W światowym rankingu najbogatszych - duże zmiany. Pierwsze: amerykańskie okienka, drugie: meksykańskie komórki, na trzecim miejscu: hiszpańskie ciuchy. Każdy z ultrabogaczy ma dziesiątki miliardów dolarów. Majątek wielu przekracza roczny PKB większości krajów świata. Niemal każdy wydaje też grube pieniądze na cele charytatywne.

Bill Gates znów jest najbogatszy. Według Bloomberga, w zeszłym roku majątek właściciela Microsoftu zwiększył się o prawie 16 mld do 78 mld dolarów. Za to majątek pierwszego do tej pory na liście Carlosa Slima został uszczuplony. W minionym roku Meksykanin stracił prawie półtora miliarda dolarów, głównie na skutek ograniczenia przywilejów jego firmy telekomunikacyjnej przez meksykański kongres.

Obok miliarderów dobrze ustosunkowanych, korzystających z państwowych kontraktów, obok rekinów branży finansowej czy paliwowej, na takich listach pojawia się coraz więcej właścicieli firm nowych technologii, łowiących bajeczne fortuny w światowej sieci. Przykładem jest właściciel znanego na całym świecie portalu do publikacji zdjęć dla fotoamatorów (Shutterstock), którego majątek to kilka miliardów dolarów, czy panowie Page i Brin, właściciele najpopularniejszej na świecie wyszukiwarki (Google), z których każdy zwiększył swój majątek w zeszłym roku o okrągłe 10 mld dolarów. Każdy z nich wzbogacił się zatem o więcej niż zgromadzili przez całe życie dwaj polscy najbogatsi: Jan Kulczyk i Zygmunt Solorz- Żak, którzy łącznie mają może osiem miliardów dolarów.

Nie wiadomo, ilu mamy w Polsce ukrytych miliarderów, ale agencja Bloomberg przy okazji publikacji listy chwali się, że znalazła ponad stu miliarderów, którym udawało się dyskretnie cieszyć bogactwem. Nie byli uwzględniani w żadnych rankingach. Wśród nich jest założyciel firmy karmiącej amerykańskich żołnierzy za granicą. W tym roku kończy się jej wieloletni dziesięciomiliardowy kontrakt na dostarczanie posiłków oddziałom w Afganistanie, firma będzie pod kreską, ale właściciel zdążył zgromadzić już kolekcję apartamentów na Manhattanie i zabytkowych aut marki Bugatti.

Bogactwo nielicznych fascynuje i budzi zazdrość tłumów. Bywa, że niepotrzebnie, bo same pieniądze szczęścia nie dają. Liczy się raczej pasja i rywalizacja, która prowadzi do bogactwa oraz szacunek i podziw, które wzbudza, a także - co ostatnio modne - możliwość pomagania biednym, wybitnie uzdolnionym albo wspierania innych szczytnych celów, co zapewne pomaga bogaczom nadać wyższy sens walce o majątki, poczuć się lepszymi, ewentualnie ukoić wyrzuty sumienia.

Niemal co do centa rozdał swój budowany przez lata majątek jeden z bogatszych Amerykanów Robet W. Wilson. Zanim po świętach wyskoczył przez okno własnego apartamentowca przy Central Parku w mailu do Billa Gatesa, który próbował go namówić, by mobilizował młodszych do rozdawania pieniędzy napisał, że wątpi w szczerość i sens takiego przedsięwzięcia.

Ja sam i reszta świata jesteśmy radzi, że w młodości bardziej niż ubogimi byłeś zainteresowany programami komputerowymi. Nie zapominaj też, że Ci, którzy nie zbiją majątku za młodu, nigdy nie zostaną filantropami (...) Dopiero kiedy bogacze osiągają pięćdziesiątkę i zaczynają zwalniać, przychodzi czas, by ich przekonywać do filantropii.