"Dojrzałość ma swój urok w tym, że patrzę na młodzież z przyjemnością. Dla mnie młodzi ludzie, uśmiechnięci są piękni. To odzwierciedla moja dusza, moja muzyka, którą serwuję. Radość z przebywania z ludźmi, którzy tańczą, którzy się bawią, którzy odczuwają radość życia i to jest ta energia!" - mówi 75-letnia Wirginia Szmyt, znana bardziej jako DJ Wika. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Kamilem Baleją zdradziła, jak została najsłynniejszą babcią w polskich klubach.

Kamil Baleja, RMF FM: Jak to się stało, że pani została didżejką?

DJ Wika: To tak przyszło znienacka, bo ja tego nie zakładałam. Jestem babcią, mam wnuki dorastające. Ale trzeba rozgraniczyć pewne rzeczy - że są babcie, które mają małe wnuki, a są babcie, które mają dojrzałe wnuki. Wtedy ta babcia nie jest tak bardzo potrzebna. I wtedy jest problem - jak zagospodarować swój czas. Ja właśnie znalazłam sposób na swoje życie i wydaje mi się, że ten sposób mi odpowiada najbardziej. Funkcja babci może być atrakcyjna do pewnego momentu. Potem mogę być przyjacielem moich wnuków.

Te pani wnuki to w ilości mnogiej?

Ja mam czworo wnucząt, ale są już dorośli, czyli studenci. To jest młodzież, która żyje swoim własnym życiem.

Co będziesz robić jak zostaniesz babcią? KLIKNIJ I WEŹ UDZIAŁ W KONKURSIE!

I nie przyjeżdżają na pierogi ruskie do babci?

Gdyby babcia miała czas, to może by zrobiła, ale ja już nie jestem pierogowa, mogę zrobić pierogi na Wigilię, bo tak to nie bardzo. Uważam, że na tym etapie człowiek powinien żyć tak, jak uważa dla siebie najlepiej. Ja bardzo dużo obserwuję różnych sytuacji rodzinnych takich babć i dziadków. Potem nie zawsze się to kończy optymistycznie. Trzeba tak żyć, żeby mieć jak najdłużej sprawność, siłę, samodzielność, żeby być samowystarczalnym, nie zajmując sobą nikogo.

Czas biegnie szybciej?

Dla mnie czas toczy się normalnie. Moje życie jest takie, jakie było. Nie jest to przedłużenie młodości, bo ja nie mam takiego oczekiwania, że jestem młoda i chcę być młoda, absolutnie. Ja się cieszę z tego życia, które mam. Nie sądziłam, że ono będzie takie aktywne, takie kolorowe i tak karnawałowe. Muszę przyznać, że można. Mając tyle lat nie staję się problematyczna. Ja jestem psychicznie bardzo nowoczesna, młodzieżowa. Mam duże poczucie samokrytycyzmu do siebie i w stosunku do grania. Zawsze wydaje mi się, że może być lepiej.

Jak widownia reaguje, kiedy pani gra?

To nie jest tak, że starość jest brzydka i nikt nie przyjdzie na zabawę, bo gra starsza pani. Jest odwrotnie. Nie jest istotne, ile ma się lat. Nie należy się krępować naszego wieku, przemijania. Każdy wiek ma swoje uroki. Dojrzałość ma również swój urok w tym, że patrzę na młodzież z przyjemnością. Dla mnie młodzi ludzie, uśmiechnięci są piękni. To odzwierciedla moja dusza, moja muzyka, którą serwuję. Radość z przebywania z ludźmi, którzy tańczą, którzy się bawią, którzy odczuwają radość życia i to jest ta energia! Jeżeli młodzież mnie zaprasza, to widzę dużo sympatii, dużo serdeczności. To powoduje, że daje mi to poczucie swobody i luzu, że potrafię 2,3  sety zagrać, a oni nie siedzą!

To na ile lat się pani czuje?

Momentami, jeśli jest taka pogoda wilgotna, to się czuję na tyle, ile mam. Ale jeżeli świeci słońce i nie ma deszczu, to się czuję na pewno na przed 50-tką. Skończyłam w grudniu 75 lat, także jest to bardzo piękny wiek.

Jaką muzykę najchętniej puszcza DJ Wika?

Jak widzę, że parkiet chwycił, to puszczam "Góralskie tango"! Albo set, który się składa z różnych emocji - to ludzie lubią. Np. muszę zdradzić, że seniorzy niektórzy lubią disco polo. Ja uważam, że nie ma muzyki brzydkiej. Muzyka każda jest piękna. Ja przypominam i "Prywatki" Gąsowskiego i panią Frąckowiak i czasem Czerwone Gitary. To są piękne nasze szlagiery, ale do tego również korzystam z nowych nagrań i Shakirę puszczam i Gagę, bardzo lubię Stevensa. Z nowszych szlagierów lubię np. PSY.

Ma pani swój unikalny sposób na rozkręcenie imprezy?

Czasami imprezy się rozkręca poprzez przywitanie, wprowadzając nastrój swobody. Dla mnie ważne jest nawiązanie kontaktu z publicznością. A potem zagram melodię taką, która jest bardzo rytmiczna. To może być Boney M. - może być coś takiego na rozgrzewkę. Ja zawsze tak zaczynam. Jeśli widzę, że jest większość pań, to daje rozgrzewkę z muzyki disco polo - np. "Tańcz, tańcz". Ewentualnie zaczynam szlagierami Modern Talking "Sexy sexy lover", potem ten rytm podnoszę.

Widzi też pani to, co się dzieje na parkiecie.

Widzę pary, które się kojarzą, które sie rozchodzą, potem widzę pary, które na nowo się kojarzą tylko z innymi parami. Widzę ludzi uśmiechniętych, zadowolonych. Bo samotność jest bardzo przykra, nie każdy sobie radzi, nie każdy ma dobre relacje w rodzinie. Jeśli człowiek jest zostawiony sam, na pewno jest mu trudniej. Takie spotkania zabawowe to nie tylko taniec. Tu większą rolę ma spotkanie w grupie, spotkanie ludzi, którzy przychodzą i ze sobą po prostu są. 

Opr.