Ponad 750 tysięcy osób zebrało się wczoraj przed Kapitolem, by w dniu matki, obchodzonym w USA - właśnie 14 maja, zażądać jak najszybszego wprowadzenia prawa, ograniczającego dostęp do broni.

Celem organizatorów demonstracji było skłonienie amerykańskich władz do zaostrzenia prawa do posiadania broni. Chodzi między innymi o wprowadzenie licencji na zakup broni, obowiązku jej rejestracji i zakazu kupna więcej niż jednego pistoletu miesięcznie.

Tłum Amerykanów, głównie matki, ciotki i babcie z dziećmi skandował: "Nie chcemy więcej zastrzelonych dzieci. Politycy, pamiętajcie - to może przydarzyć się waszym wnukom, synom czy córkom" - wołano przed budynkiem Kongresu. Zebranych zagrzewała do walki 9-letnia Sescilly Conny:

Tłumaczenie:Powiedz STOP przemocy! Odłóżcie broń! Wybierzcie lepszą przyszłość!

W "Marszu Miliona Matek" uczestniczyli rodzice wielu ofiar przemocy w szkołach. Przybyli tłumnie uczniowie Columbine High School, gdzie z zeszłym roku dwóch członków szkolnej mafii zabiło kilkanaście osób. Ale przyjechały także zza Oceanu matki ze Szkocji, które straciły swoje dzieci w strzelaninie w Dunblane przed czterema laty.

"Jeżeli kongresmeni nie usłyszą naszych krzyków i nie przegłosują nowych przepisów w sprawie broni palnej - okażą się najbardziej nieczułymi ludźmi na świecie" - mówiła jedna z uczestniczek.

Z demonstrantami spotkali się przed Białym Domem prezydent Bill Clinton i jego żona Hillary. Amerykański przywódca podkreślił, że Stany Zjednoczone mają jeden z najwyższych wskaźników zabójstw w cywilizowanym świecie.

W strzelaninach każdego roku ginie ponad 30 tysięcy Amerykanów. Wiele z ofiar to dzieci lub nastolatki. Rok temu w stanie Kolorado dwaj uczniowie zabili dwunastu szkolnych kolegów i nauczyciela, a później popełnili samobójstwo.

Wiadomości RMF FM 04:45

Ostatnie zmiany 06:45