Papież robi słusznie, że nie składa urzędu. Trzeba być i trwać. Bycie też jest słowem. Czy milczenie papieża nie jest teraz bardziej wymowne? - mówi dominikanin o. Jan Andrzej Kłoczowski.

Konrad Piasecki: Dramatycznie źle, bardzo źle – to są te nieoficjalne informacje, które docierają z Watykanu. Oficjalne brzmią nieco lepiej – stan ciężki, ale stabilny. Jak z tego informacyjnego morza wyłowić jakąś prawdę o rzeczywistym stanie Ojca Świętego?

O. Jan Andrzej Kłoczowski: Nie jestem lekarzem, specjalistą, który potrafiłby postawić tu jakąś diagnozę. Ale myślę, że trzeba się posłużyć najzwyczajniej zdrowym rozsądkiem. Jest to stary schorowany człowiek, który w tej chwili bardzo cierpi. Czy taka czy inna diagnoza medyczna w tej chwili, takie czy inne szczegóły, są bardzo istotne i może dolegliwe dla samego Ojca Świętego, ale najlepszą formą przebicia się przez tę mgławicę jest teraz po prostu współczucie.

Konrad Piasecki: A rozumie ojciec, dlaczego zza spiżowej bramy sączy się taki cieniutki strumyczek informacji? Dlaczego nie ma większej otwartości na to, czym interesuje się cały świat?

O. Jan Andrzej Kłoczowski: Ja rozumiem próbę zbudowania pewnej takiej izolacji, pewnego zabezpieczenia, spokoju, godności. Z drugiej strony, proszę pamiętać, o niezwykłej otwartości Jana Pawła II w stosunku do medialnej powściągliwości jego poprzedników. To wszystko co się dzieje, dzieje się na oczach całego świata.

Konrad Piasecki: To pontyfikat na oczach całego świata.

O. Jan Andrzej Kłoczowski: Tu jest zamknięcie bardzo otwarte. Wiemy to, co najważniejsze. Jak wyglądała ta zapaść - to są szczegóły, do których trzeba podejść z takim dobrym poczuciem uszanowania i dystansu.

Konrad Piasecki: Ciężki, stabilny - to są zapewne prawdziwe, ale nie najgorsze informacje, jakie docierają z Watykanu. Obawiam się jednak, że taki stan może trwać godziny, dni, ale równie dobrze tygodnie, miesiące. Jak sobie Kościół z czymś takim może poradzić?

O. Jan Andrzej Kłoczowski: Oczywiście, że sobie poradzi. Wierzę w to głęboko. To przekonanie zbudowane jest na mojej wierze, dlatego że Kościół ma swoją stabilność wynikającą z dwóch tysięcy lat historii, niezależną od tego, jakie imię nosi aktualny Piotr. Ale proszę zwrócić uwagę, że jest to także pewna nowość medyczna. Przy uprzednim stanie medycyny ludzie umierali szybko i dyskretnie. Teraz umieranie czy choroby stają się długie i bolesne. To jest ta druga strona medycyny. I tutaj współpracownicy w Watykanie stają wobec nowego wyzwania. Niewątpliwie rzeczą pewną jest, że zasadnicze decyzje są może nie tyle w jego ręku, ale w głowie – te podstawowe decyzje. Maszyna konieczna dla istnienia takiej instytucji, jaką jest Kościół rzymskokatolicki, funkcjonuje, mam nadzieję, w miarę sprawnie.

Konrad Piasecki: Ale co będzie jeśli ta głowa straci świadomość. A to jest prawdopodobne.

O. Jan Andrzej Kłoczowski: To jest w rękach Boga. Na to pytanie nie będę umiał odpowiedzieć panu w tej chwili. Natomiast faktem jest, że on będzie. I to „jest” jest tutaj decydujące. I w całej filozofii człowieka, którą Karol Wojtyła reprezentował, i jaką jako Jan Paweł II podtrzymywał i prezentował, jest ogromny szacunek dla tego, co jest najbardziej fundamentalne: samo bycie, samo trwanie człowieka. I nie można utożsamiać z czynami takimi czy innymi, mniej czy bardziej skutecznymi. Pan rysuje taki wariant bardziej dramatyczny, tragiczny. Wszystko jest w rękach Boga i on pokieruje tym tak, że będzie to i z godnością dla papieża, i z godnością dla Kościoła, i z godnością dla człowieka.

Konrad Piasecki: A na wiedzę ojca dotyczącą tego, jak wygląda Watykan, jak może dzisiaj wyglądać otoczenie papieża? Czy jest jakiś scenariusz przygotowany na tę chwilę?

O. Jan Andrzej Kłoczowski: Jest przygotowany, ale je nie potrafię powiedzieć nic na ten temat, bo to nie jest pole mojej pracy.

Konrad Piasecki: Watykaniści powtarzają: Jan Paweł II nie złoży urzędu.

O. Jan Andrzej Kłoczowski: Nie złoży, bo jest głęboko przekonany, że takie jest jego powołanie. I nawet wtedy, gdyby ten najbardziej trudny scenariusz miał być zrealizowany, będzie realizował go do końca.

Konrad Piasecki: I robi słusznie?

O. Jan Andrzej Kłoczowski: Robi słusznie. Trzeba być, trwać. Bycie też jest słowem. To jest bardzo charakterystyczne, ktoś zauważył słusznie - Pan Bóg dotknął go w tym, co było jego największą mocą – w ruchliwości i słowie. Teraz jest unieruchomiony i nie może mówić. Czy to jego milczenie nie jest czasem bardziej wymowne?