PiS o odwołanie ze stanowiska ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Opozycja obwinia ministra o to, że doprowadził do poważnych utrudnień w dostępie do leków refundowanych.

Za poparciem wniosku opowiedziało się 205 posłów, przeciwnych było 230, a 1 wstrzymał się od głosu.

Mam nadzieję, że będzie czas na merytoryczną pracę. Mam nadzieję, że nadchodzi taki czas, gdy zajmiemy się faktami, a nie tylko polityczną walką - powiedział Arłukowicz po głosowaniu w Sejmie. Zawsze, kiedy wprowadza się trudne zmiany systemowe, powstaje pewien chaos i za ten chaos przepraszaliśmy. To trudna zmiana, która reguluje ogromny rynek refundacji. Ceny leków dla pacjentów będą tańsze, zaś pacjenci będą mieli dostęp do leków nowoczesnych - dodał.

Sejm w piątkowym głosowaniu nie poparł też wniosku o odrzucenie wczorajszej informacji rządu na temat sytuacji w służbie zdrowia po wejściu w życie ustawy refundacyjnej.

Posłowie PiS domagali się dymisji ministra zdrowia, gdyż obwiniają go o chaos, jaki zapanował po wejściu w życie 1 stycznia ustawy refundacyjnej. Arłukowicza krytykowali także posłowie Ruchu Palikota, SLD i Solidarnej Polski. Ich zdaniem nie sprawdził się on na stanowisku ministra, dlatego powinien odejść z rządu.

Ministra zdrowia podczas wczorajszej debaty bronił premier Donald Tusk oraz posłowie PO i PSL. Podkreślali, że obejmując urząd podjął się on trudnego zadania wdrażania reformy systemu refundacji leków i poradził sobie z tym wyzwaniem.

Wniosek o odwołanie Arłukowicza po zamieszaniu z ustawą refundacyjną

1 stycznia weszła w życie ustawa refundacyjna, która wprowadziła m.in. urzędowe ceny i marże leków refundowanych, zakaz promocji i reklamy aptek oraz stosowania zachęt, czyli np. przekazywania przez firmy farmaceutyczne darmowych leków dla szpitali. Zapisy ustawy mówiące o karach dla lekarzy i aptekarzy wywołały sprzeciw środowisk medycznych. Lekarze nie określali na receptach poziomu odpłatności za medykamenty i stawiali pieczątkę: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Część pacjentów pomimo posiadanego prawa do wykupienia leków ze zniżką musiała płacić za nie więcej. Protestowali także aptekarze, którzy zamykali apteki na godzinę dziennie i skrupulatnie sprawdzali poprawność wypisanych przez lekarzy recept.

Od początku stycznia obowiązuje także nowa lista leków refundowanych, przygotowana zgodnie z zapisami ustawy refundacyjnej. Wywołała ona wiele kontrowersji jeszcze zanim weszła w życie. Po apelach ze strony różnych środowisk, w tym pacjentów i lekarzy, Ministerstwo Zdrowia dopisało na listę m.in. leki stosowane po przeszczepach, w leczeniu astmy oskrzelowej dzieci, w łagodzeniu bólu towarzyszącego chorobom nowotworowym i paski do glukometrów. Eksperci informują, że na nowej liście zabrakło ponad 800 leków, które do tej pory były refundowane.

W poniedziałek prezydent Bronisław Komorowski podpisał uchwaloną przez Sejm nowelizację ustawy refundacyjnej. Znosi ona kary dla lekarzy, którzy niewłaściwie wypisują recepty oraz wprowadza abolicję dla aptekarzy realizujących recepty z błędami przed dniem wejścia w życie nowelizacji. Nowelizacja spełnia tylko część postulatów medyków i farmaceutów. Ich zdaniem w ustawie konieczne są kolejne zmiany.

Organizacje lekarzy, którzy prowadzili protest pieczątkowy, mają spotkać się w weekend. Podjęte zostaną wtedy decyzje w sprawie dalszych działań.