W sporcie trudno mówić o pewniakach medalowych, ale gdy mowa o Pawle Fajdku, nawet nie wypada bawić się w sztuczną skromność. Mistrz świata i Europy w rzucie młotem. Niepokonany od ponad roku. W rozmowie dla RMF FM mówi, co go motywuje, jak się relaksuje i czy w kuluarach mówiło się o tym, kto może brać niedozwolone środki dopingujące. Jednak zawsze na pierwszy plan wychodzi sport i czysta rywalizacja. "Od najmłodszych lat byłem uczony, że mogę zostać zwycięzcą" - podkreśla Fajdek.

W sporcie trudno mówić o pewniakach medalowych, ale gdy mowa o Pawle Fajdku, nawet nie wypada bawić się w sztuczną skromność. Mistrz świata i Europy w rzucie młotem. Niepokonany od ponad roku. W rozmowie dla RMF FM mówi, co go motywuje, jak się relaksuje i czy w kuluarach mówiło się o tym, kto może brać niedozwolone środki dopingujące. Jednak zawsze na pierwszy plan wychodzi sport i czysta rywalizacja. "Od najmłodszych lat byłem uczony, że mogę zostać zwycięzcą" - podkreśla Fajdek.
Paweł Fajdek / BOGLARKA BODNAR /PAP/EPA

Jan Kałucki, RMF FM: To jest już ostatnia prosta przed igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro. Jak wygląda ta droga? Jest kręta i wyboista, czy raczej jest już z górki?

Paweł Fajdek: Teraz jeszcze ostatni podjazd. Przede mną ostatnie zgrupowanie, troszeczkę ciężkiej pracy. Z górki będzie, jak już wyląduje w Rio, a w finale mam nadzieję, że będzie wodospad. Wodospad z łez szczęścia - zarówno moich, jak i kibiców.

Nie ma co ukrywać, że jedzie pan jako faworyt do złotego medalu. Ta rola bardziej motywuje, czy deprymuje?

Nie będę zaklinał rzeczywistości i inaczej na to wszystko patrzył. Tak, jadę do Rio jako faworyt, ale pamiętajmy, że sport jest nieprzewidywalny. Mogę jedynie powiedzieć, że będę się starał robić to, co zwykle - wygrywać zawody. Mam naprawdę wiele rzeczy, które mnie motywują. Gorzej niż cztery lata temu być już nie może. To jest droga z samego dna na sam szczyt. Miejmy nadzieję, że ten marsz uda mi się zwieńczyć medalem.

Ale na tym szczycie jest pan od dłuższego czasu. Ostatni  raz nie był pan na pierwszym miejscu w marcu 2015 roku w Portugalii.

Tak, zimowy puchar Europy. Ale można to liczyć i nie liczyć... Teraz jest już około 30 konkursów z rzędu, gdzie wygrywam wszystkie zawody, więc trzeba tylko to podtrzymywać. Wiemy, że ciśnienie rośnie z dnia na dzień, że wszyscy będą pytać, oczekiwać, kibicować... Ja mam to nieszczęście, że startuję na koniec igrzysk, że będę musiał oglądać, czekać, to wszystko w sobie tłamsić. Ale jestem już chyba na tyle "dużym chłopcem", że sobie z tym poradzę.

Rozmawiałem z pana kolegami, między innymi z Adamem Kszczotem. Powiedział, że ostatnie przygotowania do igrzyska są najbardziej fascynujące, bo to są ostatnie szlify i najfajniejsze treningi. Czy w pana dyscyplinie tak samo?

Na pewno będzie kilka zaskoczeń. Zawsze na tych obozach dochodzących udawało się pobijać rekordy życiowe - czy to w lekkim, czy też w ciężkim sprzęcie. Jest gdzieś ten taki moment, że trzeba się bardziej mobilizować, że trzeba bardziej dbać o zdrowie, być bardziej dokładnym. Jest to miesiąc superdokładności, skupienia się na jednym celu. Już nie mamy żadnych innych startów, trenujemy do tego jednego złotego strzału i to tak naprawdę jest jedna wielka niewiadoma.

To jak będą wyglądać te ostatnie treningi? Jeszcze dwa tygodnie...

Ja mam nawet trzy tygodnie do startu. Dwa tygodnie teraz spędzę w Spale, następnie udam się na 3 dni do domu i 8 sierpnia wylatuję do Rio. Tam mi pozostanie 7 dni, więc około 5 treningów zrobię już na miejscu. Mam nadzieję, że więcej nie trzeba, bo z tego co słyszałem, jest daleko na treningi i bardzo długo trzeba będzie jechać.

Te kilka dni w domu to taki reset i odpoczynek?

Oczywiście, po obozie należy się trochę odpoczynku, zwłaszcza że trener wylatuje do Rio już 5 sierpnia. Ja mam czas dla rodziny, 3 dni aby się nacieszyć. Szczególnie, że czeka nas kolejna, długa rozłąka. To jest właśnie cel mojego pobytu w domu.

Widziałem, że nie rozstaje się pan nawet ze swoim psem. Będzie pan bardziej tęsknił, czy piesek?

Nie wiem. Jak szedłem na ślubowanie to zerwała się ze smyczy, więc na pewno będzie tęsknić. Już tak się utarło, że na obozy zabieram psiaka i moim dziewczynom jest troszeczkę lżej i ja mam przy okazji więcej obowiązków. Nie chcę i nie prowadzę takiego życia trolla, nie śpię do dwunastej. Trzeba rano wstać z psem, trzeba się kimś zająć. To jest fajne, bo odciąga nas od myśli o treningu i startowaniu, więc to mi bardzo pomaga.

W Brazylii nie będzie psa, ale może jakieś inne rozrywki? Na przykład Pokemony!

Pamięć mojego telefonu nie zmieściłaby ilości Pokemonów, które będą tam chodzić. Ja sobie odpuszczam tę grę. Zabieram konsolę. Telewizorów pewnie nie będzie, rzutnik trzeba będzie jakiś skombinować. Wolne chwile będę spędzał w pokoju grając, jeszcze nie wiem w co - zależy, co tam sobie zabiorę.

A tak na co dzień, kiedy walczy pan ze stresem, to po jaką grę pan sięga?

Jak walczę ze stresem to jestem na zawodach, a wtedy nie wolno mieć telefonu. Także na przykład gra - "ja kontra 80 metrów". Jak na razie rzucam za każdym razem, więc jest dwadzieścia parę do zera.

A jak na pana patrzą rywale, bo w tej rywalizacji też jest dwadzieścia parę do zera.

To już trzeba ich pytać. Ja od 15 lat staram się trenować i staram się być najlepszym. Ciężko powiedzieć, co czują rywale. Czasami mi się wydaje, że trenują za ciężko, za dużo wydziwiają. Trening jest prosty, trzeba robić bardzo proste rzeczy, ale bardzo dokładnie i trzeba się temu poświęcić. Nie można tego robić tylko w połowie. Nie wiem, czy ja po prostu mam do tego lepszą smykałkę, więcej talentu, czy więcej pracy w to wkładam... Jeśli wygrywam zawody, to się nad tym nie zastanawiam. Jak zacznę przegrywać - a taki moment na pewno kiedyś w moim życiu przyjdzie - to wtedy będę kombinować, co robić, aby być znów najlepszym.

Wyobraża pan sobie igrzyska bez reprezentacji Rosji?

Wszystko można sobie wyobrazić. Skoro na mistrzostwach Europy startują tylko Europejczycy, to nikt się nie dziwi, że nie ma Kenii. No ale jak się okazuje, są transfery. Takim transferem może być flaga olimpijska, pod którą kilku rosyjskich lekkoatletów wystartuje. Mam nadzieję, że będą to akurat ci, którzy udowodnią swoją niewinność, którzy mieszkają i trenują poza granicami Rosji, i którzy nie oszukują.

A spodziewał się pan, że skala tej afery będzie aż tak duża?

To jest jeszcze mała skala. Nie tylko Rosja ma skandale dopingowe. Zdarzają się w każdej reprezentacji. Są potęgi światowe, które mają dużo z tym problemów. Mam nadzieję, że Rosja to jest tylko taki przystanek numer jeden, za który się wzięli, a zaraz za Rosją pojawią się kolejne kontrole całego szerokiego systemu, jak to wszystko wszędzie wygląda. Miejmy nadzieję, że ten sport w końcu się oczyści i będziemy mogli rywalizować na równym poziomie. Tak jak powiedział Rafał Omelko (zawodnik specjalizujący się z biegu na 400 metrów, członek sztafety 4x400 metrów - przyp. red.): "Dlaczego wygraliśmy klasyfikację w Amsterdamie? Bo wszyscy jesteśmy teraz równi". Wszyscy trenują normalnie, boją się brać doping. Dlatego Polska wypadła tak świetnie.

Nie pytam o nazwiska, ale czy mówiło się przed jakimiś zawodami w kuluarach, że ktoś tam może być nieczysty?

Oczywiście.

Słyszałem, że kilka razy ktoś powiedział kilka słów za dużo na jakiś imprezach.

Tak, tak. To jest najczęściej na bankietach. Podczas imprezy pijani koledzy drugim pijanym kolegom robią koło tyłka. Tak się zdarza, ale wiadomo, jak do tego trzeba podchodzić. Nas na szczęście to nie dotyczy bezpośrednio. Od tego są te organy łapiące, czyli kontrola antydopingowa i inni działacze.

Wracając jednak do czystego sportu - wiem, że zawodnicy nie lubią składać deklaracji, ale może się pan pokusi... Pan jedzie do Rio po...?

Ja jadę po złoty medal. Tak jak powiedział Adam Kszczot: trzeba być zachłannym, trzeba myśleć o sobie, jak o zwycięzcy. To nie jest jakaś sodówa, czy coś. To jest po prostu podstawowa motywacja samego siebie. Ja odkąd pamiętam, od najmłodszych lat byłem uczony, że mogę zostać zwycięzcą, że mogę być najlepszy. Cały czas jestem tego samego zdania.

To czego życzyć w takim razie?

Zdrowia. Resztę powinienem sobie sam doprowadzić do ładu.

(abs)