"Roman Giertych nie został zgłoszony przez Polskę 2050 do paktu senackiego. Nigdy nie był, nie jest i nie będzie naszym kandydatem" - powiedziała w Porannej rozmowie w RMF FM Paulina Henning-Kloska. Wczoraj Szymon Hołownia zadeklarował, że Polska 2050 zgłosi Giertycha jako kandydata do drugiej izby, mimo że od tygodni padały deklaracje, że dla mecenasa nie będzie miejsca w pakcie senackim.

Rozumiem tak wypowiedź Szymona Hołowni, że jakoś grzecznościowo niezależnego kandydata zgłosili panowie (Szymon Hołownia i Michał Kobosko - przyp. RMF FM) - powiedziała. Dopytywana o wyjaśnienie tej sytuacji, tłumaczyła: Roman Giertych sam deklarował, że chciał - i rozumiem, że kogoś musiał poprosić, żeby powiedzieć, że ten akces chęci jego startu jest aktualny. Natomiast powiem tylko tyle, że on z tego, co wiem, zainteresowany był tylko obwarzankiem poznańskim (...). Jeżeli wystartuje, to w kontrze do paktu senackiego - mówiła.

"Kołodziejczak chce zrobić kryzys konstytucyjny"

Piotr Salak pytał też wiceszefową Polski 2050, czy razem z Trzecią Drogą wystartuje lider Agrounii Michał Kołodziejczak. To jest też dla nas kontrowersyjny i trudny do zaakceptowania kandydat. Z tego względu, że nie wiemy, co się za tym kandydatem niesie. Z kim tworzy tę partię. Nie znamy kandydatów. Zgłaszaliśmy te wątpliwości naszym koalicjantom - powiedziała.

Jej zdaniem Kołodziejczak nie chce tworzyć demokratycznego rządu po wyborach. On chce zrobić kryzys konstytucyjny. Nie możemy wprowadzać ludzi, którzy będą podtrzymywali władze Prawa i Sprawiedliwości po wyborach. Wywołanie kryzysu to jest destabilizowanie państwa - zaznaczyła.

Co z Dziamborem?

Rozmówczyni RMF FM odniosła się też do możliwości kandydowania z list Trzeciej Drogi Artura Dziambora. Jeżeli spojrzymy na takie podstawowe głosowania Artura Dziambora, to głosował przeciw w sprawie KPO. Opozycja po wyborach musi uruchomić KPO. To jest nasze zobowiązanie wobec wyborców. To głosowanie nie może wisieć na jednym głosie Artura Dziambora - tłumaczyła.

Co z tego, że urośniemy nawet o 1 proc., jeśli wprowadzimy do Sejmu kogoś, kto zrobi w przyszłości koalicję z PiS, będzie kontestował potrzebę zawiązania demokratycznego rządu po wyborach albo na przykład będzie uniemożliwiał uruchomienie środków europejskich, które obiecywaliśmy obywatelom - dodała.

Nie ma możliwości, by politycy Polski 2050 startowali z list PSL-u

Henning-Kloska poinformowała też, że wciąż nie wiadomo, czy Trzecia Droga pójdzie razem do wyborów. Mamy podpisaną umowę koalicyjną, dzisiaj pracujemy nad finalną. PSL z pomysłu wspólnego startu z Agrounią formalnie, publicznie się nie wycofał - zaznaczyła.

Posłanka nie chciała powiedzieć, czy wyklucza osobny start obu partii. Czas się kończy. Istotnie prezydent Andrzej Duda za chwilę ogłosi wybory. Dzisiejszy dzień wymaga odpowiedzialności po obydwu stronach. Wciąż jeszcze wierzę w dobre rozwiązanie - mówiła. Dziś będą obradować zarządy obu partii. Decyzje mają zapaść do wieczora.

Piotr Salak dopytywał, czy ugrupowania Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza zdają sobie sprawę, że mogą popełnić taki sam błąd, co Lewica w 2015 roku - pójść do wyborów jako koalicja i nie przekroczyć progu. Nie widzę zagrożenia dla progu. Jeżeli wszyscy będą straszyć ludzi, że nie przekroczymy progu i sztucznie zaniżać poparcie dla nas, może dojść do ponadnormatywnego obniżenia sondaży. W normalnych warunkach Trzecia Droga ma jednak poparcie na poziomie kilkunastu procent. Wiara w potrzebę istnienia Trzeciej Drogi jest duża - wyjaśniała.

Jej zdaniem badania pokazują, że coraz większa grupa wyborców szuka alternatywy dla PiS i PO. Oczywiście musimy walczyć o odzyskanie trzeciego miliona wyborców, który jeszcze przed chwilą był, teraz się waha i ma wątpliwości, ale po które zamierzamy wyciągnąć rękę - podkreśliła.

Henning-Kloska zaznaczyła, że nie ma możliwości, by politycy 2050 poszli do wyborów na listach PSL-u. Od początku to mówimy. Nie po to podpisaliśmy umowę o koalicyjnym komitecie wyborczym, by startować z list innego ugrupowania politycznego. My zawieramy umowy i ich dotrzymujemy. Tego samego oczekujemy od naszych partnerów - mówiła.

Hennig-Kloska o komisji ds. badania wpływów rosyjskich: Ma wybite zęby

Prawda jest taka, że ta komisja ma już wybite zęby. Mam wrażenie, że będzie raczej fasadowa, że już nic nie wyjaśni po tym, co zrobił z nią najpierw PiS, a potem prezydent. Nie ma sensu więc w tym cyrku uczestniczyć - mówiła w internetowej części Porannej rozmowy Paulina Henning-Kloska, wiceszefowa Polski 2050 o komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce.

Zdaniem Henning-Kloski opozycja w ogóle nie powinna się przed nią stawiać: Myślę, że opozycja powinna tutaj wspólną taktykę na tę komisję przyjąć. W mojej ocenie nie ma sensu stawać przed tą komisją, bo ona jest niekonstytucyjna - mówiła posłanka Polski 2050.

Wiceszefowa partii Polska 2050 była pytana również o finansowanie swojego ugrupowania. Czy Polska 2050 dostała już kredy na prowadzenie kampanii wyborczej? Jest promesa kredytowa. Natomiast ona jest uzależniona od formy startu. Umowa kredytowa może być podpisana dopiero po ogłoszeniu wyborów przez prezydenta. Czekamy. Prezydent Duda istotnie ma lada chwila ogłosić wybory. Ponoć mają one być 15 października. Ale to wszystko ponoć. A kredyty przyznaje się na zasadzie pewności, a nie prawdopodobieństwa - mówiła Henning-Kloska.

"Przeżyliśmy tylko i wyłącznie dzięki naszym sympatykom i wyborcom"

Gość RMF FM odniósł się również do topniejących sondaży Trzeciej Drogi. Gdzie się podziało te 13 proc., które popierało Szymona Hołownię, gdy startował w wyborach prezydenckich? Wierzę, że to jest elektorat, po który możemy jeszcze spokojnie sięgnąć w tej kampanii wyborczej. To jest elektorat, który często między kampaniami po prostu jest w zawieszeniu. Przypomnę, że trzy tygodnie przed wyborami prezydenckimi Szymon Hołownia miał sondaże na poziomie 8 proc., a potem sięgnął po ponad 13 proc. - mówiła posłanka.

Trzy i pół roku bycia w takim wyczekiwaniu między wyborami. To był okres, który trzeba było przeczekać, będąc obok polityki. Jako lider polityczny Szymon Hołownia miał najtrudniej. Trzeba było utrzymać też organizację bez jakiejkolwiek dotacji, subwencji, z których korzystają inne ugrupowania polityczne. Przeżyliśmy tylko i wyłącznie dzięki naszym sympatykom i wyborcom - dodała.

Henning-Kloska była również pytana o to, jak Polska 2050 chce stworzyć nową jakość w polityce, idąc w parze z partią, która jest najdłużej na polskiej scenie politycznej: Po pierwsze jesteśmy odrębnymi ugrupowaniami, i wnosimy do polityki swoje. Po drugie PSL oczywiście przystając na koalicję z nami, umówił się też na nowy rodzaj i jakość w polityce - tłumaczyła. Pokazujemy, że jesteśmy gotowi wspólnie robić. To widać po naszych programach, po planach. Nie chcemy już brnąć w taki czysty populizm, rozdawnictwo. Wspólnie z PSL-em potrafimy odważnie, z podniesioną głową mówić prawdę ludziom, że na coś, powiedzmy, nie ma pieniędzy. Albo coś trzeba zrobić inaczej. Że trzeba odpolitycznić państwo, że trzeba postawić gospodarkę na nogi niekoniecznie poprzez rozdawnictwo społeczne. To są trudne kwestie, które nie każdy polityk ma dziś odwagę powiedzieć - mówiła.

"Jak Konfederacja pokazała swoje listy, to rozwiała wątpliwości, kim jest"

A co z rosnącymi notowaniami Konfederacji? One chyba trochę ostatnio spadły. Ale to jest właśnie taka dość zabawna sytuacja, że nawet jak spojrzymy na ostanie sondaże, to nam (idzie) lekko do góry, a wszyscy mówią, że spadło. A Konfederacji lekko w dół, a mówią, że rośnie. Jak Konfederacja pokazała swoje listy, to rozwiała znowu wątpliwości, kim jest. Zachęcam wszystkich, żeby przyjrzeli się co dani kandydaci niosą, bo mam wrażenie, że jest trochę tak, że stomatolodzy chętnie by niektóre jedynki powyrywali, włącznie ze stomatologiem Mentzenem - mówiła polityczka Polski 2050. I dodała: Pamiętam, kiedy w 2015 r. wchodziłam do polityki, to na etapie wiosny i potem latem Paweł Kukiz miał 20 proc. Kiedy pokazał listy spadło mu i ostatecznie nie przekroczył 10 proc. Wierzę, że listy Trzeciej Drogi będą wzmacniające i dadzą nam wiatr w żagle, bo naprawdę mamy świetnych kandydatów.

Opracowanie: