​Ośmielę się, odważę postawić tę tezę - 24 maja zakończył się w Polsce okrągłostołowy geszeft. Teza bezczelna, przyznaję, ale ja siedząc i pracując w Moskwie od 2007 roku mam wrażenie, że czuję silniej, co w polskiej trawie piszczy. I oczywiście nawiązuję do występu pani Joanny Szczepkowskiej z 1989 roku.

Okrągły stół, to był taki genialny w swej prostocie kompromis, który dawał szansę na przeżycie komuchom i szansę na władzę "oświeconej" części opozycji. Ponad 20 lat to działało, to naprawdę było genialne zagranie, czuwali nad tym funkcjonariusze służb PRL, ale przyznam nie-nachalnie. Dali margines swobody i dlatego mógł być premierem  Jan Olszewski, jak i prezydentem  Lech Kaczyński. Dali margines  swobody ,ale nie dowolność decyzji. Pamiętam jak zadzwoniłem do żony Antoniego Macierewicza kiedy trwał proces weryfikacji i likwidacji WSI. Nie znam osobiście żony posła Macierewicza, ale j , ten reporter-drapieżnik, kiedy usłyszałem jej słowa zastopowałem. Usłyszałem proste zdanie: czy pan rozumie jak na niego napadają, on śpi. I co dzieje się od lat? Macierewicz to symbol oszołoma, tylko ja proszę porozmawiajcie z nim zanim wydacie ocenę.

W obronie prezydentury Bronisława Komorowskiego ruszyło pospolite ruszenie, od Berlina i Paryża do Warszawy. Nic to nie dało, ale parszywy smak w ustach pozostał. Dalibóg, jeden ze znanych Meller krzyknął sprawiedliwie, zatrzymajcie się w swej agresji. Drugi raz tak zrobił powstrzymując watahy lemingów, wierzę , że z powodu dobrej pamięci swego ojca ministra dyplomacji w rządzie PIS i człowieka prawego.    

Dlaczego jednak postawiłem tezę o końcu tego okrągłostołowego geszeftu? Odpowiadam krótko, bo to już nie bohaterowie tego dealu rozdają karty w Polsce. Wejdą nowi, może radykalni, a może głupi, ale już nie zapytają i nie poproszą o błogosławieństwo Buzka, Kaczyńskiego, Michnika czy Balcerowicza i dobrego nosa ma Jacek Żakowski, on to wyczuł.

I nic nie zmieni żadne pohukiwanie, czy wręcz chamstwo jak prezesa Belki o komediancie.