Somalijscy piraci uwolnili zbiornikowiec porwany dwa tygodnie temu. Okup miał wynieść 2 miliony czterysta tysięcy dolarów. Statek w chwili obcnej oddala się z rejonu, w którym był przetrzymywany. Jest to normalna procedura - mówi Krzysztof Kubiak specjalista od terroryzmu morskiego.

Kapitanowie pierwsze co robią to podejmują decyzję o zwiększeniu prędkości do maksymalnej i oddalają się z rejonu, w którym byli przetrzymywani - dodaje Kubiak. "Bow Asir" był przetrzymywany „tylko”' dwa tygodnie, bo armatorowi przed świętami mogło zależeć na jak najszybszym uwolnieniu statku.

Członkowie załogi są cali i zdrowi - poinformował przedstawiciel armatora. Norweska firma Salhus Shipping odmówiła podania szczegółów dotyczących okoliczności uwolnienia statku. Piraci wzięli okup na pokładzie norweskiego statku, a teraz wszyscy są już ze mną w somalijskim porcie Haradheere - stwierdził cytowany przez agencję Reuters jeden z porywaczy.

Uwolniona z rąk piratów załoga statku „Bow Asir” nie spędzi świąt w domu. Najpierw przejdą kompleksowe badania. Potem marynarze będą przesłuchiwani przez armatora.

Chemikaliowiec „Bow Asir” został porwany 26 marca br. na wodach u południowych wybrzeży Somalii. Na jego pokładzie poza Polakami znajduje się także dziewiętnastu Filipińczyków, Rosjanin, Litwin i norweski kapitan.

Porwany w połowie listopada ubiegłego roku tankowiec „Sirius Star”, gdzie również byli Polacy, morscy bandyci uwolnili dopiero po prawie dwóch miesiącach. Wtedy negocjacje zajęły więcej czasu. Piraci żądali bowiem 10 milionów dolarów, a ostatecznie – jak wynika z nieoficjalnych danych – dostali 3 mln dol. Wartość ropy wiezionej przez „Sirius Star” oceniano na 100 mln dol.; soda kaustyczna w ładowniach „Bow Asir” jest warta dziesięć razy mniej. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Pawła Żuchowskiego: