To, co wydarzyło się tuż przed świętami Bożego Narodzenia przed jednym z krakowskich sądów w trakcie ogłaszania wyroku skazującego na 11 kiboli Wisły oskarżonych o udział w śmiertelnym pobiciu zwolennika Cracovii nie powinno pójść w niepamięć, ani też zostać potraktowane jako odosobniony przypadek.

Wysłuchujący sędzi oskarżeni zachowywali się w wyjątkowo ohydny i uwłaczający powadze wymiaru sprawiedliwości sposób: śmiali się, kpili, wznosili wulgarne okrzyki, deklarowali niechęć do przebywania na sali rozpraw, a jeden z nich przerwał odczytywanie uzasadnienia, śpiewając piosenkę pt. "Jesteś szalona".

Jestem zbulwersowany nie tyle chamstwem skazanych kiboli (czego innego można od nich oczekiwać?), ale brakiem natychmiastowej reakcji sędzi w postaci nałożenia na nich wysokich grzywien. Także pilnujący oskarżonych policjanci zachowywali się nader spokojnie, zupełnie nie reagując na skandaliczny przebieg wydarzeń.

To bardzo niepokojący, kolejny już sygnał brutalizacji życia publicznego i demonstrowania całkowitego, w dodatku bezkarnego lekceważenia tej władzy państwowej, która jako jedyna cieszy się jeszcze do tej pory jakim takim szacunkiem oraz poważaniem zdecydowanej większości Polaków.

Za takie zachowanie w stosunku do pełniącej obowiązki służbowe sędzi powinny być wymierzone ostre kary porządkowe i to bez zwłoki, ponieważ sami prawnicy wielokrotnie podkreślają, że wyroki muszą być wydawane szybko, a w niektórych przypadkach - jak właśnie ten - błyskawicznie. Najmniejszy błąd zaniechania może bowiem zostać odczytany jako słabość, a nawet lękliwość wymiaru sprawiedliwości, co pociągnie za sobą niepowetowane szkody w tkance społecznej.

Dziwi mnie więc niepomiernie, że skandal w krakowskim sądzie nie doczekał się natychmiastowej reakcji. Obawiam się, że to milczenie będzie mieć fatalne konsekwencje dla naszego - i tak już mocno zdemolowanego przez polityków - życia publicznego.