Bo za głośno szczeka, bo ugryzło, więc nie jest takie kochane; bo się nie podoba albo wywołuje alergię. Po świętach dzieci kręcą nosami, a dorośli - co gorsza - ruszają do sklepów zoologicznych oddawać niechciane zwierzęta.

W toruńskich sklepach zoologicznych było już dzisiaj kilka takich zwrotów. Jak tłumaczy Anna Zakrzewska, najczęściej kłopotliwy prezent robią znajomi, koledzy i dalsza rodzina - oni nie będą musieli się przejmować. Za to do sklepu z ciężkim sercem wracają już rodzice. - Proszą i błagają, by przyjąć zwierzę z powrotem. Jeżeli było kupione w naszym sklepie to pół biedy. Ale jeżeli gdzie indziej? To nas stawia w naprawdę trudnym położeniu.

Tłumaczenia są różne. Najczęściej dorośli po prostu się nie dogadali. - Jednak rodzice nie zgodzili się na zwierzątko, albo zabrakło porozumienia i nagle mamy dwie świnki morskie, dwa króliczki albo pięć chomików, których nie może być w domu.

Sprzedawcy w sklepach zoologicznych zauważają jednak, że co roku takich zwrotów zwierząt jest coraz mniej. Nie znaczy to jednak bynajmniej, że kupujący są bardziej wrażliwi i odpowiedzialni. To dzieci coraz częściej zamiast zwierzątek wolą na prezent elektroniczne gadżety.