​Rafał Omelko to zdobywca dwóch medali halowych lekkoatletycznych mistrzostw Europy. Indywidualnie na dystansie 400 metrów wywalczył brąz, a z kolegami w sztafecie 4x400 metrów zdobył srebrny medal. W rozmowie z RMF FM biegacz przyznaje, że biało - czerwonych stać na jeszcze lepsze rezultaty.

Patryk Serwański: Brąz indywidualnie i srebro w sztafecie. Dla pana to były wymarzone mistrzostwa.

Rafał Omelko: To pokazuje, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Na halowych mistrzostwach świata w Sopocie sztafeta zajęła 4. miejsce. W Zurychu na mistrzostwach Europy zdobyliśmy brąz, teraz mamy kolejne podium. To całą naszą czwórkę pozytywnie nastraja przed letnim sezonem.

Sztafeta 4x400 metrów od lat rozpala kibiców w Polsce. Pamiętamy przecież Haczka, Rysiukiewicza, Maćkowiaka. Teraz znów mamy bardzo mocną grupę na tym dystansie.

Oby teraz mówiło się o Zalewskim, Omelce, Krawczuku i Krzewinie. Fajnie, że tworzymy historię. Mam nadzieję, że będziemy nadal się rozwijać.

Gdzie jest granica waszym możliwości? Na ile możecie wyśrubować wynik jako sztafeta?

Granica naszych oczekiwań - może tak. Marzymy o medalu igrzysk olimpijskich. Każdy ma ten cel. To byłoby ogromne osiągnięcie i bardzo trudne. A wynikowo - chcemy regularnie biegać grubo poniżej trzech minut. To może pomóc nam w spełnieniu oczekiwań, które na siebie nakładamy.

Jakub Krzewina bardzo silna osobowość, Karol Zalewski - niezwykle pewny siebie. Jesteście taką grupą walczaków o silnych charakterach?

Myślę, że tak. Choć każdy z nas jest zupełnie inny. Na co dzień trenujemy osobno u innych szkoleniowców. To nie tylko trener Lisowski, który gdzieś to wszystko spina. Każdy z nas ma charakter, cele, ale kiedy spotykamy się na takiej imprezie - to w sztafecie jesteśmy jednością.

Bieganie to dyscyplina indywidualna. W sztafecie z indywidualistów musicie na chwilę zamienić się w członka większej grupy. To trudne?

Ogromna odpowiedzialność za zespół. Bierze się ten ciężar na barki, ale jednocześnie dostaje się wsparcie od kolegów. To nas napędza do tego, by dawać z siebie wszystko. Każdy z nas jest bardzo mocną osobowością. W sztafecie nie chcemy być jednym z czterech, chcemy zaznaczyć swoją obecność. To nas nakręca. Rywalizujemy przecież ze sobą o sukcesy indywidualne. Chcemy osiągać coraz lepsze wyniki, ale potem ta rywalizacja przekłada się na współpracę w zespole.