Krajobraz po wyborczej niedzieli jest wciąż niejasny. Lewica zwycięża ale wszystko wskazuje na to, że nie będzie mogła stworzyć rządu większościowego. Dziś analizujemy możliwe scenariusze rozwoju sytuacji. Czy grozi nam kolejny rząd mniejszościowy? Jeśli powstanie koalicja, to kto ją stworzy? Jak świat reaguje na rezultaty polskich wyborów?

Zarówno przybliżone wyniki Pracowni Badań Społecznych, jak i badania OBOP-u sporządzone na podstawie oficjalnych wyników z 950 lokali wyborczych sugerują, że lewicy zabraknie kilkunastu głosów, by mogła samodzielnie rządzić krajem. Koalicja SLD-UP dostała prawie 42-procentowe poparcie, Platforma Obywatelska ma niespełna 12,5 procent głosów, a Samoobrona ponad 10. W Sejmie - według prognoz OBOP-u - znajdą sie też PSL, Prawo i Sprawiedliwość oraz Liga Polskich Rodzin. Swojej reprezentacji w parlamencie nie będzie miało ugrupowanie rządzące przez ostatnie cztery lata - AWS oraz współrządząca z nią do pewnego czasu Unia Wolności.

I co dalej, lewico?

Wyniki wyborów wskazują na to, że SLD nie uzyska sejmowej większości potrzebnej do utworzenia większościowego rządu - czyli minimum 231 mandatów. Powstają więc pytania: co dalej? Czy SLD utworzy rząd mniejszościowy czy też może koalicyjny i jeśli tak to z kim?

Z kim SLD ewentualnie mogłoby rządzić? Pierwszym odruchem, zarówno dziennikarzy jak i polityków, jest myśl o PSL. "Czerwono-zielona" koalicja rządziła już przez cztery lata (1993-97) i wydawać by się mogło, że powtórka z historii jest tu możliwa. Ludowcy nie zaprzeczają: „PSL jest gotowe do rozmów na temat tworzenia rządu i na temat naprawy państwa. Natomiast wyraźnie podkreślam, że jeśli chodzi o poglądy przedstawione przez profesora Belkę – kontynuację liberalnych kierunków gospodarczych – to w takim rządzie PSL nie będzie" – twierdzi wiceprezes Stronnictwa. Wielu ludowców nie wierzy jednak w koalicję, a co ciekawe, nie widać też specjalnej ochoty na rządzenie. PSL boi się bowiem, że wchodząc do rządu, narazi się na jeszcze ostrzejsze ataki Samoobrony, co może spowodować jeszcze gorsze wyniki w następnych wyborach i zagrozić istnieniu PSL w polityce.

Liga Polskich Rodzin i PiS nie wchodzą raczej w krąg zainteresowań SLD-UP. Pozostaje Samoobrona. Trudno jednak dziś powiedzieć jak będzie się ona zachowywała w Sejmie - to swoista polityczna "czarna dziura". Być może niektórzy posłowie tego ugrupowania, skuszeni obietnicami, gotowi byliby poprzeć gabinet SLD. W Sejmie będzie jeszcze Platforma Obywatelska. Powstanie wspólnego rządu lewicy z PO wydaje się bardzo wątpliwe - zbyt duzo różnic. Mówił o tym zresztą w porannych „Faktach” Marek Pol, lider Unii Pracy - partii tworzącej koalicję z SLD.

Jeśli jednak SLD nie zdecyduje się na tworzenie z nikim koalicji, pozostaje mu jedynie utworzyć rząd mniejszościowy. Jak w takim razie może wyglądać tworzenie takie rządu, no i przede wszystkim jego dalszy byt? O tym w relacji naszego reportera Tomasza Skorego:

Radykałowie i kontestatorzy w polskim Sejmie

Wielu socjologów i ekonomistów obawia się, że obecność w Sejmie tak wielu ugrupowań nastawionych roszczeniowo i antyrynkowo (Samoobrona, Liga Polskich Rodzin) zahamuje rozwój naszego kraju. I już dziś można przewidzieć, że nowy parlament okaże się mocno nieprzewidywalny. Chodzi tu przede wszystkim o te ugrupowania, które publicysta Aleksander Smolar nazywa „dziwnym zbiorowiskiem”: „Dziwne zbiorowisko ludzi, którzy byli ludźmi marginesu w polityce polskiej, od pana Giertycha, od pana Macierewicza, od pana Bendera po pana Wrzodaka. Oni będą mieli teraz trybunę parlamentarną” – mowi Smolar. Zdegustowany, a nawet przestraszony obecnością Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin w Sejmie jest także Andrzej Wajda. „To mnie przeraża. Jeszcze przed chwilą mieliśmy te ugrupowania za folklor polityczny”. Profesor Lena Kolarska-Bogińska uważa, że radykalne siły skutecznie wyhamują gospodarczą transformację: „Jest to przejaw "nie", powiedzianego reformom rynkowym, retoryce rynkowej i przeciw transformacjom” – uważa Bogińska. Klęska obozu posierpniowego to dla wielu intelektualistów coś bardzo przerażającego. Andrzej Wajda ogłasza koniec „solidarnościowego świata” i rozpad wspólnoty demokratycznej. „Cała ta olbrzymia praca od tylu lat nad tym, żeby zmontować w Polsce jakąś wspólnotę, która by dążyła w jedynie słusznym tzn. ku Europie, jest zagrożona” – twierdzi Wajda.

foto RMF

15:00