Oddział rehabilitaji w Szpitalu Wojewódzkim nr 1 w Gorzowie Wielkopolskim został zamknięty w niedzielę. Decyzję taką podjął dyrektor placówki, bowiem strajkujące siostry są tak osłabione, że nie mogą zapewnić chorym właściwej opieki.

"Oddział zamknięty, pacjenci zostali przeniesieni na inne piętra" - taką informację można przeczytać na drzwiach oddziału rehabilitacji szpitala wojewódzkiego numer 1 w Gorzowie Wielkopolskim. Jeżeli nic się nie zmieni oddział ten będzie jednym z wielu jakie trzeba będzie zamknąć. Wczoraj przed południem oddział chirurgii w tymże szpitalu zadecydował o zaprzestaniu przyjmowania pacjentów. Jeżeli w ciągu kilkunastu godzin pielęgniarki nie zakończą protestu, a na to się nie zanosi, to z powodu braku opieki białego personelu trzeba będzie zamknąć nie tylko te, ale kilka innych oddziałów. Pielęgniarki nadal bowiem prowadzą swoją gigantyczną głodówkę. Tylko w szpitalu w Gorzowie strajkuje w ten sposób ponad 500 sióstr. Dzisiaj aż 5 z nich z powodu wycieńczenia zostało podłączone do kroplówek, a 40 dostało zwolnienia lekarskie.

Około stu pielęgniarek z Bytomia, Pabianic i Warszawy zablokowało

ulicę Miodową przed Ministerstwem Zdrowia. Tymczasem ich koleżanki już siódmy dzień okupują budynek resortu zdrowia. Zapowiadają, że nie zrezygnują dopóki rząd nie spełni ich postulatów. Przed budynkiem, jak co dzień gromadzi się tłum pielęgniarek z całego kraju. Była tam reporterka radia RMF FM Agnieszka Burzyńska, posłuchaj jej relacji:

Kilkadziesiąt pielęgniarek z Opolszczyzny przez około dwie godziny blokowało polsko - czeskie przejście graniczne w Pietrowicach Głubczyckich. Na razie manifestacja przebiega spokojnie. Policji jeszcze nie ma, ale funkcjonariusze są już w drodze. "Jeżeli rząd nas nie chce słuchać, niech nas przynajmniej zobaczy” - powiedziała Krystyna Ciemniak ze Związku Zawodowego Pielęgniarek. Przejście zablokowały pielęgniarki z Kędzierzyna Koźla, Strzelec i Głubczyc. Jest ich kilkadziesiąt. Na drodze do przejścia położyły symboliczną trumienkę, w której pogrzebały swoje nadzieje zawodowe. Na przejściu granicznym po obu stronach ustawiło się już po kilkanaście samochodów. Większość kierowców rozumiało protesty pielęgniarek. Jednak nie wszyscy, jeden ze zmotoryzowanych postanowił siłą pokonać blokadę. Pielęgniarki zatrzymały go, dwie z nich uskarżały sie później na bóle nóg.

Pielęgniarki ze szpitala wojewódzkiego w Szczecinie zakończyły głodówkę.

Dyrekcja placówki obiecała im wyższe pensje. Od stycznia siostry mają zarabiać o 12,5 procent więcej, pozostali pracownicy o 11 procent. Do 31 marca szpital wypłaci też "13".Okazuje się jednak, że ta podwyżka nie całkiem zadowala pielęgniarki. Teraz po zakończeniu protestu część z nich z powodu złego stanu zdrowia poszła na zwolnienie. Pozostała grupa kobiet jutro rozpoczyna normalną pracę. Posłuchaj relacji szczecińskiego reportera RMF FM Bartosza Świderskiego:

Protest głodowy szczecińskich pielęgniarek trwał od wtorku. Wzięło w nim udział 50 z około 470 sióstr zatrudnionych w placówce. W województwie zachodniopomorskim głodują jeszcze pielęgniarki ze Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie. Tymczasem około 400 mazowieckich pielęgniarek już 6 dzień okupuje Ministerstwo Zdrowia. Są zdecydowane spędzić tam święta jeśli rząd nie spełni ich postulatów. Na dziś ich koleżanki z 53 szpitali w regionie zapowiedziały odejście od łóżek pacjentów. Wczoraj na znak protestu z okupującymi budynek koleżankami przed siedzibą resortu zgromadziło się kilkaset sióstr z całej Polski. Policja nie interweniowała. Na miejscu była reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska:

Do skutku będą także strajkowały siostry z oddziału chirurgicznego w poznańskim szpitalu imienia Raszei. Sytuacja jest bardzo trudna bowiem lekarze nie są już w stanie ich zastąpić i to mimo pomocy 12 studentów piątego roku medycyny. Chociaż mają ferie obiecali wspierać lekarzy tak długo jak potrwa strajk. Do sióstr głodujących także od 4 dni w Przemyślu dołączyła kolejna. W ten sposób przed gabinetem dyrektora protestuje już 10 kobiet. Domagają się oczywiście wyższych pensji. W tym przypadku o 350 złotych netto. Dyrekcja szpitala zaproponowała pielęgniarkom podwyżkę o 15 procent od stycznia. To nie zadowala strajkujących pań, bo jak mówią jest to tylko zasiłek dla głodujących. Z kolei dyrekcja przemyskiego szpitala twierdzi, że placówka jest na własnym rozrachunku i nie ma pieniędzy na podwyżki: "Nie zaciągniemy pożyczki tylko dlatego, tylko dlatego żeby spełnić żądania jednej grupy zawodowej". Wszystko teraz zależy od podpisania kontraktu z Kasą Chorych. Jedna z sióstr z wyczerpania straciła przytomność, podano jej kroplówkę, jednak kobieta wraz z koleżankami wciąż kontynuuje głodówkę przed gabinetem dyrektora.

Wczoraj było naprawdę gorąco

W sobotę w województwie lubuskim siostry zatarasowały dojazd do aż czterech przejść: w Świecku, Słubicach, Gubinie i Kostrzyniu. Zwarty kordon policjantów uniemożliwił natomiast blokadę przejścia granicznego w Kuźnicy Białostockiej - zziębnięte siostry odstąpiły od swoich zamiarów. Zapowiedziały jednak, że była to tylko "próba generalna" przed kolejnymi planowanymi blokadami granic. Drobne, filigranowe pielęgniarki napsuły sporo krwi celnikom i uzbrojonym w pałki policjantom. Mimo próśb i gróźb wchodziły na przejścia i kilkuset osobowym murem tarasowały przejazd. Szczególnie niezadowoleni byli przypadkowi kierowcy, którzy próbowali wyjechać do Niemiec na przedświąteczne zakupy. Po obu stronach granicy zaczęły się tworzyć wielokilometrowe korki a kilku kierowców na własną rękę próbowało rozbić blokady i wjechać w tłum pielęgniarek. Na widok zbliżających się kordonów policji siostry postanowiły odblokować przejścia. Schodząc z dróg twierdziły, że blokady i tak odniosły skutek. W całej akcji miało bowiem chodzić o rozgłos i pokazanie dramatu pielęgniarek. To się udało bo blokadom przyglądały się nawet niemieckie media, które szczególnie ochoczo filmowały specjalny transparent w języku niemieckim z dramatycznym napisem "Zarabiamy 300 marek".

Tymczasem w Koninie ponad dwie godziny trwała blokada szlaku kolejowego Wschód-Zachód. Trzykrotnie policjanci próbowali zepchnąć je z torów - ostatecznie siostry same zeszły z torowiska. Zagroziły, że jeżeli ich postulaty płacowe nie zostaną spełnione ponownie wyjdą na tory. Zaostrzenie protestu zapowiedziała też w rozmowie z siecią RMF FM szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Bożena Banachowicz. Na czym miałby polegać nie wiadomo. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Janusza Życzkowskiego:

Nadal trwają protesty w samych szpitalach. Według Mirosławy Burdalskiej ze związku pielęgniarek w 107 placówkach medycznych trwa strajk bezterminowy, a w 80 - stan gotowości. Siostry planują bowiem zaostrzenie protestu, jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione. Nie ujawniły jednak, jakie formy protestu planują. Pielęgniarki i położne domagają się podwyżki płac najlepiej jeszcze w grudniu. Rząd mówi, że pieniędzy nie ma i proponuje rozwiązania systemowe czyli stopniowy wzrost płac w roku przyszłym, ale nie tak duże, jak sobie tego życzą pielęgniarki.

foto Janusz Życzkowski RMF FM

00:05