Polska kolej, jaka jest, każdy widzi. Czekamy na Wasze historie i opinie.

Informacje przysyłajcie na Gorącą Linię RMF FM: SMS/MMS 600 700 800; e-mail: fakty@rmf.fm; formularz www. Możecie też pisać w "Waszych komentarzach".

Pewnego zimowego dnia wsiadłem do pociągu pospiesznego relacji Przemyśl-Kraków, podróż trwa ok. 4 godzin. Wagony oznaczone tabliczkami o remoncie z funduszy unijnych, Fotele dość wygodne i nie śmierdzące, toalety dla niepełnosprawnych etc. Cztery godziny w pociągu to nie przejażdżka na łonie natury i z toalety skorzystać trzeba. Udałem się tam, ku mojemu zdziwieniu i tu miał miejsce remont. Szczęśliwy że lżej na duszy chciałem udać się w drogę powrotną, gdy złapałem za klamkę okazało się, że zamek zablokował się a klamka została mi w rękach. Panika i strach w oczach, nie ma szans się wydostać. Około 30-minutowe próby wezwania kogoś na zewnątrz zakończyły się niepowodzeniem. Po wzięciu spraw w swoje ręce udało mi się wywarzyć drzwi szczęśliwy usiadłem na fotelu. Od tej pory omijam szerokim łukiem miejsce, które powinno służyć kontemplacji i skupieniu. Pozdrawiam wszystkich "wykolejonych" miłośników przygód osobiście nie czuję do nich pociągu - napisał Rafał.

Witam, jestem studentem, który musi dojeżdżać pociągiem do Łodzi z Leszna. Połączenie nie jest wymarzone, ponieważ czekają mnie przesiadki. Droga prowadzi z Leszna przez Ostrów Wlkp. albo Poznań albo Wrocław do Łodzi. Podróż trwa średnio 5h. Swoją drogą to samochodem z Leszna do Łodzi jedzie się max. 3h. Ale nie w tym rzecz. Kilka razy się już zdarzyło, że pociąg, który jest w rozkładzie z Leszna do Ostrowa Wlkp. nie przyjedzie. Dlaczego? Pewnego razu usłyszałem wiadomość od przedstawicielki PKP, która pracuje na stacji w Lesznie, że ona to ma w d... A pociąg nie pojedzie bo nie. Było to ostatnie możliwe połączenie tego dnia, więc następna szansa była rano. A rano pociągu też nie było ale podstawiono autobus. Czas jazdy autobusem z Leszna do Ostrowa Wlkp. wynosi ok. 2,5/3h (postój na każdej stacji, gdzie zatrzymuje się pociąg). Co mi po autobusie jak na przesiadkę w Ostrowie Wlkp. do Łodzi, mam 20 minut albo nie całą godzinę. Innym razem po zakupie biletu na pociąg do Ostrowa Wlkp dowiedziałem się od Pani w kasie, że ten pociąg nie pojedzie. Nie wiem po co mi ten bilet sprzedała. To oczywiście nie są wszystkie gorszące sytuacje z PKP. Ich zachowanie pokazuje jaki mają szacunek dla klienta - napisał Mateusz.

Moim skromnym zdaniem pociagi na trasie Siedlce- Warszawa są bardzo nowoczesne oraz zadbane. I tak naprawde to nie mam na co narzekać, gdyż za każdym razem, kiedy jeżdżę gdzieś pociągiem to zawsze jest w dobrym stanie. A robię to bardzo często ponieważ nie lubię czekać w korku na trasach przebudowy różnych dróg w mojej okolicy. Zresztą jeszcze kilka lat temu musiałam jeżdzić paskudnymi, brudnymi i obskurnymi wagonami w czerwonymi ławkami bez ogrzewania i domykających się drzwi. A więc tak teraz jest o NIEBO lepiej niż te 3, 4 lata temu. naprawdę jeśli nie wierzycie to następnym razem zrobie zdjęcia mojemu wagonomi i tutaj wstawie. Więc nie ma co tak marudzić i narzekac :) - napisała Emilia.

Od anonimowego autora dostaliśmy zdjęcie "pierwszego lepszy dnia na dworcu w Berlinie".

W dniu 16.07 mój pociąg z Warszawy do Krakowa o godz. 17.15 spóźnił się ponad 2 godziny. Konduktor na potwierdzenie tego spóźnienia na odwrocie biletu napisał, że spóźnienie wyniosło około 122 minut. Spóźnienie było zdecydowanie ponad 2 godziny i wiele osób prosiło o potwierdzenie konduktora tego opóźnienia.

Złożyłam reklamację. Dziś dowiedziałam się, że w systemie PKP IC to spóźnienie zanotowane jest jako 109 minut - co oznacza ze zamiast rekompensaty 50% (powyżej 2h spoznienia) spółka przyznała mi rekompensatę 25% (60-120 minut). Pani powiedziała, że KONDUKTOR przyznał się, że był pod presją ludzi i mógł się pomylić wpisując czas opóźnienia na bilecie!

Jak to jest możliwe? To żywe oszustwo. Pociąg był spóźniony ponad 2 godziny (nie tylko ja nim jechałam), a IC w okropny sposób się tego wypiera kłócąc się o każdą minutę. Jakby zawsze byli w porządku i punktualni - napisała Iwona.

Jarosław Pandel przysłał zdjęcia zdewastowanego dworca w Dąbrowie Górniczej. Dworzec został spalony i zdewastowany w roku 2007. Zdjęcia pochodzą z 9 stycznia 2009 r. Obecny stan dworca jest jeszcze gorszy,wygląda jak po bombardowaniu - napisał Jarosław.

Swoisty pech trapi ostatnio dworzec Wrocław Główny. Nie chodzi tu o remont dworca i powstałe z tego tytułu zamieszanie, choć kasy Przewozów Regionalnych znajdują się na peronie, a kasy PKP Intercity w holu tzw. dworca tymczasowego. Pomijam też fakt zamieszania z powodu nagromadzenia się spółek. Chodzi o psujące się masowo pociągi. W piątek 10 września poranny pociąg InterRegio należący do Przewozów Regionalnych z Wrocławia Gł. do Przemyśla Gł. (godz. 7:40) zanim odjechał w trasę, to się zepsuł. Pół godziny trwało zanim podstawili kolejny, na dodatek pociąg podstawiony stanowił pociąg, który przyjechał z trasy, więc miał pełne śmietniki. Sytuacja identyczna zdarzyła się w niedzielę 12 września, kiedy wracałem przez Wrocław. Pociąg ze stolicy Dolnego Śląska do Zielonej Góry także był zepsuty i także wymagał podstawienia kolejnego składu. Opóźnienie również półgodzinne. Trzeba tu wspomnieć, że pociągi, które odjeżdżają z opóżnieniem lub łapią je po drodze, muszą potem w trasie przepuszczać pociągi jadące planowo, a więc to opóźnienie zamiast maleć, to wzrasta. Nie do pozadroszczenia jest sytuacja podróżnych, którzy mają później przesiadki lub osób, które muszą być na miejscu o czasie.

W całej tej dyskusji o kondycji kolei nie ma co się zastanawiać nad formą własności - prywatyzować czy nie. Rozwiązania w innych krajach pokazują, że państwowa kolej może być efektywna. Wszystko zależy od osób zarządzających koleją. Musi być odpowiedzialność, także finansowa tych osób. Obcinanie wciąż połączeń i łudzenie się, że to poprawi kondycję spółki to mit. Idąc tym tokiem myślenia prezesów kolejowych spółek najlepiej w ogóle nie puszczać pociągów w trasę... - napisał Patryk.

Przesyłam zdjęcie z mojej wakacyjnej podróży (Wrocław-Władysławowo). Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że to PIERWSZA klasa! Dodam, że nie było takiej tragedii, ponieważ ludzie mieli miejsce, aby usiąść na korytarzu, natomiast w drugiej klasie był problem, aby w ogóle się dostać do wagonów.... - opisał Bartosz.

Dziś o 5.28 we Wronkach wsiadłem do pociągu relacji Krzyż-Zbąszynek totalny tłok i ścisk mimo iż bardzo dużo osób wysiadało, a w pociągu pozrywane czerwone plastikowe siedzenia. Malo tego grzali do oporu jakby były trzaskające mrozy, mało co się nie poparzyłem. W Szamotułach ludzie już stali w przejściu - napisał Mariusz.

Mam dość nieprzyjemne wspomnienia związane z PKP. Studiowałem w Krakowie i czasem trzeba było pojechać do domu. Na większe święta, gdy ogrom studentów chciał się dostać do domu w kierunku wschodnim, oczywistą sprawą wydawało by się podstawienie przez PKP większej ilości wagonów. Jednak PKP w ogóle się tym nie przejmowało. Pociąg z Wrocławia dojeżdżał do Krakowa wypchany po boki i ludzie z dworca w Krakowie po prostu musieli się do niego zmieścić jeśli chcieli jechać, ściśnięci w korytarzach, w kiblach, w przedziałach pomiędzy siedzącymi. MASAKRA. Jednak po pewnym czasie PKP pomyślało i wycofało pociągi do Zamościa. Teraz żeby dojechać do Zamościa z Krakowa trzeba się trochę poprzesiadać. Trudne było życie studenta jeśli chodzi o podróże:) PKP to straszna lipa - pisze Rafał.

Brak możliwości reklamacji biletów sieciowych rocznych Przewozów Regionalnych, gdyż trzeba dołączyć do reklamacji typu "pociąg nie dojechał do stacji" bilet, który się używa na co dzień i nie może być kopia. Więc jeżeli pociąg nie dojechał do stacji Malbork np: 01.09.2010 chcę złożyć reklamację i mam na to 30 dni, muszę dołączyć bilet, który jest jeszcze ważny do końca roku i codziennie z niego korzystam. Do dziś nie mam odpowiedzi co z tym problemem zrobić pomimo setek emaili do przewoźnika Przewozy Regionalne. Zakładając że wysyłam oryginał to co mam jeździć bez biletu przez czas reklamacji aż mi go oddadzą i dostawać mandaty? - zastanawia się Marcin.

Jadąc zimą do Warszawy to w pewnym miejscu pękła szyna i był objazd, PKP niestety nie stać na mydło i na spłuczkę.

Redakcjo Faktórw RMF FM nie można ażżż tak wieszać psów na kolei dlatego, że jest połączenie z Gdańska o 17.30 do Krakowa(z przesiadką w Bydgoszczy o 19.30), ale prawda że trzeba czekać na kolejny pociąg 4 godz o 23.30 i wtedy nad ranem jest się dopiero w Krakowie - pisze Mikołaj.

Oprócz kilkunastu spółek, na które podzieliła się dawna PKP, nakłada się jeszcze kilkadziesiąt zwiazków zawodowych. Każdemu trzeba dać biuro, kilka etatow, i darmowe przejazdy koleją, a za wszystko zapłacą pasażerowie - pisze Dawid.

Kiedyś na dworcu Warszwa Centralna usłyszałam rozmowę koreanskich biznesmenów po tym jak Intercity spóźnił sie 15 min ponieważ czekał na skomunikowanie z TLK: "Polska to jedyny kraj na świecie, w którym Intercity ma spóżnienie!!". Poczułam się dumna, że jestem Polką! Gratulacje dla obsługi i członków zarzadu PKP Intercity rozbijajacych sie podgrzewanymi limuzynami..przy takim "obciachu" spóznieniowym, brud w toaletach to "pryszcz" - pisze Małgorzata.

Michał wysłał nam film ze swojej podróży pociągiem pociąg Gdynia - Warszawa - Kraków - Wisła/Zakopane. Jechał w ekstremalnych warunkach - w przedziałach tłok i ścisk, w toalecie - smród, brud i...

W PKP brudne toalety to tylko namiastka ich brudnej i chorej działalności.

W przeciągu tygodnia korzystając z usług PKP przekonałam się , że ta instytucja wymaga jedynie rozwiązania.

Dwukrotnie i to w przeciągu dwóch dni zepsuł się pociąg na trasie Konin - Poznań, godz. wyjazdu 15.46 z Konina, pasażerów wysadzono w polu bez zadnych wyjaśnień, w padający deszcz i wiejący wiatr natomiast obsługa pojechała sobie dalej i do czasu 1,5 godz. nastepnego pociągu siedzieli sobie w ciepłym pociągu - czy to nie jest bulwersujące jak cała reszta pasażerów ykwiła na peronie wiejskiej stacji Cienin, druga sytuacja to kolejna awaria w dniu 7.09.2010 r.na trasie Poznań - Bydgoszcz, pociąg również się zepsuł i nic cisza zero informacji od pracowników , po drodze jechał pociąg pośpieszny do Gdyni ale to już inna bajka bo inna spółka, a oni nie odpowoadają za przewozy regionalne, więc ludzie tak czekali , ja byłam na miejsu przeznaczenia zamiast planowo o 18.08 o 21.15 - czy to nie jest zdecydowanie bardziej rażace i bulwersujące, mocz moge ostatecznie wstrzymać i nie korzystać z zasyfonej toalety ale coraz trudniej nie zwymiotować z uwagi na jakość ich usług.

I nigdy jeszcze nie zdażyło mi się usłyszeć od konduktora słowa przepraszam i podania powodu oraz inf dotyczącej usterki.

M. Wiśniewska

Polacy są zbyt nieśmiali i skromni i nie potrafią walczyć o to, co im sie należy. Przez to godzą się na stan rzeczy taki jaki się im przytrafi. Nie skarżą się, bo niby po co. Wychodzą z założenia, że to i tak nic nie da. Ale gdyby tak wszyscy zaczęli się uskarżać na brudne toalety czy chęć podniesienia podatków przez rząd, a później podnoszenie kosztów pracy kancelarii to odniosło, by to jakiś skutek, sam stając sie pasażerem kolei regionalnych. Na początku pisałem skargi, reklamacje, dosłownie na wszystko co odbiegało od normy: opóźnienia, zbyt wczesne odjazdy, nie trzymanie się rozkładu, bezsensowne ogrzewanie wagonów, do stanu aż pot ciekł po plecach, a inni współpasażerowie nie wyrażają zgody na uchylenie okien, bo ich owieje i takie tam. Ale po kilku miesiącach pisanie owych skarg odpuściłem sobie, bo faktycznie nic one nie zmieniły. Jedyny efekt jaki przyniosły to lekkie nadszarpniecie budżetu kolei na wynagrodzenie dla pracownika czytającego i rozpatrującego skargi i reklamacje oraz koszty listów poleconych, w których kolej skłaniała się jedynie do przeprosin, a do polepszenia stanu rzeczy sie nie obligowała. Mamy to na co się godzimy, może warto w końcu zmobilizować społeczeństwo do walki o swoje, płacimy to wymagajmy, aby świadczone usługi trzymały się standardów.

Marek Gajko

Witam, bardzo się cieszę, że w końcu z taką DETERMINACJĄ i ODWAGĄ podjęliście temat czystości w wagonach kolejowych. Aby podkreślić moje negatywne emocje przesyłam zdjęcia, na których są skutki pogryzienia przez robactwo jakie jest w wagonach PKP Intercity. Przejechałem trasę relacji Wrocław-Gdynia i 4 dni nie mogłem dojść do siebie! Zgłosiłem ten fakt telefonicznie do SANEPID w Gdyni oraz do Oddziału PKP Intercity w Poznaniu.

Proszę zadać rzecznikowi PKP Intercity pytanie, czy wagony są regularnie odrobaczane, a rzecznikowi SANEPID jak często kontrolują stan sanitarno-higieniczny i jakie wnioski wynikają z tych kontroli.

triki

"Podróżnym już się nawet nie chce zgłaszać pretensji ..."

Jakby nasi pracownicy kolei szukali pracy w krajach posiadających "normalne" koleje, nie przeszliby z takim nastawieniem wobec podróżnych nawet rozmowy kwalifikacyjnej. Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd.

Jak mamy być normalnym krajem, skoro nawet przykłady z innych krajów, że "możliwe" u nas są rozumiane, jako "niemożliwe",

Pomimo poruszania się od parunastu lat samochodem zawsze i wszędzie, czekam z utęsknieniem na jakiegoś normalnego przewoźnika kolejowego, z miłą chęcią przejechałbym się z dzieckiem z Białegostoku do Krakowa, ile ładnych widoków można zobaczyć przez okno przez te kilka godzin podróży. Niestety, w przeciągu najbliższych paru lat, PKP albo się dostosuje do standardów europejskich, albo sobie spokojnie padnie i będzie spokój. Pojawi się wtedy np. DB i wszyscy zobaczą co znaczy prawdziwa kolej. Życzę dużo wytrwałości i samozaparcia wszystkim podróżnym

Marcin K.

Nie chcę stawać w obronie PKP w temacie czystości pociagów i toalet. Nie mniej uważam, że 80% winy ponosza sami pasażerowie. Zdecydowana wiekszość polskiego społeczeństwa to niestety brudasy nieszanujacy pracy innych.

Stawnie stopami na obrzeżach sedesu i celowanie - czesto nieudane - fekaliami do srodka to standardowe czynności podróżnych. Niestety, sam to widziałem, kiedy jeden z pasazerów nieopatrznie nie zamnął się w toalecie. Notabene na postoju.

Może stacja RMF FM wspomniałaby też o problemie braku kultury podróżnych.

Marcus B.

Przykro mi to pisać, jednakże też mam coś w sprawie toalet do powiedzenia... Jako osoba która lubi jeździć, muszę przyznać, że także miałam do czynienia z pociągową toaletą... Niestety, wolałam już poczekać tę godzinę aż wysiądę niż załatwić swoją potrzebę. Jechałam wówczas do Krakowa z Warszawy ... Problemem nie jest tylko higiena, a także wygląd tych toalet.... Wiele razy widziałam, urwany uchwyt od spłuczki, lub nie działającą umywalkę, albo śmietniczkę zapełnioną po brzegi.... Mogę z powodzeniem stwierdzić też, że takie rzeczy nie mają miejsca tylko w pociągach długodystansowych, ale także te, które wykonują mniejszą trasę... Moja koleżanka będąc w ciąży, jechała pociągiem, do szpitala na usg , mieszka na wsi, więc szpital jest daleko.... A jak to kobiety w ciąży, musiała koniecznie skorzystać... niestety ta jedna wizyta w toalecie mimo zabezpieczenia deski, miała swoje złe skutki... Przykre jest to że w innych krajach ludzie dbają o czystość, wchodząc do toalety pociągowej w Berlinie, miałam wrażenie że to moja własna, czystość jakiej naprawdę można pozazdrościć... Ale nasz kraj niestety ma to do siebie że ludzie przestali zwracać uwagę na to w jakich miejscach i co robią, nie zważając na to że po nich wejdzie ktoś inny.... Teraz tym toaletom nawet sprzątanie już nie pomoże... wypadało by coś w nich zmienić... nie mówię tu o wszystkich pociągach, ale chociaż w tych które wykonują duże trasy, lub krajowe ,mam na myśli te pociągi które wyjeżdżają z polski do innego kraju... tak abyśmy nie musieli się wstydzić... aha, i jeszcze jedno, czasami mam wrażenie że niektóre ceny przejazdu pociągiem, są może i niskie, ale i tak zbyt wysokie, skoro wiadomo jakich warunków można się spodziewać.

Karolina