Real, Borussia, Bayern, Barcelona, PSG i FC Porto już po czterech kolejkach zapewniły sobie awans do kolejnej fazy europejskich pucharów. Dziś w ich ślady może pójść Legia Warszawa. Brzmi nieźle, prawda?

Po trzech kolejkach fazy grupowej Ligi Europejskiej Legia ma na swoim koncie 9 punktów. Wieczorne zwycięstwo z Metalistem Charków przypieczętuje jej awans - dzięki czemu stołeczni znajdą się w naprawdę zaszczytnym gronie.

Po czterech kolejkach znacznie bardziej prestiżowej Ligi Mistrzów awans do 1/8 finału już zapewniły sobie takie tuzy jak Real Madryt, Borussia Dortmund, Bayern Monachium czy FC Barcelona. Pół żartem, pół serio zapytałem o to wczoraj trenera Legii Henninga Berga: "Fajnie, że wymienia się nas w gronie takich zespołów, ale niestety my gramy w innych rozgrywkach. Oczywiście zrobimy wszystko, by już w czwartek awansować, lecz mamy duży szacunek do rywala, bo jesteśmy mniej obyci w Europie niż Metalist" - odpowiedział norweski szkoleniowiec.

Legia może zresztą na papierze osiągnąć lepszy wynik od każdej z wymienionych drużyn - 12 punktów po czterech kolejkach mają Real, Borussia, Bayern i FC Porto, ale każda z tych drużyn straciła po drodze przynajmniej jedną bramkę, co Legii - do dzisiaj - jeszcze się nie przydarzyło.

Nie zrozumcie mnie źle: nie twierdzę, że Legia już zawsze będzie wygrywać w Lidze Europejskiej. Ba! Nie wiem nawet, podobnie jak każdy z Was, czy stołeczni dziś wygrają. Ale to strasznie miłe uczucie, obserwować polski klub radzący sobie z gracją w europejskich pucharach. Ostatnim takim była chyba dekadę temu Wisła Kraków, gdy w wielkim stylu eliminowała m.in. Schalke Gelsenkirchen.

I nawet, gdyby stołecznym powinęła się dziś noga, trudno wyobrazić sobie scenariusz, że nie awansują do 1/16 Ligi Europejskiej. Tyle, że to będzie dopiero początek - bo na tym etapie można już trafić na znacznie silniejszego rywala i finał rozgrywek na Stadionie Narodowym, o którym co niektórzy mówią coraz głośniej, moim zdaniem nadal jest utopią.