"To jest zagrożenie dla polskiej demokracji" - tak o protestach wyborczych składanych przez PiS mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Michał Kamiński. "Reprezentanci PiS-u siedzieli w każdej z komisji wyborczych, która liczyła nasze głosy. Wszyscy podpisali wszystkie protokoły, w tym reprezentanci PiS-u, nikt nie zgłaszał wątpliwości. A tydzień po wyborach, kiedy już widać wyraźnie, że nikogo nie uda się kupić PiS-owi, choć ciągle słyszeliśmy, kogo nie będą kupować, tydzień po wyborach okazuje się, że nagle chcemy liczyć te głosy na nowo. A mam pytanie, gdzie te głosy były do tej pory? Gdzie one leżały?" - zastanawiał się nowo wybrany senator. Gość Marcina Zaborskiego, pytany o to, czy PSL będzie zgłaszał protesty wyborcze, odpowiedział: "Nic mi o tym nie wiadomo".

Jestem przekonany, że nikt się nie ugnie - tak Kamiński mówił o ewentualnych transferach senatorów opozycji do PiS. Sprawa nie dotyczy korekty rządzenia, takiego czy innego programu - dotyczy tego, czy Polska ma być wolnym i demokratycznym krajem, a to są pytania fundamentalne, wobec których nie ma światłocienia, jest tak albo nie - podkreśla. 

Nie wybieram się na marszałka Senatu, poprę kandydata wybranego wspólnie przez tych 51 na marszałka Izby i mam nadzieję, że to będzie dobry marszałek, mający poczucie wagi tej Izby, która musi stać na straży naszego zagrożonego politycznego ustroju - mówił Kamiński. Naturalną partią do funkcji marszałku Senatu powinna być ta partia, która ma największą liczbę mandatów, czyli Koalicja Obywatelska - stwierdził gość Marcina Zaborskiego, wybrany do Senatu z listy PSL. Nie było jeszcze spotkania wszystkich senatorów opozycji. Myślę, że nie będzie kłopotów, jeżeli tylko nam pozwolą i się zbierzemy, to na pewno wybierzemy jednego dobrego kandydata na marszałka Senatu - zapewnia Kamiński.

Znam Krzysztofa Kwiatkowskiego, rozmawiałem z nim po wyborach i nic nie sprawiało wrażenia, żeby rozważał  jakikolwiek inny wariant, niż bycie senatorem tego szerokiego obozu politycznego - zapewniał Michał Kamiński w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM. Nowo wybrany senator z list PSL zapewnił też, że sam ani przez chwilę nie rozważał wolty. Zdenerwowałem się sytuacją, w której kolejni znajomi do mnie dzwonią, mówiąc, że ludzie Grzegorza Schetyny chodzą i opowiadają, że do mnie przychodzą różni moi byli znajomi z PiS-u i mi to (przejście na stronę PiS- przyp. red.) proponują. To jest nieprawda. Nie przychodzą i nie proponują. I nie mają po co przychodzić - dodał Kamiński.

Kamiński skomentował też potencjalne szansę Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Jest faworytem w I i II turze, ale nie przypuszczam, żeby zdobył w I turze 51 proc. głosów - powiedział.

Marcin Zaborski: W naszym studiu poseł i nowo wybrany senator Michał Kamiński, PLS - Koalicja Polska. Dzień dobry.

Michał Kamiński: Dobry wieczór państwu, dobry wieczór panie redaktorze.



Kandydat na marszałka Senatu.

Kto jest kandydatem?

Potencjalny. Pan.

Napoleon mówił, że każdy żołnierz nosi w plecaku, nomen omen, buławę marszałkowską.

Małgorzata Kidawa-Błońska mówiła tak: "mamy 51 kandydatów na marszałka Senatu, bo każda z tych osób czuje się wyjątkowa i każda jest wyjątkowa".

Bardzo dziękuję, natomiast ja się nie wybieram. Poprę kandydata wybranego wspólnie przez tych 51 na marszałka Izby. I mam nadzieję, że to będzie dobry marszałek, mający poczucie wagi tej Izby, która musi stać na straży zagrożonego demokratycznego ustroju.

Ale, ze swoją polityczną metryką, mógłby pan połączyć polityków Platformy, PSL-u i PiS-u.

Nie wybieram się do łączenia polityków Prawa i Sprawiedliwości z czymkolwiek innym, oprócz odpowiedzialności za to, co zrobili.

A PSL powinien zająć fotel marszałka Senatu?

Nie wiem. Ja myślę, że dość naturalną partią do funkcji marszałka Senatu, powinna być ta partia, która ma największą liczbę mandatów, czyli Koalicja Obywatelska.

Największą liczbę mandatów to ma akurat Prawo i Sprawiedliwość w Senacie.

Ale z partii opozycyjnych. Panie redaktorze, pamiętajmy, że wszyscy senatorowie, ode mnie zaczynając, na senatorach Platformy Obywatelskiej kończąc, wszyscy zostaliśmy wybrani dzięki paktowi senackiemu. Czyli paktowi wszystkich trzech elektoratów głównych opozycji - Lewicy, PSL-u i Platformy Obywatelskiej. Ja nie byłbym w Senacie, gdyby nie głosowali na mnie wyborcy Lewicy, za co bardzo dziękuję, i wyborcy Platformy Obywatelskiej.

Ale czy oczywiste jest to, panie pośle, że te wszystkie partie powinny mieć swoich ludzi w prezydium Senatu?

Proszę pana, to są szczegóły, ale myślę, że to jest dosyć racjonalne.

A czy kandydata na marszałka powinni wybrać liderzy tych partii politycznych, czy sami senatorowie?

Myślę, że liderzy mają prawo, w normalnej rozmowie, zaproponować coś senatorom. Ale to ostateczne zdanie należy do senatorów, którzy posiadają bardzo silny mandat.

Tak, ale to ktoś może poczuć, że ponad głowami senatorów, tych ludzi w Senacie ten wybór będzie dokonany.

To wszystko jest kwestia, panie redaktorze, pewnych kulturowych form. Ja sobie wyobrażam spotkanie liderów - przyjście do Senatu i zapytanie nas, senatorów, czy akceptujemy ten wybór.

Ale było spotkanie wszystkich senatorów opozycji?

Nie, nie było jeszcze takiego spotkania.

A kiedy będzie?

Nie wiem, nie mam pojęcia. Mamy, jak sądzę, jednak dość dużo czasu, niestety.

Nie umawialiście się na takie spotkanie.

Nie, nie umawialiśmy się. Znaczy rozmawiamy, jak się spotykamy, to rozmawiamy ze sobą.

Ale takiego spotkania - w gronie 51 - na razie w planach nie ma?

Panie redaktorze, to wszystko to jest wtórny problem. Myślę, że nie będzie kłopotów, jeżeli tylko nam pozwolą. Jeżeli nie zacznie się kwestionowanie, o czym dzisiaj słyszymy, mandatów poszczególnych senatorów opozycyjnych. Jeżeli nam pozwolą i się zbierzemy, to na pewno wybierzemy jednego dobrego kandydata na marszałka Senatu.

A propos tego, o czym pan mówi, Prawo i Sprawiedliwość chce ponownego przeliczenia głosów w wyborach do Senatu już nie w dwóch okręgach, ale w kolejnych czterech. To jest informacja sprzed chwili. A pan na to mówi, że to jest koniec demokracji.

To jest zagrożenie dla polskiej demokracji. Bo ja rozumiem zakwestionowanie wyniku wyborczego w okręgach wyborczych, w sytuacji, w której w dniu wyborów zasiadający w komisjach wyborczych reprezentanci PiS-u, a powtórzę: reprezentanci PiS-u siedzieli w każdej komisji wyborczej, która liczyła nasze głosy.

A Koalicja Obywatelska i każda partia opozycji miała prawo wysłać tam swoich mężów zaufania.

Rozumiem, że jest sytuacja, w której w dniu wyborów, parę godzin po zamknięciu, ktoś mówi: "przepraszam, nie podpiszę protokołu, ten protokół został sfałszowany. Wybory zostały źle policzone". Wtedy mamy problem, wtedy liczy się je powtórnie. Tutaj jest sytuacja, w której wszyscy podpisali wszystkie protokoły - w tym reprezentanci PiS-u - nikt nie zgłaszał wątpliwości. A tydzień po wyborach, kiedy już widać wyraźnie, że nikogo się nie uda kupić PiS-owi, chociaż ciągle słyszeliśmy, kogo nie będę kupować. Tydzień po wyborach okazuje się, że nagle chcemy liczyć te głosy na nowo. A ja mam pytanie: gdzie były te głosy do tej pory? Gdzie one leżały?

To jest konkretne pytanie. Prokuratura prokuraturą, a tu mamy Sąd Najwyższy. I teraz żebyśmy nie pomieszali wszystkiego z wszystkim. Ten protest mają rozpatrywać ludzie, których w tym celu najwyraźniej powołał obecny rząd, obecny układ władzy.

No tak, w tym celu - rozpatrywania protestów wyborczych.

Ma te protesty rozpatrywać Izba specjalnie desygnowana przez Prawo i Sprawiedliwość. Pytanie jest takie: co wynika z tego, że ci sędziowie byli desygnowani w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości?

Wynika z tego, że są jakoś związani z tą formacją polityczną.

I patrząc każdemu z tych ludzi prosto w oczy powie im pan: idziecie na pasku Prawa i Sprawiedliwości?

Nie. Nie powiem tego. Powiem tylko, że mam prawo zgłaszać wątpliwości, bo koincydencja zdarzeń jest zdumiewająca. A żyję w kraju, gdzie prezes Najwyższej Izby Kontroli czerpał zyski z hotelu na godziny. I o nim marszałek Senatu kończącego kadencję mówił, że jest człowiekiem o krystalicznej uczciwości. W związku z tym żyję w kraju, w którym najrozmaitsze standardy są łamane. To mam prawo zadawać sobie pytanie, czy wszystko jest w porządku, jeżeli tydzień po wyborach Prawo i Sprawiedliwość stwierdza, że wyniki były źle policzone.

Pan nie tylko pyta, panie pośle i senatorze, pan mówi: to jest koniec polskiej demokracji. Pan mówi: to musi się spotkać z naszym oporem.

Jeżeli się zacznie kwestionowanie demokratycznego mandatu opozycyjnych reprezentantów w Senacie - to jest to koniec polskiej demokracji. Powtórzę i za każdym razem będę to powtarzał.

I o jakim oporze pan mówi? O najbardziej stanowczej odpowiedzi Polaków...

O legalnym oporze Polaków, poprzez manifestacje, demonstracje i apele. Także do reprezentantów obecnej koalicji Zjednoczonej Prawicy, w tym do pana Gowina, który lubi pokazywać siebie jako tego bardziej liberalnego, bardziej europejskiego reprezentanta tego obozu. Ja zapytam z tego studia, pana Jarosława Gowina - panie premierze, czy pan chce brać w tym udział? Czy pan naprawdę nie uważa, że już dzisiaj oni robią o ten kolejny krok za daleko? czy pan na pewno chce brać udział w niszczeniu polskiej demokracji?

Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości mówią, że korzystają z prawa, które im przysługuje. Mówią o tym, że mieli głosy o tym, że głosy nieważne nie wynikają tylko z tego, że ktoś się pomylił. I chcą sprawdzenia, policzenia tych nieważnych głosów. Jeszcze można składać protesty wyborcze. Czy PSL-Koalicja Polska będzie składała takie protesty wyborcze?

Nic mi o tym nie wiadomo. 

Nie ma powodu? Nie ma potrzeby?

Nie wiem. Nic mi o tym nie wiadomo. 

Bo może warto sprawdzić tam, gdzie Koalicja przegrała niewielką liczbą głosów, można to policzyć jeszcze raz?

Wiem, że został złożony protest w sprawie, przez wyborców z okręgu łomżyńsko-suwalskiego do Senatu, gdzie jest poważna wątpliwość, czy kandydat PiS-u, który wygrał, został zgłoszony legalnie.

Jest pan spokojny o to, że żaden z pięćdziesięciu jeden senatorów, którzy dzisiaj są po waszej stronie, nie da się przeciągnąć na stronę PiS-u?

Panie redaktorze, im bardziej Prawo i Sprawiedliwość będzie próbowało, tym bardziej się będzie przekonywało, że ta większość Polaków, która stoi za demokratycznymi senatorami w Polsce jest większością, która nie chce ich rządów. I nie chce zmiany ustroju. I jestem przekonany, że nikt się nie ugnie. Bo sprawa tutaj nie dotyczy korekty rządzenia, nie dotyczy takiego czy innego programu. Dotyczy tego, czy Polska ma być wolnym i demokratycznym krajem. A to są pytania fundamentalne, wobec których nie ma światłocienia. Jest albo tak albo nie.