Od stycznia renty nie będą liczone według mniej korzystnych zasad, jak zapowiadało Ministerstwo Pracy. Ale nie wzrosną też przyznawane przez ZUS renty rodzinne dla wdów i sierot - odnotowuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Pakiet rentowy nie wejdzie w życie od przyszłego roku - choć takie były zapowiedzi rządu - bo poszczególni ministrowie nie mogą go uzgodnić. A to oznacza, że liczone przez ZUS po staremu renty nie będą niższe i budżet nie zaoszczędzi. Nie zostaną zniesione limity dochodów dla dorabiających rencistów. I nie wzrosną renty rodzinne przyznawane wdowcom i dzieciom po zmarłych. To kolejne opóźnienie rządu w realizacji jesiennej ofensywy legislacyjnej.

Reforma systemu rentowego miała z jednej strony przynieść oszczędności dla budżetu, z drugiej - zaktywizować rencistów. W Polsce pracuje najmniej osób z orzeczoną niepełnosprawnością - zaledwie 17 proc. Średnia dla OECD to 42 proc.

Ale zmian proponowanych przez resort pracy nie akceptują ani minister finansów Jacek Rostowski, ani Michał Boni, minister w kancelarii premiera. Według Rostowskiego zniesienie limitów spowoduje stratę dla budżetu ponad 100 mln zł. Natomiast redukcja wydatków wyniosłaby w przyszłym roku tylko 70 mln zł.

Ale już w 2012 roku oszczędności sięgnęłyby 240 mln zł, rok później - prawie 0,5 mld zł. Do 2020 roku dałyby budżetowi 11,5 mld zł. Z tym że renty byłyby niższe. Osoba zarabiająca 70 proc. średniej pensji, która przepracowała 20 lat, w razie utraty zdrowia może obecnie liczyć na rentę w wysokości 1,2 tys. zł. Po zmianach - jak oszacował "Dziennik Gazeta Prawna" - byłoby to 700-800 zł.