Seria zamachów terrorystycznych w ostatnich tygodniach, do których przyznaje się Państwo Islamskie, wskazuje, że regionalna wojna zmieniała się w globalną. To będzie wymagać agresywniejszej strategii przeciw IS ze strony USA - ocenia "New York Times". W analizie opublikowanej w internetowym wydaniu dziennik przypomina, że dotychczas IS koncentrował się na zajmowaniu terytorium we własnym sąsiedztwie, w Syrii i Iraku. W ostatnich tygodniach tzw. żołnierze kalifatu przeprowadzili, jak utrzymuje IS, zamachy terrorystyczne w Egipcie przeciw Rosji, w Libanie, a teraz także we Francji.

Seria zamachów terrorystycznych w ostatnich tygodniach, do których przyznaje się Państwo Islamskie, wskazuje, że regionalna wojna zmieniała się w globalną. To będzie wymagać agresywniejszej strategii przeciw IS ze strony USA - ocenia "New York Times". W analizie opublikowanej w internetowym wydaniu dziennik przypomina, że dotychczas IS koncentrował się na zajmowaniu terytorium we własnym sąsiedztwie, w Syrii i Iraku. W ostatnich tygodniach tzw. żołnierze kalifatu przeprowadzili, jak utrzymuje IS, zamachy terrorystyczne w Egipcie przeciw Rosji, w Libanie, a teraz także we Francji.
Znicze przed francuską ambasadą w Pradze /PAP/EPA/FILIP SINGER /PAP/EPA

Zdaniem dziennika dla prezydenta Baracka Obamy i amerykańskich sojuszników ataki niemal na pewno oznaczają konieczność ponownego przeanalizowania zagrożeń, co może wymagać bardziej agresywnej strategii wobec Państwa Islamskiego. Nie ma wątpliwości, że szczyt G20 w Turcji, na który już w sobotę wyleciał Obama, będzie skoncentrowany na konsultacjach z innymi światowymi liderami, co robić dalej.

IS jest absolutnie zagrożeniem wykraczającym poza region - powiedziała główna doradczyni ds. terroryzmu Białego Domu za prezydentury George'a W. Busha Frances Fragos Townsend. Jej zdaniem jest ewidentne, że IS "ma międzynarodowe ambicje", wykraczające poza samozwańczy kalifat.

Tymczasem, jak przypomina "NYT", sytuacja była i tak już bardzo skomplikowana, w związku z bardzo różnymi interesami graczy zaangażowanych w wojnę z IS. Z IS walczy m.in. Iran, ale trudno powiedzieć, by był on sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Z kolei Rosja, która twierdzi, że też walczy z Państwem Islamskim, wydaje się być przede wszystkim skoncentrowana na wzmocnieniu reżimu syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada, którego ustąpienia z urzędu żądał Obama.

Zdaniem byłego dyrektora Narodowego Centrum Antyterrorystycznego za prezydentury Busha, Michaela Leitera, Obama dotychczas postrzegał IS jako problem regionalny, ale teraz musi zmienić strategię. Prawdę mówiąc nie mogę sobie wyobrazić, by nie zmienił podejścia - powiedział Leiter, krytykując dotychczasową strategię obecnej administracji USA. Także Matthew Olsen, inny były dyrektor Narodowego Centrum Antyterrorystycznego powiedział "NYT", że seria ostatnich ataków zmusi Biały Dom do podjęcia dodatkowych kroków. Wszystko to zwiększa presję na USA i na Zachód, by zareagować bardziej agresywnie - ocenił.

(mn)