Stany Zjednoczone zamierzają zaskarżyć Unię Europejską do Światowej Organizacji Handlu. Przyczyną sporu jest europejski zakaz sprowadzania genetycznie modyfikowanej żywności. Jak zwykle w takich sprawach chodzi przede wszystkim o pieniądze.

W sumie farmerzy ze Stanów Zjednoczonych twierdzą, że stracą na tym około 300 milionów dolarów rocznie. Sam eksport amerykańskiej kukurydzy do Europy zmalał w ciągu ostatnich 5 lat z ponad 60 milionów dolarów rocznie do nieco tylko ponad 12.

Amerykanie twierdzą, że wprowadzone przez Unię Europejską pod naciskiem konsumentów restrykcje, stwarzają nielegalną barierę handlową, bez żadnych dowodów, że żywność genetycznie zmodyfikowana ma jakikolwiek ujemny wpływ na zdrowie ludzi czy bezpieczeństwo środowiska naturalnego.

W tej wojnie Amerykanie mają kilku sojuszników. Do wniosku przyłączają się inni poważni producenci zmodyfikowanej żywności: Kanada, Argentyna i Egipt. Sprawa była gotowa już w styczniu. Biały Dom nie chciał jednak pogarszać stosunków z Europą w nadziei na poparcie w wojnie przeciwko Saddamowi Husajnowi. Teraz po wojnie sytuacja się zmieniła i skarga otrzymała politycznie zmodyfikowane zielone światło.

Bruksela na razie czeka. Jeżeli Amerykanie złożą skargę do Światowej Organizacji Handlu jeszcze dzisiaj, to będzie oficjalna reakcja. Unia Europejska broni się twierdząc, że i tak już dopuściła na swój rynek około 20 gatunków produktów zmodyfikowanych genetycznie, w tym kilka gatunków kukurydzy i soi.

Bruksela zarzuca ponadto Stanom Zjednoczonym, że nie potrafią odpowiednio segregować na swoich plantacjach kukurydzy i porządnie odseparować te ziarna, które pochodzą z gatunków, które są w Unii zakazane od tych, które Unia akceptuje.

Amerykanie twierdzą, że taka segregacja, której domaga się Unia jest zbyt kosztowna i prawie niemożliwa. Tymczasem z takim podziałem ziarna bardzo dobrze radzi sobie Argentyna.

Eksport zmodyfikowanej genetycznie kukurydzy z Argentyny do Unii wzrósł w ostatnich latach, a ze Stanów Zjednoczonych zmalał. Komisja Europejska przypomina, że nie ma w Unii całkowitego zakazu importu żywności zmodyfikowanej genetycznie, ale są reguły zgodne z wytycznymi Światowej Organizacji Handlu, których trzeba przestrzegać.

Jak twierdzi nasza brukselska korespondentka, Polska tym razem opowie się za Unią Europejską a nie za USA. Nie chcemy aby sprowadzono do nas tylnymi drzwiami niesprawdzone a więc możliwe, że szkodliwe dla zdrowia odmiany roślin.

Amerykanie na pewno chętnie wykorzystali by do tego celu nasze porty morskie. Prawo unijne jest o wiele bardziej surowsze od amerykańskiego a więc bardziej chroni konsumentów.

Foto Archiwum RMF

19:05