Przed wrocławskim sądem rozpoczął się ponowny proces byłego dyrektora wrocławskiego ZOO Antoniego Gucwińskiego. Fundacja Viva, zajmująca się obroną zwierząt, oskarżyła go o znęcanie się nad brunatnym niedźwiedziem Mago. Proces toczy się po raz drugi, ponieważ Sąd Najwyższy uchylił w listopadzie ubiegłego r. wyrok uniewinniający byłego dyrektora ZOO i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.

Gucwiński stawił się przed sądem. Nie przyznał się do winy, podtrzymał i uzupełnił złożone podczas pierwszego procesu obszerne wyjaśnienia. W swoim wystąpieniu wskazywał na nieścisłości w przedstawionych wcześniej ekspertyzach biegłych, m.in. zarzuty jakoby wejście do klatki było zbyt ciasne i była ona zbyt niska, aby umożliwić niedźwiedziowi stawanie na tylnych łapach. Dla zwierząt drapieżnych wejścia do klatek powinny być możliwie niewielkie. Zwierzęta powinny móc spokojnie przez nie przechodzić, ale nie można się spodziewać, że będą miały rozmiar domowych drzwi. Podyktowane jest to głównie względami bezpieczeństwa - mówił Gucwiński.

Były dyrektor odrzucił także zarzut jakoby klatka była zbyt niska. Niedźwiedź jest zwierzęciem poruszającym się na czterech łapach i to jest dla niego naturalna postawa. Oprócz tego pomieszczenie miało ok. 2,5 metra wysokości i niedźwiedź gdyby chciał, mógł spokojnie stanąć na dwóch łapach - zaznaczył.

Gucwiński przyznał, że Mago nie miał założonej karty chorób, ale wszystkie zabiegi i choroby wpisywane były do prowadzonej karty ambulatoryjnej. Nigdy nie twierdziłem, że warunki są idealne, ale lepszych lub równie bezpiecznych ogród w tamtym czasie nie miał. Nigdy nie było moim celem męczenie zwierząt, tylko ich ratowanie. Moim obrońcą z prawdziwego zdarzenia byłby Mago, gdyby tylko mógł tu stanąć, bo żyje tylko dzięki temu, że zgodziłem się przyjąć go do ZOO w 1991 r. - dodał.

Fundacja Viva zdecydowała się wystąpić z oskarżenia prywatnego, po tym, jak wrocławska prokuratura dwukrotnie umarzała dochodzenie w sprawie niedźwiedzia Mago i warunków, w jakich żył on we wrocławskim ZOO, gdy dyrektorem ogrodu był Gucwiński. We wrześniu 2006 r. zaniepokojeni wrocławianie oraz lokalna prasa alarmowali, że zwierzęta są przetrzymywane w złych warunkach i zbyt małych klatkach. Niedźwiedź brunatny Mago, który do wrocławskiego ZOO trafił w 1991 r. z Tatr, żył w betonowej klatce od chwili, gdy zaatakował karmiącego go pracownika ZOO.

Gucwiński był wieloletnim dyrektorem ogrodu zoologicznego we Wrocławiu. Znany jest z programów telewizyjnych "Z kamerą wśród zwierząt" prowadzonych wraz z żoną Hanną. Od 2007 roku jest na emeryturze.