Wojna przeciwko terroryzmowi międzynarodowemu - to pierwsza wojna XXI wieku, tak mówi prezydent Stanów Zjednoczonych George Bush. Jednak jeśli mówimy o wojnie, to oczywiście pojawiają się pytania, jakie kraje i jakie organizacje zaatakują Amerykanie. Kluczowa sprawą jest także to, w jakiej koalicji Ameryka rozpocznie działania zbrojne.

Bogdan Zalewski: Jaką koalicję mogą zbudować Amerykanie ?

Jacek Stawiski: Tu narzuca się oczywista analogia sprzed prawie 10 lat, kiedy Waszyngton budował koalicję antyiracką. Wtedy trwało to pół roku. Ile będzie trwało teraz nie wiemy. Wiemy już natomiast, że Ameryka każdemu z krajów zadaje bardzo proste pytanie: "Jesteście z nami, albo przeciwko nam". I zacznijmy od tych państwa najpotężniejszych. Już zaczyna się dyplomatyczny handel między Waszyngtonem a Rosją. Z jednej strony Rosja bardzo solidarnie poparła Stany Zjednoczone w żałobie po brutalnym ataku na miasta Ameryki, ale waha się czy pozwolić Amerykanom używać baz rosyjskich czy innych też w republikach środkowo-azjatyckich - byłych radzieckich.

Bogdan Zalewski: Czyli żałoba nie byłą taka bezinteresowna można powiedzieć brutalnie?

Jacek Stawiski: Być może tak. Dyplomaci amerykańscy i rosyjscy już teraz rozmawiają w Moskwie, rozmawiają także o tym jak rozwiną się stosunki rosyjsko-amerykańskie w bardzo spornej kwestii budowy tarczy antyrakietowej. Amerykańska administracja cały czas utrzymuje, że tarcza jest potrzebna, bo być może w przyszłości terroryści nie zawahają się zaatakować Ameryki orzy użyciu rakiet balistycznych. Rosjanie twierdzą, ze przecież ostatnie ataki nie były z terytorium Stanów Zjednoczonych, tylko właśnie z terytorium Ameryki Północnej a więc ta tarcza jest niepotrzebna. Tyle Rosja. Chiny też na początku pokazywały gesty solidarności z Ameryką. Teraz są coraz bardziej ostrożne. Z Pekinu płyną wręcz ostrzeżenia. Na razie bardzo ostrożne, przed angażowaniem się Stanów Zjednoczonych w jednostronną operację. Pekin wzywa do zwołania konferencji międzynarodowej na rzecz terroryzmu. Jeśli chodzi o sojusz państw zachodnich, po stronie Waszyngtonu jest zdecydowanie Wielka Brytania, Niemcy, Francja -Chirac jako pierwszy przywódca Europy jedzie do Stanów Zjednoczonych, Włochy choć odmawiają wysłania żołnierzy. Zdecydowanie po stronie Ameryki jest tak samo Grecja i inne kraje. Podkreślam tu solidne poparcie Francji, ponieważ do niedawna w Paryżu właśnie najgłośniej w Europie politykę amerykańska krytykowano.

Bogdan Zalewski: A jak zachowają się państwa w graniczące z Afganistanu i kraje Bliskiego Wschodu?

Jacek Stawiski: Jak już wielokrotnie mówiliśmy i powtarzali nasi wysłannicy w Pakistanie kluczową sprawą jest zachowanie się Pakistanu - dotychczasowego sojusznika Talibów. Można powiedzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że Pakistan jest po stronie Stanów Zjednoczonych. Iran do tej pory państwo zdecydowanie wrogie Ameryce wybiera w zasadzie opcję neutralności. Chyba z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że trudno ryzykować konflikt a Ameryką kiedy większość świata jest jednak moralnie po stronie Stanów Zjednoczonych, a po drugie również stosunki Iranu z Talibami są rzeczywiście wyjątkowo złe. Frakcja ajatollahów, fundamentalistów w Iranie nienawidzi fundamentalistów Talibów. Tutaj też wchodzą w grę podziały w islamie. W Iranie dominuje opcja szyicka w islamie, Talibowie to summici. Kluczowe znaczenie będzie mieć zachowanie Turcji - to państwo muzułmańskie, które jest w sojuszu zachodnim - a także zachowaniem Arabii Saudyjskiej. To jest bardzo ciekawa sprawa, ponieważ z jednej strony jest to kraj silnie proamerykański, z drugiej strony to właśnie za saudyjskie pieniądze Talibowie rozpoczęli ofensywę kilka lat temu i zajęli większą część Afganistanu. Jeżeli już mówimy o wszystkich państwach potencjalnie zaangażowanych w konflikt to trzeba przyznać, że - bardzo byłem tym zaskoczony - mocne poparcie uzyskali Amerykanie od Indii. Tradycyjnie bardzo silne poparcie ze strony Izraela, a także Kuwejtu, który skorzystał wyraźnie l0 lat temu na amerykańskiej bezpośredniej pomocy.

Bogdan Zalewski: Skoro mówimy o koalicji, pomówmy o charakterze tego konfliktu, jaki on może mieć zasięg?

Jacek Stawiski: Nie chciałbym absolutnie siać paniki. natomiast czytałem takie poważne analizy obronne, wywiadowcze. Mówi się nawet o zasięgu konfliktu w 60 krajach. Niepokojące porównanie, bo dokładnie tyle krajów brało udział w II Wojnie Światowej, ale zasięg obecnego konfliktu nie będzie przypominał regularnych działań zbrojnych aż na taką skalę. Prawdopodobnie w kilkudziesięciu państwach jednocześnie podjęte zostaną wszelkie kroki militarne, polityczne a także ekonomiczne do zwalczania terroryzmu. Przypominam, ze w samych tylko 30 państwach struktury terrorystyczne bin Ladena mają silne wsparcie gospodarcze. Muszą skądś mieć pieniądze, muszą mieć jakieś inwestycje ekonomiczne, które przynoszą stały dochód, muszą też mieć jakieś wsparcie ideologiczne z różnych krajów. Tak więc na pewno kilkadziesiąt państw będzie w to zaangażowanych, ale oczywiście nie ma co siać paniki. Na pewno działania zbrojne bezpośrednio nie obejmą aż takiej liczby państw.