Na przejściach granicznych ze Słowacją znów pojawiły się kolejki TIR-ów. To nie z winy kontroli granicznej, a nowych opłat drogowych zwanych na Słowacji "myto". To myto pobierane jest od początku roku automatycznie, ale żeby tak mogło się dziać, każdy kierowca TIR-a musi kupić specjalne urządzenie i wypełnić stos papierów, a to trwa. Dlatego przed punktami sprzedaży opłat ustawiają się wielogodzinne kolejki.

Słowackie media już piszą o nieludzkich warunkach, w jakich muszą czekać na wykupienie opłaty polscy kierowcy. Piszą także o porażce rządu w związku z wprowadzeniem nowego myta. Polscy kierowcy całkowicie się z tymi opiniami zgadzają.

Przed punktem sprzedaży opłat w Chyżnem ustawił się spory tłumek kierowców. W większości z Polski. Są zrezygnowani i rozdrażnieni.

Nikt nie chce ryzykować tak wysokiego mandatu, dlatego stoją w kolejce.

Go-box to właśnie urządzenie, które pozwala na automatyczne ściąganie opłat za przejazd słowackimi autostradami. Ale żeby je kupić, trzeba się zarejestrować i złożyć sporo dokumentów.

Wypełnienie wszystkich dokumentów trwa od 20 do 40 minut. A w Chyżnem jest tylko jedno stanowisko do poboru opłat. Najdłużej jednak stoi się na przejściu między Czechami i Słowacją w Mostach koło Jabłonkowa.

Trudno się dziwić zdenerwowaniu kierowców.

Co gorsza opłaty bardzo wzrosły: o 300 a nawet więcej procent. Dawniej winieta na miesiąc kosztowała 55 euro, a teraz jeden przejazd tyle kosztuje.

Kierowcy już zapowiadają, że będą omijać słowackie drogi.