Para Romów z Grecji została oficjalnie oskarżona o uprowadzenie kilkuletniej Marii. Małżeństwo jest już w areszcie, gdzie będzie czekać na rozpoczęcie procesu. Dziewczynka została znaleziona przez policję w ich domu w zeszłym tygodniu. Zwróciła uwagę funkcjonariuszy swoją jasną cerą, blond włosami i niebieskimi oczami. Badanie DNA wykazało, że nie jest spokrewniona z parą, która podawała się za jej rodziców.

39-letni Christos Salis i 40-letnia Eleftheria Dimopoulou stanęli dziś przed sądem i usłyszeli zarzuty porwania dziecka i posiadania sfałszowanych dokumentów.

Dziennikarz BBC dotarł do brata aresztowanego mężczyzny. Twierdzi on, że Maria została przekazana parze tuż po urodzeniu i wszystko odbyło się w świetle prawa.

Reprezentujący Romów adwokat Kostas Katsavos twierdzi, że możliwe jest dotarcie do biologicznej matki Marii. Kobieta miała im dać dziecko, bo sama nie była w stanie się nim zająć. Moi klienci twierdzą, że nie uprowadzili dziecka, ale je adoptowali. Przyznają, że być może nie do końca było to legalne - powiedział po posiedzeniu sądu Katsavos.

Lekarze organizacji charytatywnej "Uśmiech dziecka", która opiekuje się Marią, twierdzą, że dziecko ma pięć lub nawet sześć lat, a nie cztery, jak twierdzą jej "adopcyjni" rodzice.

Odnalezienie blondwłosej i niebieskookiej Marii w obozowisku Romów w Farsala w środkowej Grecji sprawiło, że w kraju rozgorzała dyskusja na temat problemu handlu dziećmi. Gangi przestępców sprowadzają z Bałkanów do Grecji setki dzieci. Następnie są one wykorzystywane do niewolniczej pracy lub prostytucji albo sprzedawane do adopcji.

Grecka policja twierdzi, że w większości tych przypadków dzieci nie są porywane, ale kupowane od rodzin za kilka tysięcy euro. Potem lądują na ulicy: żebrzą, kradną lub sprzedają po prostu siebie.