Mieszkańcy wsi Żelazno, leżącej niedaleko Kłodzka, odpowiadali wczoraj na pytanie, czy chcą, by w ich miejscowości powstał ośrodek Monaru. Referendum jednak nie zostało rozstrzygnięte do urn poszło za mało osób.

Aby referendum było ważne, musiało w nim wziąć udział 50 proc. uprawnionych. Do urn poszło niespełna jednak 47,5 proc. 69 proc. z nich było przeciwnych monarowskiemu ośrodkowi, tylko 28 proc. powiedziało tak organizacji nieżyjącego już Marka Kotańskiego.

Referendum to efekt porozumienia zawartego podczas burzliwego zebrania, na którym mieszkańcy spotkali się z władzami gminy i szefami Monaru.

Nie wiadomo teraz, jak w tej sytuacji zachowa się stowarzyszenie Monar. Przed referendum przedstawiciele organizacji mówili, że jeśli większość mieszkańców będzie przeciwna powstaniu ośrodka, zostanie on utworzony gdzie indziej. Choć głosowanie nie jest ważne, to jednak zdecydowana większość mieszkańców nie chce Monaru w Żelaźnie.

Organizacja może oczywiście – zgodnie z prawem zresztą - dojść do porozumienia z właścicielem budynku, którym jest PCK.

Z mieszkańcami Żelazna i Romanem Piniasiem z zarządu Monaru rozmawiał reporter RMF Michał Szpak. Posłuchaj:

10:15