Moi młodsi koledzy zapadli na taką ciężką chorobę u rządzących, która się nazywa zarozumiałość - mówi o ekipie Millera Mieczysław Rakowski, ostatni premier PRL. Według gościa Faktów obecna ekipa nie jest jedną drużyną, co uniemożliwia jej sprawne rządzenie.

Tomasz Skory: Dziś 3. cześć przesłuchania szefa „Gazety Wyborczej”. Sądzi pan, że Adam Michnik może powiedzieć coś, co jeszcze bardziej pogrążyłoby Aleksandrę Jakubowską?

Mieczysław Rakowski: Bo ja wiem, co jeszcze wymyśli?

Tomasz Skory: Wymyśli?

Mieczysław Rakowski: Tak, dlatego że ja po prostu uważam, że Michnik zaczyna opowieści snuć takie, które czynią je nieprzekonywujące, bo kiedyś mówił jedno, teraz mówi drugie.

Tomasz Skory: Kiedyś mówił mniej po prostu, bo wydawało mu się, że to nie jest związane ze sprawą, to więcej, o którym mówi teraz.

Mieczysław Rakowski: Trudno powiedzieć, czy mu się wydawało. Dość na tym, że ja nie jestem zadowolony z tego, co on mówi, ponieważ przestaje to być wiarygodne.

Tomasz Skory: Ale na razie z zeznań – nie tylko Michnika – wynika, że w najlepszym wypadku, pisząc autopoprawkę do ustawy o mediach, Aleksandra Jakubowska popełniła niezliczone – można już powiedzieć – błędy, a w najgorszym razie, że ze złą wolą oszukała premiera i jego dość bliskiego przyjaciela, Adama Michnika.

Mieczysław Rakowski: Szczerze powiem, że zaczyna to wszystko działać na mnie przygnębiająco, ponieważ trzeba by było siedzieć nieustannie przed telewizorem, notować wszystko, czytać jeszcze protokoły, żeby można było wydać jakikolwiek sąd jednoznaczny oceniający Jakubowską, Czarzastego. Jak do tej pory, ta ekipa kierownicza zawodzi społeczeństwo, które 2 lata temu było przekonane, że oddaje władze w ręce ludzi, którzy zaspokoją ich oczekiwanie, jeżeli nie całe nawet, to chociażby częściowo.

Tomasz Skory: Zawodzą i to dość brutalnie, bo takie najbardziej elementarne oczekiwania od rządzących zawodzą. Przypomnę: wczoraj minister sprawiedliwości potwierdził przed Sejmem wiedzę Zbigniewa Sobotki o działaniach policji w aferze starachowickiej, czego sam Sobotka, na piśmie, przed Sejmem się wypierał, pętla wokół „grupy trzymającej władzę” zaciska się i takich wydarzeń jest cała masa. Co musi się stać, żeby liderzy SLD uznali „ej, chyba coś źle robimy, może zmieńmy coś, może premiera”?

Mieczysław Rakowski: Ja uważam, że cała ta historia np. z aferą starachowicką w sensie „kto, komu, co powiedział” jest klasycznym przykładem, że coś złego się dzieje w systemie rządzenia, że ten rząd po prostu nie jest drużyną, że minister jeden mówi tak, drugi tak. Ja sobie tego nie wyobrażam.

Tomasz Skory: A Leszek Miller, premier, nie panuje nad tym wszystkim, choć parę lat temu mówił, że pierwszy z ministrów, który powie coś innego niż pozostali, to przestanie być ministrem.

Mieczysław Rakowski: Rzecz polega na tym, że nie można rządzić, nie mając pewnej drużyny, pewnego zespołu, który ma jedną wolę, mówi jednym językiem. To nie znaczy, że to mają być papugi, tylko musi istnieć jakiś porządek.

Tomasz Skory: A wracając do afery – elementarna przyzwoitość w krajach, ku którym zmierzamy, każe pozbywać się ludzi powszechnie uważanych za kłamców, krętaczy, mówiących „pedały”, bo i to się ostatnio zdarzyło, podejrzanych o przestępstwa. Tak się robi, a u nas się czeka na pozbawienie immunitetu, dlaczego?

Mieczysław Rakowski: Tu ja jestem ostrożny trochę, dlatego że, ja w ogóle uważam, że istnieje kryzys państwa polskiego i to nie od dziś, nie od wczoraj, nie od momentu, kiedy Miller został premierem – chociaż oczywiście obarczam go odpowiedzialnością za narastanie kryzysu. Uważam, że po drodze stało się coś niedobrego, mianowicie moi młodsi koledzy zapadli na taką ciężką chorobę u rządzących, która się nazywa zarozumiałość. Ja nie usprawiedliwiam, tylko jestem ostrożny w wydawaniu ostatecznych ocen.

Tomasz Skory: My, obywatele, musimy po prostu poczekać na wyjaśnienie sprawy przez procedury, regulaminy, przez prawo i przyglądać się tej degrengoladzie, tej kompromitacji, tak?

Mieczysław Rakowski: Ale to jest wynikiem też zakochania się w demokracji. Wie pan, ktoś wybierał tych ludzi. Poprzednio też ktoś wybrał poprzednią ekipę, tak? Więc są tacy, jakich myśmy sobie w sumie zażyczyli.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa