Polska poprosiła Brukselę o przesunięcie terminu sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie – potwierdził rzecznik Komisji Europejskiej. Według resortu skarbu, ta petycja będzie rozpatrywana tylko wtedy, gdy nie dojdzie do transakcji z Katarczykami.

Wiedzą, ale nie powiedzą - tak jednym zdaniem można podsumować kluczenie resortu skarbu wokół Katarczyków. Rzecznik resortu Aleksandra Grada poinformował, że decyzja w sprawie stoczni w Gdyni i Szczecinie już zapadła. Maciej Wewiór nie chciał jej jednak ujawnić.

Najwyraźniej katarskie pieniądze za stocznie nie wpłynęły, bo gdyby do transakcji doszło Aleksander Grad nie miałby powodu, by zwlekać z odtrąbieniem wielkiego sukcesu. Może być też drugi powód - Grad czeka na spotkanie z Donaldem Tuskiem. Ma do niego dojść o godz. 14.30 przy okazji konsultacji ministrów przed wizytą Władimira Putina.

Jeśli Katarczycy nie wpłacili pieniędzy, Grad - zgodnie z obietnicą premiera - powinien ze spotkania wyjść z dymisją. Jednak coraz mniej na to wskazuje; ultimatum Tuska postawione ministrowi nie jest już takie kategoryczne. Te starania ministra Grada miały sens, bo nie miały alternatywy. Nie było jakieś realnej konkurencji dla tej oferty - zaznaczył szef rządu. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Mariusza Piekarskiego:

W maju Stichting Particulier Fonds Greenrights zakupił kluczowe aktywa stoczni Gdynia i Szczecin. Katarski inwestor miał zapłacić za majątek zakładów odpowiednio - ponad 287 mln zł oraz ponad 94 mln zł. Jednak do 17 sierpnia pieniądze na konto polskiej strony nie wpłynęły. Po tym terminie w sprawę zaangażował się katarski państwowy fundusz Qatar Investment Authority. Jeśli dzisiejsza odpowiedź strony katarskiej będzie negatywna, ministerstwo skarbu będzie musiało zastukać do drzwi Komisji Europejskiej i poprosić, by unijne władze pozwoliły na przesunięcie terminu i przedłużenie procedury poszukiwania chętnego na zakup stoczni.

Cały ponadroczny proces prywatyzacji obu stoczni zamierza zbadać Najwyższa Izba Kontroli. Inspektorzy sprawdzą, jak wyglądała rządowa pomoc zwalnianym stoczniowcom, a także jak negocjacje z zagadkowym katarskim inwestorem.