"Wyjazd do Vancouver był emocjonalny, niesamowite szczęście. To wszystko na nas spadło. Teraz jesteśmy starsze, dojrzalsze. Do Rosji jedziemy po medale, nie po bagaż doświadczeń" - mówią polskie panczenistki. Luiza Złotkowska, Natalia Czerwonka i Katarzyna Woźniak są jak stare dobre małżeństwo. Z Kanady przywiozły pamiątkowe, 4 pary szpilek. Łez się nie boją, lampka wina osładza gorycz porażki. Jakie są brązowe medalistki igrzysk olimpijskich z Vancouver? W Soczi znów może być o nich głośno!

RMF FM: Ponad 300 dni w roku spędzacie razem! Cztery kobiety, różne charaktery. To jest trudne? Kłócicie się?

Luiza Złotkowska: (śmiech) Niewątpliwie, to nie jest łatwa sprawa, żeby pogodzić cztery indywidualności. Jesteśmy koleżankami, ale nie jesteśmy koleżankami z wyboru. Ze względu na łyżwiarstwo, musimy ze sobą przebywać. Ale radzimy sobie. Jesteśmy ze sobą tak długo, że jak Natalia Czerwonka schodzi rano na śniadanie, to po jej minie potrafię stwierdzić czy jej się źle spało, czy spało jej się dobrze, jaki będzie miała humor danego dnia.

Cytat

Po minie możemy wywnioskować czy któraś jest zła, czy pokłóciła się z chłopakiem. Nie dzielą nas żadne bariery.

RMF FM: Jeżeli już się kłócicie, to padają mocne słowa?

Natalia Czerwonka: My - wszystkie - kończyłyśmy jedną szkołę, Szkołę Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Poza tym spędzałyśmy razem czas w internacie. Także to nie były tylko treningi. 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. W Luizą znamy się chyba 9 lat. To jest tak - jak mówi Luiza, że po minie możemy wywnioskować czy któraś jest zła, czy pokłóciła się z chłopakiem. Nie dzielą nas żadne bariery.

RMF FM: Czyli jest to dobre koleżeństwo, ale nie do końca przyjaźń. Takie stare dobre małżeństwo...

Natalia Czerwonka: Nie mamy - między sobą - żadnych problemów, barier. Każda kobieta jest indywidualnością, każda z nas chce się wybić indywidualnie. I tutaj jest - może nie problem, ale każda ma jakiś interes w tym, żeby być lepszą od drugiej. Ale właśnie - dzięki temu - jesteśmy teraz na takim wysokim poziomie.

RMF FM: Która ma najtrudniejszy charakter?

Katarzyna Woźniak: Każda z nas jest inna, każda na swój sposób na trudny charakter, więc nie można wytypować jednej. Najważniejsze jest to, że się tolerujemy, że jesteśmy grupą, jesteśmy dobrym teamem, który się uzupełnia.

RMF FM: Zwykli ludzie widzą w was herosów! To jest sport wyczynowy, jesteście postrzegane jako osoby twarde, zdecydowane. Macie jakieś słabości?

Cytat

Ja nie boję się łez. Po niepowodzeniu nie wstydzę się tego, że pójdę sobie popłakać.

Luiza Złotkowska: Ja nie boję się łez. Po niepowodzeniu nie wstydzę się tego, że pójdę sobie popłakać. Wtedy też trzeba jak najszybciej podjąć decyzję, żeby znowu działać, wracać do normalnego życia. Słabości są ze względu na własne ambicje, dążenie do celu. Najbardziej bolą porażki sportowe, bo po to trenujemy, poświęcamy czas, życie, żeby osiągnąć ten wynik. Jeżeli go nie ma, to jest wtedy przykro.

RMF FM: Jeżeli już jest porażka, w jaki sposób radzicie sobie z tym? Jak osładzacie sobie gorycz porażki?

Natalia Czerwonka: Lampką wina (śmiech). Mamy na to bardzo mało czasu, bo w piątek, sobotę, niedzielę - startujemy. Potem kolejne miejsce - transport, trening - kolejny start. Także bardzo szybko trzeba się resetować. Sport nauczył nas innego postrzegania problemów, gdzie na co dzień mogłybyśmy się denerwować, przeżywać, a teraz podchodzimy do tego inaczej. Mówimy: OK, trzeba to jakoś załatwić. Sport dużo nas nauczył, potem wykorzystamy to w "normalnym życiu".

Luiza Złotkowska: Sport uczy elastyczności. My nie robimy problemów z rzeczy, które dla innych osób mogłyby być kolosalnymi problemami. My nie robimy problemu z tego, żeby wsiąść w samochód, przejechać 500 km. Niektóre kobiety przed taką podróżą pięć dni studiują mapę. My po prostu jesteśmy do tego zmuszone, dlatego wsiadamy i jedziemy.

RMF FM: Nie tylko hart ciała, ale i ducha.

Natalia Czerwonka: Przede wszystkim! Cały czas poza domem, walizka, pranie w hotelach. Są momenty, kiedy chciałoby się usiąść, zapłakać, wrócić do mamusi i przytulić.

Cytat

Są momenty, kiedy chciałoby się usiąść, zapłakać, wrócić do mamusi i przytulić.

Katarzyna Woźniak: Kiedyś usłyszałam bardzo ważne słowa: Jeżeli po biegu możesz powiedzieć, że dałaś z siebie wszystko, to nie można myśleć o porażce. To nie jest koniec świata. Najważniejsze jest, żeby mieć poczucie, że dało się z siebie wszystko.

RMF FM: A kontuzja. Bo wtedy organizm za was podejmuje decyzje. Nie startujecie, nie trenujecie...

Luiza Złotkowska: To jest bardzo trudne. Ja zerwałam więzadła krzyżowe w kolanie. Rehabilitacja trwała 6 miesięcy, pół roku przerwy od łyżwiarstwa. Było bardzo ciężko, kosztowało mnie to wiele pracy. Do końca nie byłam przekonana, czy uda mi się wrócić na tor lodowy. Gdy po kilku miesiącach uczyłam się na nowo biegać, chodzić - nie były to szczęśliwe momenty w moim życiu. Tym bardziej - jak widziałam, że dziewczyny trenują, startują, cały czas się poprawiają, a ja zrobiłam taki ogromny regres. Ale to też jest ten hart ducha, dzięki któremu wróciłam do formy. 

O tym, czy polskie panczenistki mają kompleksy, czy noszą bieliznę pod sportowym kostiumem - czytaj na następnej stronie.