W Izraelu wybuchł skandal po tym, jak na wczorajszym koncercie w Jerozolimie orkiestra Filharmonii w Berlinie wykonała jeden z utworów Ryszarda Wagnera. Izraelczycy bojkotowali dotąd twórczość tego kompozytora, który znany był z poglądów antysemickich, a jego utwory wiele lat później należały do ulubionego repertuaru reżimu hitlerowskiego w Niemczech.

Głównym orędownikiem przełamania bojkotu był od dawna słynny dyrygent Daniel Burenbaum, Izraelczyk żyjący od lat za granicą. Według niego muzykę Wagnera należy oddzielić od wszystkich innych względów, którymi kierują się przeciwnicy jej wykonań. Utwory Wagnera miała wykonać na koncercie 7 lipca w Jerozolimie orkiestra Filharmonii Berlińskiej. Sprzeciwiali się jednak temu stanowczo ludzie ocaleni z Holocaustu a Burenbaum zgodził się na zmianę repertuaru. Wczoraj wieczorem zaskoczył wszystkich, gdy w ramach bisu niejako zmusił berlińczyków do zagrania "Tristana i Izoldy". Część publiczności wyszła z sali, większość była zadowolona. Media określają dziś Burenbauma jako wielkiego dyrygenta i małego człowieka.

W 1981 roku renomowana Izraelska Orkiestra Symfoniczna próbowała zagrać na bis fragment opery Wagnera "Tristan i Izolda", ale wykonywanie utworu zostało przerwane.

16:00