Na miliard rubli, czyli mniej więcej 100 milionów złotych, wyceniono wstępnie straty po deszczu meteorytów w rosyjskim Czelabińsku - poinformował szef lokalnej administracji w tym obwodzie. Rannych jest ponad 1100 ludzi, w tym ponad 200 dzieci. O poranku mieszkańcy Czelabińska i okolic zobaczyli na niebie płonącą kulę, która następnie eksplodowała na wysokości około 5 km, zasypując miasto kosmicznym deszczem.



Czytaj blog Michała Zielińskiego:

Czytaj blog Michała Zielińskiego:

Początkowo mieszkańcy Czelabińska obawiali się, że w powietrzu eksplodował samolot. Słychać było bowiem serię głośnych eksplozji. Szybko okazało się jednak, że nad miastem wybuchł meteoryt, który rozsypał się na mniejsze fragmenty.

Meteoryty spadły m.in. w obwodach czelabińskim, swierdłowskim, tiumeńskim, kurgańskim i orenburskim, a także w Baszkirii i północnym Kazachstanie. Jednak według resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych, największe odłamki spadły na terytorium obwodu czelabińskiego, w tym na niezaludnionym obszarze około 80 km od miejscowości Satki. Jeden z fragmentów runął do jeziora koło miasta Czebarkuł.

Zniszczonych jest kilka tysięcy budynków

Fala uderzeniowa była tak silna, że z okien domów wypadały szyby. Większość poszkodowanych została poraniona właśnie odłamkami szkła z rozbitych szyb. Ponad 40 osób opatrzono w szpitalu, dwie z nich są ciężko ranne.

Władze obwodu czelabińskiego podały, że w regionie uszkodzonych zostało około trzech tysięcy domów mieszkalnych, a także 361 szkół i przedszkoli. Powierzchnię rozbitych szyb oszacowano na 170 tysięcy metrów kwadratowych.

Największe szkody powstały w samym Czelabińsku. Uszkodzonych zostało tam prawie 300 budynków, w tym szpitale, przedszkola i szkoły. W fabryce cynku zawalił się dach i runął fragment muru. Ucierpiał także budynek Czelabińskiego Uniwersytetu Państwowego.

Poważnie uszkodzone są miejskie obiekty sportowe - basen, pałac sportu, stadion, maneż lekkoatletyczny i kryty tor do łyżwiarstwa szybkiego. Wszystkie zostały tymczasowo zamknięte.

Rosyjskie władze utrzymują, że nie miały informacji o możliwym deszczu meteorytów, więc nie mogły ostrzec ludności.

Według wojska i władz cywilnych, fragmenty kosmicznych skał nie uszkodziły żadnego z samolotów, które były w powietrzu. Poinformowano także, że poziom promieniowania nie przekroczył normy.

Ważył co najmniej kilka ton

Rosyjskie ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych poinformowało, że spadł jeden meteoryt, który po wejściu w ziemską atmosferę zaczął płonąć i potem rozpadł się na części. Jak podała agencja RIA Novosti, cytując specjalistów Rosyjskiej Akademii Nauk, meteoryt miał średnicę co najmniej jednego metra i ważył nie mniej niż kilka ton. Niektórzy naukowcy mówią jednak nawet o kilkunastu tonach. Wcześniej pojawiały się doniesienia, że to tzw. kilogramowy bolid, ale tak mały meteoryt raczej nie spowodowałby takich zniszczeń.

W sprawie pojawiły się już także pierwsze głosy polityczne. Władimir Żyrinowski, deputowany i szef populistycznej partii LDPR, stwierdził, że nad Rosją wcale nie pojawił się meteoryt, a nowa broń testowana przez USA.

NASA podkreśla jednak, że deszcz meteorytów nad Uralem był z całą pewnością zjawiskiem naturalnym. Każdego dnia do Ziemi dociera nawet sto ton kosmicznych okruchów, ale nie są dla nas groźne. Te większe są monitorowane przez specjalistów z NASA, a globalne kataklizmy zdarzają się niezwykle rzadko - raz na kilkaset tysięcy lat. Za Oceanem teorię spiskową, jakoby rosyjski deszcz meteorytów był w rzeczywistości testem amerykańskiej broni, traktuje się w kategorii żartów.

Na kosmicznym deszczu można nieźle zarobić

Po uderzeniu meteorytu mieszkańcy okolic Czelabińska ruszyli do sklepów i składów budowlanych. Znacząco wzrosła liczba sprzedanych szyb okiennych, okien i innych materiałów, które mają posłużyć do naprawy zniszczeń.

Do pilnowania porządku na ulicach wysłano prawie 10 tysięcy policjantów - mają walczyć między innymi z szabrownikami.

Co ciekawe, w sieci pojawiły się już ogłoszenia ze zdjęciami z podpisami typu: Sprzedam kawałek meteorytu. Nowy. Siergiej. Czelabińsk. Cena 300 tysięcy rubli. To 30 tysięcy złotych.

Francuzi: Deszcze meteorytów są częstym zjawiskiem

Rosyjskie władze ostrzegały, że niezwykłe zjawisko, które miało miejsce nad Czelabińskiem, może powtórzyć się jeszcze tego samego dnia. Kolejne meteoryty już się jednak nie pojawiły.

Od początku informacjom o możliwym drugim deszczu meteorytów zaprzeczali naukowcy z renomowanego Obserwatorium Astronomicznego Lazurowego Wybrzeża we francuskiej Nicei. To musiałoby oznaczać, że koło Ziemi znajduje się tzw. rój meteorów, a nie mamy żadnych informacji o jego obecności. Chyba że nasi rosyjscy koledzy mają jakieś pomiary, którymi my nie dysponujemy - np. radarowe. Bezskutecznie próbuję się z nimi skontaktować - mówił po południu korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi szef obserwatorium, dr Patrick Michel. Zasugerował przy okazji, że w rosyjskich placówkach naukowych zapanowała panika.

Podkreślił też, że nie widzi związku pomiędzy kosmicznym deszczem w Rosji a planetoidą, która przeleciała wieczorem w pobliżu Ziemi. Jest bardzo mało prawdopodobne, że poranny deszcz meteorytów, który spowodował prawdopodobnie meteroid wielkości kuchennego stołu, miał jakikolwiek związek z podążającą w stronę Ziemi planetoidą. Deszcze meteorytów są częstym zjawiskiem. Zazwyczaj mają one jednak miejsce na terenach niezabudowanych, bo większą część powierzchni naszej planety stanowią morza, oceany i pustynie, więc się o tym nie mówi - zaznaczył.

Zazwyczaj nie sposób przewidzieć deszczu meteorytów, bo powodują go meteroidy zbyt małe, by można było śledzić ich przemieszczanie się - dodał francuski astrofizyk.

Deszcz meteorytów zalał internet

W sieci pojawiły się liczne filmy, na których widać między innymi nadlatujący meteor. Część wygląda jak hollywoodzkie inscenizacje.

Deszcz meteorytów nagrało tak wiele osób, bo w bardzo wielu rosyjskich samochodach zamontowane są wideorejestratory. Kierowcy zapewniają sobie w ten sposób dowody na wypadek kolizji. Urządzenia to także broń w walce ze skorumpowanymi policjantami.