Trzecia Droga - sojusz Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050 Szymona Hołowni, jest u progu rozpadu. Jak ustalił reporter RMF FM, w sobotę podczas Rady Naczelnej ludowcy zdecydują najpewniej o starcie w wyborach pod własnym szyldem. Oznaczałoby to walkę o przekroczenie 5-procentowego, a nie 8-procentowego progu wyborczego.

Negocjacje między ugrupowaniami trwają, ale jednocześnie na zapleczu niemal wszyscy politycy i działacze przyznają, że współpraca nie układa się na żadnym polu, a koalicji raczej nie da się już odratować. Dlatego PSL w wariancie samodzielnego startu planuje zaproponować Polsce 2050 miejsca na własnych listach. Dla ludzi Szymona Hołowni taki wariant jest nieakceptowalny: oznacza mniej potencjalnych mandatów i kompletną utratę podmiotowości.

Ostateczna decyzja w sprawie rozpadu sojuszu jeszcze nie zapadła. W założeniu Rada Naczelna PSL ma w sobotę zatwierdzać konkretnych kandydatów, których chciała wystawić w ramach Trzeciej Drogi. Im bliżej obrad, tym wyraźniej słychać oczekiwania z obu stron, by zakończyć współpracę. 

Ze strony ludowców najbardziej naciskają na to partyjne doły, zwłaszcza działacze w regionach, w których PSL ma stabilne poparcie i najwięcej uzyskiwanych mandatów. To szczególnie tam znajdowanie miejsc dla koalicyjnych nowicjuszy jest wyjątkowo bolesne. Regiony coraz mocniej buntują się przeciwko ustalonemu podziałowi: połowa miejsc na listach dla PSL-u, a połowa dla ekipy Hołowni.

Już w momencie, w którym rozpoczynano rozmowy o sojuszu, Hołownia nie zasługiwał na 20 "jedynek". Po ostatnich spadkach w sondażach nie zasługuje nawet na 10 - przekonuje nieoficjalnie jeden z polityków Koalicji Polskiej (PSL-UED-CdP). 

"Nie ma chemii"

Kluczowa jest obawa o powtórzenie porażki lewicowego sojuszu z 2015 roku i nieprzekroczenie progu 8 proc., przewidzianego dla koalicyjnych komitetów wyborczych. Politycy Polski 2050 zapewniają w każdej rozmowie, że Trzecia Droga może liczyć na stabilne poparcie w okolicach 15 proc. W PSL w te wyniki nie wierzą. 

Lepiej iść po bezpieczne 5 procent i przyciągać do siebie inne ugrupowania i ruchy niż ponosić konsekwencje porażki całej opozycji - wyjaśnia motywacje jeden z ludowców. Dla części działaczy związanych z Szymonem Hołownią taka postawa to tchórzostwo, wynikające zresztą - jak twierdzą - z małego zapału do pracy po stronie PSL-u.

Nieustannie mierzymy się z blokowaniem działań na poziomie centralnym, nie ma koordynacji działań. Po prostu: nie ma chemii - przyznaje nieoficjalnie polityk Polski 2050.

"Władek i Szymon to osoby o zupełnie innych temperamentach"

Brak uczucia między ugrupowaniami, ale przede wszystkim między liderami, był i jest widoczny na spotkaniach wyborczych i konferencjach prasowych. Władek i Szymon to osoby o zupełnie innych temperamentach. Po ich twarzach widać, że coś nie gra - mówi RMF FM osoba z kierownictwa Polski 2050.

Ostatnim dowodem na to, że sojusz nie działa sprawnie, było zamieszanie wokół układu warszawskich kandydatów z paktu senackiego. Polska 2050 próbowała przeforsować Jakuba Wygnańskiego, a w zamian proponowała, żeby Adam Bodnar powalczył o mandat w innym, trudniejszym okręgu. Politycy Hołowni przegrali, a ich pomysłu nie poparli nawet ludowcy.

Nie zgadzamy się na przyjmowanie ludzi bez weryfikacji, tylko po to, żeby chwalić się szerokim sojuszem - tłumaczy RMF FM nieoficjalnie jeden z działaczy z kierownictwa Polski 2050. Dołączyli już politycy Porozumienia, a za chwilę Kosiniak zaprosi na listy Agrounię i ludzi Kołodziejczaka - od narodowców po proputinowców - dodaje.

Na potencjalne dołączenie Agrounii Polska 2050 nie zgadza się głównie z powodów ideologicznych. Politycy Szymona Hołowni przekonują, że tak szeroka koalicja będzie dla wyborców bardziej odpychająca niż przyciągająca. W stosunku do ludzi związanych z Porozumieniem pojawiają się jednak dalej idące zarzuty, także z kuluarowymi oskarżeniami o próby kupowania miejsc na listach. Bardziej otwarcie politycy Polski 2050 mówią jednak o fasadowości obecnego Porozumienia.

Za nimi wszystkimi tak naprawdę nadal stoi Jarosław Gowin. Wie, że na razie jest politykiem spalonym, ale z Krakowa, z tylnego rzędu prowadzi swoją grę - uzasadniają swój sprzeciw działacze Hołowni. 

Obie strony przyznają, że w ostatnich tygodniach fatalistyczne nastroje dały efekt kuli śnieżnej. Mimo deklaracji o kolejnych rozmowach, panuje niemal powszechne przekonanie, że Trzecia Droga jest już na ostatniej prostej przed rozpadem. 

Niezależnie od tego, jak finalnie potoczą się obrady sobotniej Rady Naczelnej PSL-u, trend ten trudno będzie odwrócić. Nie wierzą w to nawet wyborcy. 

W najnowszym sondażu IBRiS 32 proc. badanych uważa, że sojusz ludowców i Polski 2050 nie dotrwa do wyborów. 

Prof. Markowski o możliwym rozpadzie Trzeciej Drogi: Nie wyszło, to się zdarza

"Błąd to złe zaplecze intelektualne, które nie potrafiło zrobić właściwych badań i analiz, by zobaczyć, że ten bardzo wielkomiejski, raczej liberalny elektorat Szymona Hołowni nie pasuje do ultrakonserwatywnej narracji, którą prezentuje Władysław Kosiniak-Kamysz. Gdyby ktoś pytał mnie teraz o poradę, ja bym doprowadził do podziału i powiedział, że to nie wyszło. To się zdarza. Nie ma sensu trwać przy tym i trzeba iść swoją drogą. Obie partie mają szanse na 6-7 procent" - tak o możliwym rozpadzie Trzeciej Drogi mówił w Radiu RMF24 profesor Radosław Markowski - socjolog, politolog z Uniwersytetu SWPS i Instytutu Spraw Publicznych. Rozmawiał z nim Tomasz Weryński.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: