Jeśli zastanowić się głębiej, na czym polega naiwność wielu współczesnych Polaków, często ludzi na swój sposób bystrych, ale tylko na swój sposób, w sprawach dotyczących polityki i władzy, to jest to - moim zdaniem - całkowite uzależnienie od aktualnych obrazów propagandowych, głównie telewizyjnych. Uzależnienie to jest wprost proporcjonalne do odległości od telewizora i to dosłownie, bez żadnych przenośni. Największymi nałogowcami są oczywiście ci, którzy siedzą w środku telewizora i ciężko im choćby na moment wyskoczyć z ekranu, spojrzeć z dystansu na siebie, swoją rolę i w ogóle na teraźniejszy świat, który przecież nie jest, nie był i nie będzie nigdy tym jedynym. Teoria, że to nasi współcześni "znawcy", związani z wiodącym, zakłamanym do szczętu nurtem komentatorskim, mają monopol na interpretacje, jest doprawdy śmieszna. Amatorom tego typu totalistycznego myślenia, polecam oderwanie się od kolorowego szkiełka, do którego się przyssali jak złota rybka pyszczkiem do szybki akwarium, przez swój wrodzony konformizm, wygodnictwo, pazerność oraz żądzę popularności za wszelką cenę. Taka chwila "wyabstrahowania i wyindywidualizowania się od rozentuzjazmowanego tłumu" podobnych sobie wygodnickich publicznych person może wprawdzie wywołać pewien chwilowy dyskomfort w postaci poczucia obcości i osamotnienia, ale na dłuższą metę może być zbawienna. Osobom, które kpią z hipotez, że nasz świat polityczny nie jest tak płaski jak ekran odbiornika nastawionego na jedną, tę właściwą stację, polecam zawsze wartościowe dzieła literackie. Są bowiem powieści, które pokazują uniwersalny charakter politycznej ludzkiej natury, z jej odwieczną żądzą spisków, intryg, skrytobójczych mordów i zakulisowych zbrodniczych działań pod płaszczykiem najwyższego prawa. Ąę elit jest często tylko parawanem totalnego chamstwa pospolitych parweniuszy. Jaśniepańskie maniery na pokaz to często cienka salonowa warstwa pazłotka. Umiejętności eksponowane wszem i wobec są najczęściej tylko propagandową wydmuszką kompletnych nieudaczników. Jak szybko degeneruje się  społeczeństwo, w którym głosy prawdy są wyśmiewane jako durny anachronizm, ludzie uczciwi są skazywani przez łajdaków w togach, a obywatelską cnotą kupczy się w domach schadzek, można przeczytać w powieści Katalończyka Jaume Cabré zatytułowanej "Jaśnie Pan". Elita osiemnastowiecznej Barcelony wydała mi się podobna do plugawej piany, która wypłynęła na wierzch w III RP, tym bardziej, że tak naprawdę władzę i tu i tam dzierżył skrycie wojskowy reżim, więc niezamierzona alegoria gotowa.

BOGDAN ZALEWSKI: Przede mną najnowsza powieść Jaume Cabré, autora trzeciej już wydanej w Polsce powieści, bo wcześniej ukazały się "Głosy Pamano" oraz "Wyznaję".  Teraz mamy kolejną powieść zatytułowaną "Jaśnie Pan".

ANNA SAWICKA: Bardzo dobry tytuł.

Właśnie, jak to jest w oryginale?

"Senyoria"

Kim jest ten tytułowy Senyoria?

Jaśnie Pan jest najwyższą władzą cywilną w Katalonii za czasów Burbonów. W ostatnim roku XVIII w. ponad sobą  czuje tylko twardą rękę Kapitana Generalnego. Z władzy korzysta w sposób zupełnie cyniczny, bezczelny w swojej własnej, prywatnej satysfakcji. Osiąga w tym wszystkim mistrzostwo. Natomiast można byłoby zapytać: a gdzie jest w takim razie  król i jego dwór? Otóż dwór i król są na tyle daleko, że na co dzień nie trzeba się nimi przejmować. Dzięki tej odległości Barcelona żyje swoim życiem. Sytuację polityczną określa się jako "dwór bez króla". To jest taka struktura, w której dopuszczalne, możliwe są nadużycia.

Czyli ten Jaśnie Pan to taki sobiepan troszkę.

Tak. Jest cyniczny i wyrachowany. Umie wykorzystać sytuację, a także rozpoznać ludzkie słabości. Potrafi wykorzystać każdy moment na swoją korzyść. Ma też jednak sympatyczne cechy. Jest marzycielem, fascynuje go astronomia, wymyśla różne piękne historie, inspirując się mitologią i to są jego momenty szczęścia.

Jednak ten marzyciel jest bardzo zmysłowy i ten gwiazdozbiór, który obserwuje, to jest taka troszkę przykrywka i parawan.

Może nie, on autentycznie jest zafascynowany astronomią. Cierpi z tego powodu, że jest amatorem i że jego argumenty nie są niestety traktowane poważnie. Żebyśmy nie zachwiali proporcji między sympatycznym hobby głównego bohatera a jego ciemną stroną, trzeba powiedzieć, że on jest jednocześnie czarnym charakterem. Jaume Cabré sprawia, że bohater ma bardzo nieliczne, kiedy może ustawić w ogrodzie teleskop i oglądać niebo. Częściej mu się zdarza wykorzystać teleskop do podglądania sąsiadki po drugiej stronie ulicy.

Sąsiadki, którą jest zafascynowany erotycznie.

No tak, tak! Bo to jest mężczyzna w statecznym wieku, ale bardzo namiętny. Próbuje on w sposób dość ryzykowny zaspokoić te swoje męskie ambicje, co mu się częściowo udaje, ale nie do końca i też obraca się to przeciwko niemu. Sam wpada we własne sidła.

Może à propos tego "obracania", chciałbym nawiązać do tego słowa. Mianowicie pani podkreśla tę jego pasję astronomiczną.  A przecież kwestia obracania obrazu miała właśnie zmysłowy charakter. On w lunecie widział swoją wybrankę serca odwrotnie - do góry nogami. Dlatego musiał specjalną aparaturę zastosować, żeby ta jego "pani serca" i nie tylko  serca mogła mu się okazać w pełnej klasie.

Tak, to jest pani jego erotycznych fantazji. Jest w książce bardzo zabawna scena, w której Jaśnie Pan, prezes sądu, musi  zdobyć konwersor obrazu, ale nie może się przyznać,  po co ten konwersor jest mu potrzebny, co chce obserwować? Bo do obserwacji planet jest zupełnie zbędny. No więc tłumaczy się bardzo pokrętnie, ale w końcu dostaje to, na czym bardzo mu zależało. No i chyba raz czy dwa udaje mu się sąsiadkę oglądać w negliżu.

Zresztą ta sąsiadka prowadzi z nim grę erotyczną.

Właśnie. Ona już wcześniej zauważyła, że jest obiektem jego westchnień i specjalnie dla niego robi taki pozorny striptiz, który w odpowiednim momencie kończy się przysłonięciem okna i Jaśnie Panu pozostają wyobrażenia.

Mamy w tej powieści do czynienia z motywami erotycznymi, a nawet pornograficznymi. Mamy tutaj takiego voyeura, który podgląda sąsiadkę. Jednak nie tylko ta postać jest taka zmysłowa. Nie tylko Jaśnie Pan ma taką rozbuchaną  namiętność, bo właściwie całe to otoczenie, cały ten dwór, który spotyka się na licznych przyjęciach, prowadzi szereg podobnych intryg i właściwie tą sensualnością żyje na co dzień.

Ale się do tego nie przyznaje. To jest obłudna Barcelona, gdzie rządzi  hipokryzja ...

Także dewocja ...

Dewocja także. Zupełnie inne zasady są wyznawane oficjalnie, a inne panują ...

W buduarach i kuluarach ...

W każdym miejscu, gdzie można sobie pozwolić na chwilę intymności.

To jest wiek markiza de Sade, tylko, że w Hiszpanii, w Barcelonie.

Rzeczywiście widać wyraźnie, że to prawdziwe życie toczy się gdzieś podskórnie, w ukryciu, a na zewnątrz obowiązują inne  zasady. Wmawia się młodym dziewczętom, że miłość jest  czymś obrzydliwym i nie powinny się kierować  takim uczuciem.

Małżeństwa zawierane są z rozsądku.

Za wskazaniem rodziców. Natomiast są służące, które przekazują bileciki. Jest cała sieć wzajemnych usług, która sprawia, że naiwne dziewczęta natychmiast padają ofiarą zdobywców serc. Ta atmosfera w Barcelonie jest rzeczywiście bardzo niemoralna, ale też bardzo uporządkowana pod względem hierarchii społecznej. Rządzą nią pewne prawa, panują  zasady, bardzo zresztą niemoralne. Faktycznie jednak  właściwie o niczym innym prócz romansów w tych kręgach arystokratycznych się nie mówi. To jest główny temat, główne zajęcie.

To jest jeszcze wciąż ustrój feudalny, prawda? Ale pani już wspomniała, że to jest przełom epoki, że to jest koniec XVIII wieku? Ostatni rok, 1799. Zresztą tu też są pewne komplikacje czasowe: jak liczyć tę cezurę, ten rok, który prowadzi już do następnego stulecia, dziewiętnastego? W tle są idee rewolucyjne, te odgłosy rewolucji we Francji docierają także do Barcelony.

Tak. My mamy w Barcelonie uciekinierów z rewolucyjnej Francji, ale docierają idee nie tylko polityczne, ale również wszystko co nowe w sztuce, w poezji.

Romantyzm, poezja Novalisa , muzyka Beethovena.

Tak, młodzi są zafascynowani nową sztuką. Zbierają się, żeby rozmawiać, próbują tworzyć. Rzeczywiście ten ferment czuć w pewnych środowiskach. Natomiast rzeczywiście jest to Hiszpania absolutyzmu oświeconego. Mimo że to jest koniec XVIII wieku ta anachroniczna struktura feudalna nadal tam ma się dobrze i ogranicza możliwości awansu społecznego. Chyba że na takiej zasadzie jak do tego awansu dochodzi Jaśnie Pan, czyli dosłownie po trupach. Inaczej się nie da. To jest zamknięte środowisko i właśnie ten jego anachroniczny charakter wymusza pewne działania- korupcję, hipokryzję i to wszystko Cabré ukazuje w swojej powieści. Pod tym względem jej lektura jest bardzo pouczająca.

W poprzednich powieściach, które ukazały się na polskim rynku księgarskim,  Jaume Cabré właściwie tworzył historie współczesne, dwudziestowieczne. Choć w "Wyznaję" są takie przeskoki czasowe do czasów Inkwizycji - do Świętego Oficjum. Natomiast powieść "Jaśnie Pan" jest głęboko osadzona właśnie w Oświeceniu, w przełomie wieków. Dlaczego ta epoka, pani zdaniem,  zainteresowała katalońskiego pisarza?

Ona jest istotna dla Katalonii i czytelnik hiszpański odczytuje niuanse w przedstawianiu relacji pomiędzy Katalonią i stolicą,  również wzmianki o tym jak wyglądają represje, jak wygląda polityka centralistyczna, jak ona jest realizowana na miejscu.

Można powiedzieć, że ten okres to jest źródło tożsamości Katalończyków?

Z pewnością kwestia tożsamości tam istnieje, z tym że nie widzimy Katalończyków walczących o swoją tożsamość. Raczej widzimy jakie mieli powody, żeby się buntować przeciwko tej centralistycznej polityce, jakie ona dawała efekty właśnie w tym regionie, który jednak miał z czego być dumny, miał swoją...

Inteligencję, miał uniwersytety.

Wszystkie uniwersytety zostały zamknięte. Cabré pokazuje jak to mogło wyglądać, jaka była sytuacja i dlaczego później-  w XIX wieku Katalończycy prowadzą już politykę regionalną, szukają swojej tożsamości. W tym momencie jednak jeszcze nie ma o tym mowy. Widzimy natomiast poplątanie języków, bo tam się pojawia i hiszpański i kataloński. Hiszpański jest językiem oficjalnym.

Jeden z bohaterów pochodzi z Aragonii, mimo że błędnie przyporządkowany jest do kultury portugalskiej.

Pochodzi bodajże z Estremadury...

Z Estremadury, tak.

...czyli z pogranicza Hiszpanii i Portugalii i mieszają mu się wszystkie języki. Używa i portugalskiego i hiszpańskiego i katalońskiego, zupełnie bez wyczucia. Natomiast wspomniał pan o Aragonii i słusznie, bo przed tą centralizacją Katalonia stanowiła część królestwa Aragonii i Katalonii, takiej dużej jednostki politycznej, która dysponowała swoimi prawami, przywilejami, miała swoją politykę zagraniczną i pamięć tego jeszcze jest przechowywana.

Czyli trauma utraty pewnej niezależności istnieje do dzisiaj?

Tak. Na okładce powieści w polskim wydaniu jest taki centralny plac w XVIII wieku, Plac świętego Jakuba i tam widać budynek Generalitat , czyli władz katalońskich. W tym właśnie budynku urzęduje Jaśnie Pan, jako reprezentant władzy centralnej. Jest w tym pewna ironia losu, że właśnie w tym budynku, tak ważnym dla Katalończyków, w tej chwili prowadzona jest polityka skierowana przeciwko ich niezależności, tożsamości, ich instytucjom, przywilejom, tradycjom. Jednak chciałam jeszcze podkreślić, że Cabré nie robi propagandy narodowej, nie robi tego absolutnie...

W nachalny sposób.

Natomiast stara się sobie wyobrazić, jakie mogły być konsekwencje, współżycie, współistnienie dwóch języków, jakie były konsekwencje tej polityki powierzania najwyższych urzędów ludziom zamiejscowym. To byli funkcjonariusze przysłani z Madrytu i oni się w żaden sposób nie identyfikowali z kulturą tego regionu. Reprezentowali zupełnie inną politykę. Tak to wyglądało nie tylko w Katalonii, bo podobna struktura z Kapitanem Generalnym i Prezesem Sądu Najwyższego, a właściwie Trybunału Królewskiego, bo  tak to się nazywało, obowiązywała także w koloniach amerykańskich. To była ta sama zasada, takiego zamordyzmu po prostu. Nie wiem jak to inaczej nazwać, skoro najwyższą władzę miał wojskowy.

To był rodzaj junty, można powiedzieć dzisiejszym językiem.

No tak. Tam podglądamy jak wyglądało środowisko wojskowe na przyjęciu. Trochę na tej podstawie można wywnioskować jaki był system awansów, jak się ci wojskowi zachowywali, jakie były intrygi pomiędzy nimi.

Taka "hakologia", prawda?

Tak, tak. To rzeczywiście widać. Jednak trzeba wiedzieć, gdzie patrzeć i jak to interpretować, bo na planie pierwszym jest historia korupcji, historia zbrodni, problemów sumienia.

Także zbrodni sądowej.

Właśnie, niestety.

Ale nie zdradzajmy może, nie zdradzajmy treści. Jeszcze tak na koniec chciałbym panią zapytać o pewien wątek. Wątek obserwacji nieba jest wiodący w tej powieści, jest takim lejtmotywem. A  gdzie pani umieściłaby postać Jaume Cabré na firmamencie literatury katalońskiej, hiszpańskiej, europejskiej a może w ogóle globalnej?

Myślę, ze jest to pisarz, który nas pewnie jeszcze zaskoczy. Ma naprawdę bardzo dużo do zaoferowania. Jaume Cabré bardzo się liczy z czytelnikiem i wysoko ocenia jego potrzeby i kompetencje. Na pewno zasługuje więc na bardzo uważną lekturę i przynosi ogromną satysfakcję. Wszystkie jego książki są w jakiś sposób połączone ze sobą, tworzą system naczyń połączonych. Jednocześnie każda książka jest specyficzna, odkrywa inny aspekt tego pisarza.

Powiem szczerze, że dla mnie to jest kolejny kandydat do literackiego Nobla.

Bardzo bym się cieszyła, gdyby tak się stało. Natomiast Komitet Noblowski jest ostrożny co do kultur mniejszościowych. I tak , kiedy Joseph Étienne Frédéric Mistral  dostał nagrodę Nobla, otrzymał ją razem z  innym pisarzem - Hiszpanem - José Echegaray y Eizaguirre.

Mistral to literatura Południa Francji.

Tak, to Prowansja, czyli także kultura ...

Osobna ...

Tak, osobna. Też kultura peryferyjna, mniejszościowa. Więc trzeba to było jakoś "zatuszować", żeby o tym nie mówić za dużo, bo się może zdenerwować Francja, bo może to być odczytane jako decyzja polityczna. Dlatego myślę, że Jaume Cabré miałby poważne trudności ...

Aby przebić się przez ten mur poprawności politycznej ...

I reprezentować Hiszpanię. Jego książki są tłumaczone na język hiszpański, ale on pisze po katalońsku. Poza tym, kiedy jest pytany o sytuację Katalonii i o jej przyszłość, nie owija w bawełnę, mówi co myśli o relacjach Katalonii z Madrytem, ze stolicą. Nie jest osobą łatwą, nie dostosowuje się do oczekiwań.

Nonkonformista.

Tak, on jako człowiek chętnie się wypowiada na tematy polityczne, ale nie robi tego w swojej twórczości. Myślę, że to jest dla nas, polskich czytelników, bardzo ważne, bo on nie "sprzedaje" nam ...

Propagandy ...

Jakiejkolwiek propagandy w pakiecie. Spokojnie patrzy, przygląda się od strony uniwersalnej, ludzkiej, jak wygląda życie mniejszej, czy większej społeczności w takich dość ekstremalnych warunkach. Wiele się można od niego dowiedzieć, śledząc jakąś intrygę miłosną, czy kryminalną. Ich tło jest rzeczywiście zarysowane z takim mistrzostwem, że czuje się atmosferę, w jakiej ci ludzie działają, żyją, przeżywają swoje dylematy.

Bardzo pani dziękuję za tę rozmowę. Polecamy gorąco "Jaśnie Pana" Jaume Cabré oraz inne książki tego autora.

Zachęcam. To naprawdę bardzo dobra powieść. Na pewno będzie się państwu podobać. Polecam.

Ta jego powieść jest chyba najbardziej ... jakby to powiedzieć ... może nie tyle prosta, ale ... intrygę ma trochę jak libretto operowe.

Tak, rzeczywiście. Inspiracje muzyczne tam są widoczne, również w strukturze.

Moim i państwa gościem była Anna Sawicka, tłumaczka twórczości Jaume Cabré.

Dziękuję państwu za uwagę.