Czy aceton zagraża zdrowiu dzieci jednego z przedszkoli na warszawskim Wilanowie? Według powiatowej stacji epidemiologicznej jego stężenie w jednym z pomieszczeń 5-krotnie przekracza dopuszczalne normy.

W przedszkolu ciągle odbywają się zajęcia, choć dwie sale zostały zamknięte. Tymczasem dyrekcja placówki i władze gminy powołują się na opinie niezależnych ekspertów z Politechniki Warszawskiej, którzy twierdzą że żadnego zagrożenia nie ma. Możliwości są dwie – pierwsza, że pobrano dwie różne próbki powietrza z tego samego pomieszczenia, druga – że jedna z instytucji popełniła błąd pomiarowy. Badanie stężeń różnych substancja chemicznych w powietrzu to bardzo trudna sprawa. Specjaliści z Politechniki twierdzą, że ich metody są dokładniejsze, ale Danuta Sutkowska, dyrektor przedszkola przyznaje, że nawet bez żadnych badań w powietrzu coś było czuć. „Niepokoił nas zapach w tej klasie. Rzeczywiście jest trochę inny, specyficzny. Więcej było niż zwykle zapaleń spojówek, które zdarzają się także nie zależnie od sytuacji bo związane z innymi alergiami,. Bądź dzieci nawzajem się zarażają” – mówi pani dyrektor. Ale problem tak naprawdę dotyczy czegoś innego. O tym, ze przedszkole może być skażone rodzice dowiedzieli się dopiero w 10 dni po tym jak Sanepid przesłał wyniki badań. To sprawą na wniosek rodziców zajęła się już prokuratura. Burmistrz Wilanowa przyznaje, że ukrywanie informacji było naprawdę błędną decyzją, ale wyjaśniał, że nie chciał wywoływać paniki przed ostatecznymi wynikami ekspertyzy.

14:40